Sąd zakazał Mariuszowi Zielke rozpowszechniania informacji o Krzysztofie Sadowskim. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/ Mateusz Marek
Sąd zakazał Mariuszowi Zielke rozpowszechniania informacji o Krzysztofie Sadowskim. Zdj. ilustracyjne. Fot. PAP/ Mateusz Marek
Bogna Janke Bogna Janke
5666
BLOG

Sprawa Zielke – Sadowski. Czy sąd słusznie uciszył dziennikarza?

Bogna Janke Bogna Janke Prawo Obserwuj temat Obserwuj notkę 156

Dziennikarz Mariusz Zielke opublikował w Salonie24 serię artykułów, w których ujawnił, że znany muzyk Krzysztof Sadowski miał przez lata molestować dzieci. Sąd Okręgowy w Warszawie, na wniosek Sadowskiego, zakazał Zielkiemu dalszego pisania na ten temat.

Sąd w uzasadnieniu powołał się na ochronę dóbr osobistych opisywanego i twierdzi nawet, że Sadowski powinien wyrazić zgodę na to, aby Zielke mógł o nim pisać. Sąd uznał, że posądzenie Sadowskiego – jako znanej osoby - o czyny pedofilskie naraża go na „cywilną śmierć” i że dziennikarz powinien w tym wypadku zachować szczególną rzetelność.

Mariusz Zielke opisał sprawę w dwunastu tekstach opublikowanych na jego blogu w Salonie24 od początku sierpnia do października 2019 r. Zaczął ostrożnie, w pierwszym tekście nie podał nawet nazwiska, o kogo chodzi. Pisał tylko o znanej postaci produkującej przez lata programy muzyczne z udziałem dzieci dla dwóch dużych stacji telewizyjnych. W kolejnym tekście napisał: „Niestety, z ogromną przykrością informuję, że nie ma już żadnych wątpliwości. Krzysztof Sadowski, wielka postać polskiego jazzu, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Jazzowego, współtwórca Tęczowego Music Box, działacz Jazz Jamboree i innych programów, nauczyciel setek, a może i tysięcy dzieci, był pedofilem”.

W kolejnych artykułach Zielke przedstawiał dowody, zeznania ofiar. Opisywał opowieści osób, które zgłaszały się do niego po upublicznieniu sprawy. Na skrzynkę kontaktową Salon24 również dostaliśmy prośbę o kontakt do Zielkiego – od osoby, która twierdziła, że jest ofiarą Sadowskiego.

Zielke twierdzi, że Sadowski mógł skrzywdzić nawet czterdzieścioro dzieci i że ma na to dowody. Dziennikarz twierdzi też, że środowisko wokół Sadowskiego, w tym także jego żona, wiedziało o jego skłonnościach, ale nic z tym nie zrobiło. Próbował zainteresować tematem redakcje prasowe, które również go nie podjęły. Zdaniem Zielkiego, przez lata panowała zmowa milczenia, a Sadowskiego chroniła aura bycia znaną i wpływową osobą.

Zielke twierdzi, że wiele razy chciał porozmawiać z Sadowskim, ale bezskutecznie. Tak samo twierdzą dziennikarze Wirtualnej Polski, którzy zajęli się tematem i mimo wielu prób kontaktu z Sadowskim, otrzymali tylko oświadczenie jego adwokata.

Zielke uznał, że ta bulwersująca sprawa – trwające przez lata seksualne molestowanie i krzywdzenie dzieci - musi zostać napiętnowana. Zgadzam się z nim w tej kwestii. Wiem, jakie skutki w psychice zostawia kontakt dziecka z pedofilem. Wiem też, jaką rolę i społeczną odpowiedzialność ma dziennikarz. Nigdy nie maiłam wątpliwości, że Mariusz Zielke postąpił słusznie, opisując tę sprawę.

Pytanie, czy zrobił to dobrze? Przyznam, że dwa razy miałam pewne wątpliwości – do metody, nie tematu.

Pierwsza dotyczy tego, że dziennikarz w tekście opisującym sprawę nie powinien formułować swoich sądów. Opisz sprawę, przedstaw dowody, a resztę – ocenę i wnioski - zostaw czytelnikom i prokuraturze. Mimo ogromnej solidarności z panem Mariuszem, w tym miejscu moim zdaniem postąpił nieroztropnie pisząc: „Sadowski był pedofilem”. W efekcie człowiek oskarżany przez wiele osób o jedno z najgorszych przestępstw spowodował, że dziennikarz musi milczeć.

Druga dotyczy tekstu, w którym Zielke w kontekście „afery Sadowskiego” opisał dwie inne osoby nie podając, jaki mają one z nią związek. Z treści to w żaden sposób nie wynika. Nie zdziwiłabym się, gdyby Mariusz Zielke został przez nie pozwany o naruszenie dóbr. Wiem, jaką krzywdę może wyrządzić dziennikarz zestawiający czyjeś nazwisko z aferą, z którą ta osoba nie ma nic wspólnego. Na dziennikarzu spoczywa ogromna odpowiedzialność za to, co pisze. 

Niezależnie od tych warsztatowych niedociągnięć sądowy zakaz publikowania dla dziennikarza, w dodatku wydany na wniosek opisywanej przez niego osoby, oskarżanej o ciężkie przestępstwo, wywołuje we mnie ogromny protest. Jak dziennikarze mają tropić afery i ujawniać niewygodne fakty, gdy sąd może im zakazać tej pracy? W ten sposób każdy potencjalny przestępca mógłby zakazać pisania na swój temat.  

Jestem wdzięczna Mariuszowi Zielke za opisanie sprawy Sadowskiego. Podziwiam odwagę i determinację, bo wiem, jak to jest, gdy wszystkie drzwi są zamknięte, a ty mimo to walczysz dalej. Nie masz za sobą ani redakcji, ani środowiska dziennikarskiego, które dałyby ci poczucie bezpieczeństwa i wsparcie, psychiczne, ale też bardzo konkretne, jak na przykład pomoc prawnika, który wychwyciłby niezręczności w tekstach.  

Marusz Zielke zapowiada, że złoży zażalenie na decyzję sądu. Może jednak tego nie zrobi i wtedy będzie miał szansę skonfrontować swoje zarzuty z Krzysztofem Sadowskim. Sąd bowiem, orzekając o rocznym zakazie publikowania dla Zielkiego, nakazał Sadowskiemu złożenie pozwu o ochronę dóbr osobistych. Jeśli tego nie zrobi, zakaz dla Zielkiego przestanie obowiązywać.



Bogna Janke
O mnie Bogna Janke

Z zawodu i pasji jestem dziennikarką. Pracowałam w Polskiej Agencji Prasowej, TVN24, wydawałam lokalny tygodnik Gazeta Południa. Przez 15 lat byłam współwłaścicielką portalu Salon24 i prezesem spółek. Założyłam i prowadziłam Fundację Warszawskie Szpitale Polowe. Przez rok byłam sekretarzem stanu w Kancelarii Prezydenta RP. Więcej informacji o mnie na stronie: bognajanke.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka