Bogusław Mazur Bogusław Mazur
84
BLOG

Ekolodzy chcą zakazu reklam paliw kopalnych. Ale to za mało, idźmy dalej śmiało!

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Gospodarka Obserwuj notkę 1

Europejscy działacze ekologiczni, w tym Greenpeace, zamierzają zebrać milion podpisów pod projektem unijnego prawa zakazującego reklamę paliw kopalnych i napędzanego nimi transportu. Takie umiarkowane żądania budzą zdumienie. Stąd proponuję wprowadzenie kolejnych zakazów.

Na początek informacyjny wsad do pieca o postulatach działaczy. „Zlikwidujmy reklamy paliw kopalnych i sponsorowanie na zawsze. Nadszedł czas, aby zakazać śmiercionośnej propagandy paliw kopalnych, która popycha nas głębiej w kryzys klimatyczny. Teraz mamy możliwość zmiany prawa dzięki europejskiej inicjatywie obywatelskiej” – głoszą działacze Greenpeace. I porównują zakaz paliw kopalnych do zakazu wyrobów tytoniowych.

W kampanii Ban Fossil Fuel Ads uczestniczy koalicja 27 ekologicznych organizacji. „Naszym celem jest prawne uniemożliwienie branży paliw kopalnych oraz firmom samochodowym, lotniczym i morskim korzystającym z paliw kopalnych reklamy i sponsorowania w UE” – piszą zjednoczeni ekologiczni działacze (celowo używam zwrotu „ekologiczni działacze”, bo nie każdy ekolog musi być aktywistą).

Kolejny zakaz dotyczyłby reklamy ze strony jakichkolwiek przedsiębiorstw działających na rynku paliw kopalnych, w szczególności poprzez wydobywanie, rafinację, dostarczanie, dystrybucję lub sprzedaż paliw kopalnych.

No ale dosyć tej prezentacji, sedno postulatów wyłuskałem. I trzeba powiedzieć, że umiarkowanie eko działaczy zniesmacza. Dlatego zgłaszam kolejne.

Należy zakazać reklamy mięsa, wędlin, nabiału i wyrobów skórzanych!

Jak wiadomo, krowie i bycze gazy potężnie trują ziemską atmosferę, przez co ludzie cierpią fizycznie i psychicznie. Dlatego Unia Europejska powinna zabronić reklam schabu, wołowiny, wędlin, na przykład zrobionych z końcowej części świni, czy mielonek. Oraz pochodnych produktów od krów, takich jak sery białe, żółte, pleśniowe, jogurty, kefiry uśmierzające ból głowy po Sylwestrze, o banalnym maśle nie wspominając. Oczywiście zakaz dotyczyłby też dań restauratorów. No i jeszcze trzeba zakazać reklamy wyrobów ze skóry.

Zamiast reklamy schabu, niech rozkwita reklama tatara z soi, zamiast reklamy skórzanych foteli – podziwiajmy reklamę wiklinowych koszy, zamiast skórzanych pasków – reklamy konopnych sznurków, a zamiast skórzanych butów – billboardy zachwalające łapcie z bambusa i walonki. Pani eurodeputowana Sylwia Spurek powinna przyklasnąć, choć pewnie dodałaby coś na przykład o jajach.

Drugi postulat:

Należy zakazać reklamy tworzyw sztucznych i wyrobów z ich udziałem!

Jak wiadomo, tworzywa sztuczne są nieekologiczne i zaśmiecają planetę. Co prawda Unia Europejska już zakazała plastikowych sztućców czy patyczków do uszu, lecz to jest jakiś nędzny półśrodek. Trzeba zebrać milion podpisów pod projektem ustawy zakazującej reklamy i sponsoringu firmom produkujących tworzywa czy używającym ich w produkcji, przynajmniej w znaczącym stopniu. Mówiąc krótko, reklamy smartfonów, telewizorów, komputerów, itp., itd. – won!

Takie postulaty można mnożyć, ale poprzestanę na tych. Mam nadzieję, że jako zgłaszający postulaty non profit, zostanę przyjęty w poczet koalicji Ban Fossil Fuel Ads.

Trzeba tu dodać, że dobry towar sprzeda się i bez reklamy. Na przykład rosyjski węgiel.

Prezydent Władimir Władymirowicz Putin i jego oligarchowie nie wywieszają billboardów zachęcających do kupowania od nich węgla. A proszę, stawiające na odnawialne źródła Niemcy kupują jego rekordowe ilości. Podobnie zresztą cała UE rozpaczliwie rozgląda się za węglem czy gazem. Nie wiem, jak tam rosyjscy kopalniani oligarchowie stoją ze sponsoringiem, lecz można przypuszczać, że w ramach zadośćuczynienia za wydobywanie nieekologicznych surowców czasem wykładają kasę na dofinansowanie tego czy innego.

A teraz poważnie. Dobrze przemyślane zabiegi o środowisko naturalne, ziemię, powietrze, wodę, lasy, zwierzęta, pszczoły, zdrową żywność - są potrzebne, konieczne, godne pochwały. Jednak pomysły rodem z Barei czy Orwella, ekologiczny jakobinizm czy leninizm, budzą wobec samej idei ekologii co najmniej niechęć części ludzi. Która będzie rosła wraz z rachunkami za nośniki energii (to na dzień dobry), traceniem konkurencyjności przez Europę i głupimi zakazami.

Na razie z pewną obawą zgłosiłem swe postulaty, a bierze się ona z tego, że mogą zostać potraktowane poważnie. Ja tu silę się na sarkazm, wyginam śmiało ciało, a gdzieś tam, w eko organizacjach czy w Brukseli uznają, że to są znakomite pomysły. Spuryzm górą.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka