Bogusław Mazur Bogusław Mazur
187
BLOG

Zakazywanie sprzedaży energetyków jest klasycznym populizmem

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Polityka Obserwuj notkę 7

Polscy Republikanie forsują zakaz sprzedaży napojów energetycznych osobom nieletnim. Zakaz jest nieuzasadniony, będzie nieskuteczny i zapewne negatywnie wpłynie na gospodarkę, lecz projekt tej dziwnej i dziurawej ustawy, niestety ma szansę przejść przez parlament. Bo który polityk narazi się na zarzut, że nie dba o zdrowie dzieci i młodzieży?

W komediodramacie „Zezowate szczęście” Andrzeja Munka jest scena, w której niejaki Wąsik obiecuje głównemu bohaterowi Janowi Piszczykowi: „Wie pan co? Ja pana urządzę”. I rzeczywiście – tak urządził Piszczyka, że ten wylądował w areszcie. Podobnie chcą nas urządzać niektórzy politycy, czego przykładem jest projekt ustawy zakazującej sprzedaży napojów energetycznych osobom poniżej 18 roku życia.

Projekt, autorstwa partii Republikanie (jest takowa) której przewodzi eurodeputowany Adam Bielan, zakłada też szeroko zakrojony zakaz reklamy napojów energetycznych na podobnych zasadach jaki obowiązuje alkohol. Oraz zakaz sprzedaży tych napojów w automatach.
Uzasadnienie projektu da się sprowadzić do tezy, że napoje energetyczne, zwane popularnie energetykami, zawierają kofeinę i taurynę, a nadmierne spożywanie kofeiny szkodzi zdrowiu. W uzasadnieniu do projektu ustawy autorzy przytaczają badania potwierdzające te wybitnie odkrywcze tezy.

Energetyki a jajka z kawą

Tu warto zauważyć, że jajka są zdrowe, lecz nie powinno się ich jeść więcej niż 1-2 dziennie, choć szacunki są różne. Jedzenie ośmiu jaj na śniadanie może zaszkodzić zdrowiu. Woda jest zdrowa i należy nawadniać organizm, jednak picie jej w nadmiarze może skończyć się groźnym zatruciem wodnym.

Kawa – no właśnie, kawa – naukowcy dowodzą, że generalnie kofeina spożywana w umiarkowanych ilościach może chronić przed rozwojem choroby Alzheimera. Lecz pita w nadmiernych ilościach wypłukuje magnez z organizmu. Znam przypadek, w którym kobieta piła kawę litrami i w rezultacie wylądowała w szpitalu.

Czy w takim razie należy wprowadzić prawne obostrzenia w sprzedaży jajek, wody czy kawy? Oczywiście byłby to absurd. Lecz już zakaz sprzedaży energetyków za absurd nie ma uchodzić.

Wiemy, czego nie wiemy

W projekcie ustawy nie ma danych wskazujących ilu nieletnich przesadza z piciem napojów energetycznych. Nie wiemy, czy z tych którzy je w ogóle piją, przesadza 30 czy 0,2 procent. Nie ma też wyliczeń wskazujących jakie będą skutki wprowadzenia zakazu dla branży handlowej i reklamowej, które można szacować na dziesiątki miliony złotych.

W projekcie nie ma szacunków, jak zakaz wpłynie na wydarzenia, również sportowe, które sponsorują producenci napojów energetycznych. Tu przypomnę, że reprezentantem Republikanów w rządzie jest Kamil Bortniczuk, nomen omen minister sportu.

Nie wiemy, czy właściciele sklepów mieliby wydzielić osobne stoiska dla energetyków, co też kosztuje a czasem w przypadku małych sklepów, które i tak cienko przędą, może być w praktyce niemożliwe. Mówiąc krótko nie wiemy, czy są podstawy do wprowadzenia zakazu ani jak wpłynie on na gospodarkę, w tym zapewne na podatki płacone do budżetu państwa.

Nie kupię energetyka, spożyję guaranę

Uderza jeszcze jedno – pozorność skutków zakazu. Projekt ustawy nie obejmuje sprzedaży produktów zawierających naturalną kofeinę, jak guarana. Nastolatek może więc spokojnie kupić i spożyć guaranę czy wypić kawę (kofeina) albo herbatę (teina). I też może przesadzić z ilością. Może również pójść do sklepu z właścicielem dowodu osobistego, który kupi choćby i całą zgrzewkę napojów energetycznych.

Czas na bardziej ogólne refleksje. Partia Republikanie kreuje się na konserwatywną. Projekt ustawy wskazuje, że raczej lewicową, bo traktowanie ludzi jako niezdolnych do racjonalnego myślenia, którym trzeba ograniczać wolność tworząc sztuczne bariery, cechuje raczej lewicę.
Owszem, są wyjątki uzasadniające wprowadzanie ograniczeń, na przykład sprzedaż wyrobów tytoniowych czy alkoholu. Lecz po pierwsze, mamy twarde dowody że palenie czy nadmierne picie alkoholu szkodzi zdrowiu, a po drugie, te sprzedażowe zakazy też można łatwo obejść. Podobnie jak będzie można łatwo obejść zakaz sprzedaży napojów energetycznych.

Bo wszelkie zakazy mają mniejszą moc niż szeroko prowadzone, długofalowe akcje edukacyjne. Tylko że takie akcje raczej nie przynoszą takiej popularności jak nośny zakaz sprzedaży tego czy owego, bo populizm ma ogromną się przebicia.

Energetyki pod politycznym napięciem

Dlaczego więc Republikanie forsują ustawę? Niektórzy komentatorzy podejrzewają, że ma ona być „przykrywką” mającą przesłonić wizerunkowe problemy Zjednoczonej Prawicy, w końcu Adam Bielan wyrósł na karierze spin doktora. Tylko co to za „przykrywka”? Można bardziej podejrzewać, że chodzi o przypomnienie o swoim istnieniu przed wyborami oraz wzmocnieniu pozycji w rządzącym obozie, czyli zwiększeniu szans na tzw. miejsca biorące na wyborczych listach. Ustawa jest więc próbą sprzedaży republikańskiego energetyku politycznego.

Sprawa energetyków jest nośna i zakaz ich sprzedaży ma szanse przejść w parlamencie, bo innym politykom trudno będzie przeciwko niej oponować. Republikanie już zresztą wygodnie sobie ustawili potencjalnych przeciwników jako „lobbystów”, co zamknie usta wielu politykom. Chociaż można też zauważyć, że wprowadzenie zakazu który będzie sprzyjał producentom guarany, kawy czy batonów energetycznych też nasuwa skojarzenia z działaniem na czyjąś korzyść.

Republikanie z długą bronią, czyli strzał w kolano

W kwietniu ubiegłego roku Republikanie zgłosili projekt ustawy o zmianie ustawy o dostępie do broni i amunicji. Z tej okazji zamieścili na Twitterze zdjęcie, na którym widać jak czterech działaczy, w tym Adam Bielan i Kamil Bortniczuk, z marsowymi minami dzierży w rękach różne rodzaje broni długiej. Tyle, że dwóch z nich lufy ma skierowane do sąsiada, co wywołało wesołość twitterowiczów.

Posypały się więc adekwatne wpisy. „Czy ktoś zwrócił uwagę ministrowi sportu, żeby nie celował facetowi w stopę??? A Bielanowi, żeby nie celował w ministra sportu??? Sami się wykończą...”. „I żeby nie trzymał za magazynek”. „Bielan celuje w wątrobę ministra. To może być rzeźnia”. „Każda osoba, która kiedykolwiek miała styczność z bronią (choćby na lekcji PO na strzelnicy) zauważy od razu, że panowie nawet nie umiecie zachować podstawowych zasad bezpieczeństwa przy trzymaniu broni. Pozostaje się cieszyć, że dostęp jest ograniczony”.

Zdjęcie okazało się strzałem kulą w płot, a może w kolano. Projekt ustawy zakazującej sprzedaży energetyków też jest strzałem kulą w płot, lecz ma szanse na uchwalenie. Wiecie co? Już oni nas urządzą.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka