Boanerges Boanerges
66
BLOG

Wojna w Gruzji uwidacznia jałowość polityki europejskiej

Boanerges Boanerges Polityka Obserwuj notkę 15

Prof. Zdzisław Krasnodębski jak zwykle w wysokiej formie. I muszę przyznać, że obok dra Marka A. Cichockiego jest to jedna z niewielu postaci w Polsce, która relacjonując bieżące wydarzenia dotyczące polityki europejskiej potrafi zdobyć się na odwagę samodzielnego myślenia i perspektywy sięgającej filozofii i mentalności niemieckiej polityki i jej realiów. W najnowszym artykule prof. Krasnodębskiego  czytamy:

"Bezsilność Europy jest jednak skutkiem nie tylko niedostatecznej siły militarnej, lecz też przyczyn kulturowych i politycznych. W postheroicznych społeczeństwach, nastawionych koncyliacyjnie i nielubiących ryzyka, sytych i wygodnickich, nikt nie zdobędzie się na energiczne działania. Europa nie zdobyłaby się na nie także wtedy, gdyby chodziło o Polskę, a nie o Gruzję."

Mocne ale chyba i prawdziwe. Tak sobie myślę, że do tego można jeszcze dorzucić to, że już tak przywykliśmy do wojen prowadzonych w telewizji, że czy to się dzieje  10 tys. km czy 2 od nas i niedotyczy bezpośrednio to po co się wychylać. Chyba każdy przyzna, że konsumpcja jest lepsza od wojny. Najgorsze jest to, że lenistwo, pielęgnowane przez Rosjan w niektórych narodach Europy przegrywa z racją stanu państw w bezpośednim sąsiedztwie z Rosją.

Horst Teltschik, niegdyś doradca Helmuta Kohla, a obecnie wpływowa postać niemieckiego życia politycznego i organizator znanych konferencji bezpieczeństwa w Monachium, pisał z okazji objęcia urzędu przez Dmitrija Miedwiediewa w artykule o wiele mówiącym tytule „Rosja nie potrzebuje pouczeń”: „Pani kanclerz jest znana z tego, że rozmawiała z Putinem otwarcie i uczciwie o spornych tematach. Chodziło i chodzi o deficyty demokracji, o naruszanie praw człowieka i brak bezpieczeństwa prawnego. Poprawia to nam samopoczucie, gdyż zapominamy, że żyje jeszcze wielu Rosjan, których doświadczenia z Niemcami w żadnym razie nie były dobre. Ważniejszą rzeczą byłoby formułowanie propozycji i uzgadnianie z partnerami z UE oraz z USA, jak można rozwijać i wspierać współpracę z Rosją na wszystkich płaszczyznach bi- i multilateralnie na pożytek wszystkich uczestniczących państw. Taka polityka ścisłej i przyjacielskiej współpracy zmieniłaby więcej niż pełne dobrej woli apele”.

Wypowiedź dobrze oddaje niemieckie nastawienie do Rosji – wezwaniu do współpracy z Rosją towarzyszy przekonanie, że ma ona szczególne prawo do naruszania prawa i że Niemcy nie powinny zbyt mocno domagać się od niej przestrzegania standardów ze względu na to, co wyrządziły Rosji w czasie II wojny światowej.

To przykład Niemiec. Kraju, który zawsze potrafił w polityce zagranicznej, jak chyba inny, zewrzeć szeregi i twardo walczyć o narodowe interesy. Jednak ciekawym pytaniem jest, na ile w tej chwili Niemcy a na ile Schroeder dbają o swe interesy?

Ciekawy jest również zwrot w stosunkach z Francją, która nie ma już takich wielkich powiązań gospodarczych z Rosją co z Niemcami. Tu głośno trzeba przyznać , że Medwiediew oszukał Sarkozy'ego. Jego warunki pokoju wynegocjowane telefonicznie na nic się zdały. Francuzi są dalej od Niemiec i nie mają takich żywotnych interesów. Powstaje następne pytanie jak to wpłynie na stosunki między tymi krajami?

W niektórych komentarzach zachodnich po podpisaniu umowy w sprawie tarczy antyrakietowej podkreślano, że Polska i związane z nią kraje „nowej Europy” zwróciły się znowu w stronę Ameryki, niezadowolone z miękkich reakcji krajów Unii na poczynania Rosji w Gruzji.

Ocena ta wynika z głębokiego przekonania, że Europa to w istocie Berlin lub Paryż, a nowi członkowie Unii nie powinni mieć własnego zdania. Gdyby już obowiązywał traktat lizboński, Lech Kaczyński nie mógłby zapewne pojechać do Gruzji, a wysoki komisarz Unii i tak musiałby uzgadniać każdy swój krok z Paryżem i Berlinem. W interesie Polski jest trwanie solidarnej Unii, ale nie jej nazbyt głębokie zintegrowanie, gdyby – co jest niestety coraz bardziej prawdopodobne – miało ono oznaczać, że hegemonia największych państw zostanie zinstytucjonalizowana, a kraje mniejsze zostaną pozbawione możliwości prowadzenia polityki zagranicznej – także w ramach Unii.

Prezydent Kaczyński uprawia politykę zagraniczną godną suwerennej RP. Zamiast koncentrować się wyłącznie na największych krajach Unii i zabiegać o ich łaskawe względy, rozwija w ramach UE współpracę z krajami naszego regionu, z którymi łączy nas wspólna historia, wspólna wrażliwość i żywotne interesy. Do tej współpracy dołączą zapewne także inne kraje. Nie jest przypadkiem, że także Szwecja, poirytowana budowaniem pod jej nosem gazociągu bałtyckiego i rywalizująca z Niemcami o wpływy w krajach bałtyckich, coraz ostrzej wypowiada się na temat polityki Rosji.

Nie zapominajmy również o Wielkiej Brytanii. Jest to chyba jedna z trzech stolic, w której rozgrywa się polityka UE i nie tylko Unii. Zjednoczone Królestwo swymi aspiracjami dorównuje co najmniej Rosji tylko, że Anglicy robią to na drodze pokojowej a Rosja to jeden z ostatnich, jak się potocznie mówi, kraj kolonialny. Przeciwstawienie się Trójkątowi Paryż Berlin Moskwa jest możliwe i podwaliny tej polityki widać w działaniach Prezydenta Kaczyńskiego. Budowanie sojuszu stolic bałtyckich, coraz donioślejszy głos Szwecji i pogłoski o wstąpieniu Finlandii do NATO są widocznymi znakami realności zagrożenia płynącego z Rosji.

Prof. Krasnodębski na zakończenie artykułu pisze:

Niestety, polskie społeczeństwo jest niezmiernie chwiejne w swych postawach, co najlepiej uwidoczniło się w stosunku do tarczy antyrakietowej. Przeszkodą w uprawianiu skutecznej i suwerennej polityki zagranicznej jest również – obok niewydolnych kadr dyplomatycznych – mentalność znacznej części elit, przerażonych każdym przejawem polskiej samodzielności i przekonujących, że nie można drażnić Moskwy, że trzeba się słuchać Brukseli i, broń Boże, nie robić nic, co by mogło wywołać ich niezadowolenie. Jeden z lewicowych publicystów posunął się nawet do twierdzenia, że skoro Rosjanie przyzwyczaili się od czasów Sejmu Niemego wpływać na bieg wydarzeń w Polsce, powinniśmy to brać po uwagę i nie narażać ich na zbyt traumatyczną kurację odwykową.

Nieoceniony Jacek Żakowski w „Gazecie Wyborczej” napisał, że Lech Kaczyński realizuje ideę Władimira Putina i Donalda Rumsfelda, dzieląc Europę i wywołując gniew „zjednoczonej Europy Zachodniej” przeciwko nierozsądnym zachowaniom Polski i jej bałtyckich sprzymierzeńców: „Jeśli bowiem prezydent Kaczyński sądzi, że zwielokrotniając swoje tupania i okrzyki przy pomocy nowych koalicjantów zmusi Niemców, Francuzów, Anglików, Hiszpanów czy Włochów do tego, żeby uwierzyli w jego dziecinne pomysły, to myli się jeszcze bardziej niż wtedy, gdy sądził, że zwielokrotniając PiS-owskie iluzje głosami LPR i Samoobrony zmusi Polaków, by w nie uwierzyli.” („Drugi koniec kija”, „GW” 18 lipca 2008 r.).

Dzisiaj Europa raczej podziela ocenę sytuacji, która leżała u podstaw działań Lecha Kaczyńskiego, a tak chwalone mediacje Sarkozy’ego w Moskwie okazały się nieskuteczne. Trudno też nie zauważyć, że zapowiadana przed rokiem z wielkim rozgłosem nowa polityka rządu Donalda Tuska skończyła się fiaskiem. Mieliśmy poprawiać relację z naszym wschodnim sąsiadem, nie blokować jego negocjacji z Unią, eksportować do Rosji góry mięsa i nucić w Zielonej Górze rosyjskie piosenki. Ale widać, że Polska nie zbudowała żadnych kontaktów z Rosją, które można by uruchomić w czasach kryzysu. W dodatku obecna administracja amerykańska nie traktuje już obecnego rządu z należytą powagą, kanclerz Merkel nie zamierza konsultować swoich decyzji z Tuskiem, a Sarkozy – wbrew polskim specjalistom od wizerunku – zdaje się nie zauważać, że to Donald Tusk zwołał szczyt europejski.

Nic dodać nic ująć. Tusk w polityce zgranicznej  kieruje się tą samą zasadą co wpolityce krajowej - doraźności. Jest zasada chyba nawet gorsza od dryfu. Jasna i klarowna, zdefiniowana racja stanu Polski jaką prezentuje Prezydent Kaczyński zostawia daleko w tyle poczynania tandemu Tusk-Sikorski, który, bardzo prawdopodobne, będzie musiał się zmierzyć w przyszłości w wyborach prezydenckich. Obaj panowie mogą razem się pogrążyć, jeśli w najbliższym czasie nie podejmą wspólnej próby zdefiniowania polityki zagranicznej. Prezydent Kaczyński jest daleko z przodu, jest aktywny na polu swoich założeń. I jest to osoba, która pod ciągłym naporem mediów, potrafi funkcjonować i prowadzić wyrazistą politykę. Daję potężną sumę pieniędzy, której nie ma jeszcze ;), że jakby przyszło choćby przez pół roku funkcjonować w takich okolicznościach Tuskowi albo Sikorskiemu to ten pierwszy już dawno by wrócił na Kaszuby, gdzie i tak jest niezbyt lubiany a drugi wrócił do Anglii czy Stanów.

Gruzja pokazała, jak nierealne jest zarządzanie polityką zagraniczną unii przez jakiegoś komisarza, który miałby wszystko konsultować z najważniejszymi stolicami. Najlepszym sposobem jest szybka reakcja, która wplata się w pewien model uprawiania polityki czy w racją stanu poszczególnych narodów. Ddryfowanie czy przeczekanie tej sytuacji jest na rękę najsilnijeszym państwom i Rosjanom. Ustalenie Traktatu Lizbońskiego jest na rękę najslinijesyzm państwom i Rosjanom. A co miałaby z tego Polska, albo dakmy na to taka Grecja?

Zabieganie dosłowne i w przenośni Prezydenta Kaczyńskiego o bliskie stosunki z Ukrainą, Litwą, Łotwą, Estonią, Czechami, Słowacją, Finlandią i dalej ze Szwecją i z blokiem państw postsowieckich takich jak Gruzja jest nie tylko przeciwwagą dla wielkiego spoza Unii, który w jej wnętrzu sporo miesza ale i nie jako drugim płucem, by się posłużyć metaforą Jana Pawła II, wobec powstającej Unii Śródziemnomorskiej na czele z Francją, która w końcu wyrwie się spod pręgierza myślenia o Rosji, jako nic nie znaczącym mocarstwie zza miedzy UE.

 

Cały artykuł Prof. Krasnodębskiego tutaj.

Boanerges
O mnie Boanerges

Sancte Michael Archangele, defende nos in proelio. Contra nequitiam et insidias diaboli esto praesidium. Imperet illi Deus, supplices deprecamur: tuque, Princeps militiae coelestis, Satanam aliosque spiritus malignos, qui ad perditionem animarum pervagantur in mundo, divina virtute, in infernum detrude. Amen. Michał Archanioł by Rębajło Kulturowy --> http://lach.salon24.pl/52463,index.html Relacja z wręczenia Boanergesów Bogurodzica Moja emalia na czas? na miejsce? na pewno! na serio! "... religia zdobyta staje się religią niepotrzebną" - D.Karłowicz "... a może ja chcę by moje życie miało ciężar" - B. Wildstein, Trzech kumpli "W świetle dnia wszystko jest widoczne. Zło, choć krzykliwe, w gruncie rzeczy jest słabe, dlatego ukrywa się w ciemnościach..."

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Polityka