Bogusław Mazur Bogusław Mazur
103
BLOG

Komisja Europejska podgrzewa wyroby tytoniowe. I suwerenność państw

Bogusław Mazur Bogusław Mazur Polityka Obserwuj notkę 0

Komisja Europejska zagarniania dla siebie kompetencje suwerennych państw UE, stawiając je przed faktami dokonanymi. Przykładem jest sprawa podgrzewanych wyrobów tytoniowych.

Parę dni temu, podczas konferencji prasowej w PAP, Ośrodek Analiz Cegielskiego (OAC) zaprezentował raport pt. „Dyrektywa delegowana o podgrzewanych wyrobach tytoniowych – analiza legalności jej wydania i skutków prawnych dla Polski”. Raport jest napisany językiem prawniczym, czyli hermetycznym, godnym pism procesowych i dalekim od dzieł literackich. Jednak jego zaletą jest operowanie konkretnym przykładem a nie poprzestawanie – jak to często przy takiej tematyce bywa – na poziomie ogólnie słusznych rozważań. A tzw. myk, dzięki któremu unijne organy faktycznie odbierają kompetencje państwom, jest dość prosty.

Charakterystyczny aromat Brukseli

Początek przykładowej historii jest taki, że Parlament Europejski i Rada Europy w 2014 r. ustanowiły dyrektywę w sprawie produkcji, prezentowania i sprzedaży wyrobów tytoniowych i powiązanych wyrobów. Wśród wielu zakazów i nakazów dyrektywa zakazuje wprowadzania do obrotu wyrobów tytoniowych „o charakterystycznym aromacie”. I tę dyrektywę, zwaną główną, można porównać do ustawy.

Jak jest dyrektywa główna, czyli ustawa, to czas na rozporządzenie, które powinno zgodnie z nią uszczegółowiać jej zapisy. W UE takimi rozporządzeniami są dyrektywy delegowane. No i w czerwcu ub.r. Komisja Europejska (KE), czyli – w uproszczeniu - unijny quasi-rząd, wydał taką dyrektywę delegowaną.

Na czym polega myk KE

I teraz wspomniany myk. Otóż w dyrektywie delegowanej Komisja zawarła zupełnie nową definicję podgrzewanych wyrobów tytoniowych. Trochę to tak, jakby Sejm uchwalił ustawę o pomarańczach, a rząd wydał rozporządzenie w którym pomarańcze zamieniłby na mandarynki. Niby podobne, niby prawie to samo, a jednak inne.

Podczas konferencji prasowej eksperci OAC (zresztą sami uznani prawnicy, co trochę tłumaczy język raportu) podkreślili, że nawet nie są przeciwni samej treści owej, będącej wynikiem radosnej twórczości brukselskich urzędników, definicji. Nie oceniają, czy jej treść jest dobra, czy zła. Chodzi o samą zasadę, aby każdy trzymał się swojego podwórka a nie wkraczał na cudze.

Dyrektywa delegowana do TSUE

Fragment objaśnienia tej kwestii w języku prawniczym: „Myślę, że dyrektywa delegowana została wydana z przekroczeniem delegacji której zakres jest wskazany w podstawowej dyrektywie, czyli akcie prawotwórczym”. Czyta się trudno, za to ma pewność, że otrzymujemy myśl wyrażoną precyzyjnie. W każdym razie dyrektywa delegowana została już zaskarżona do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE).

Skutki krótkiego vacatio legis

Ale idźmy dalej. Eksperci OAC zwrócili uwagę na praktyczne skutki dyrektywy delegowanej KE, która to dyrektywa zawiera też inne zapisy. Jednym z nich jest rekordowo krótkie vacatio legis, bo na wdrożenie owych zapisów został rok z okładem. Oznacza to, że firmy mogą nie zdążyć sprzedać zapasów podgrzewanych smakowych wyrobów tytoniowych, co oznaczałoby potężne straty.

Drugim skutkiem krótkiego vacatio legis będzie brak czasu na przyzwyczajenie się konsumentów tych wyrobów do ich braku. To zaś szeroko otwarłoby wrota dla szarego rynku i pojawienia się podróbek niewiadomego pochodzenia i składu.

Panama: WHO i KE za zamkniętymi drzwiami?

Eksperci Ośrodka Analiz Cegielskiego podali też przykład konferencji państw-stron Konwencji ramowej o ograniczeniu zdrowotnych następstw palenia tytoniu, która odbędzie się w listopadzie br. w Panamie. Zostaną tam podjęte decyzje w kwestii działań na rzecz ograniczenia użycia tytoniu w państwach-stronach. I tutaj pojawia się też Światowa Organizacja Zdrowia, czyli osławione podczas pandemii WHO.

Otóż wedle medialnych doniesień, decyzje będą zapadały za zamkniętymi drzwiami pomiędzy WHO a Unią Europejską. Państwa członkowskie będą mogły przedstawiać swoje stanowisko, jednak KE już ma podejmować działania, aby jej mandat został rozszerzony w kierunku możliwości modyfikacji owych stanowisk. Co może oznaczać marginalizowanie ministrów finansów państw, które podpisały konwencję.

Jak strzec suwerenności

Zdaniem ekspertów OAC, w obecnym układzie Polska ma ograniczone możliwości przeciwdziałania takim chytrym mykom Komisji, choć oczywiście powinna im w granicach prawa przeciwdziałać. Stąd postuluje powołanie międzyrządowego organu, którego zadaniem będzie bieżący monitoring i weryfikacja tego co się wysmaża w organach europarlamentu.

Wychodząc już poza samą konferencję prasową i raport Ośrodka Analiz Cegielskiego można zauważyć, że zapędy KE do zawłaszczania uprawnień wpisują się w logikę politycznych dążeń do zmiany Unii Europejskiej ze związku państw w państwo związkowe, w którym poszczególne członkowskie państwa stałyby się quasi-województwami. Co niewątpliwie ułatwiłoby uszczęśliwianie obywateli biurokratycznymi zakazami i nakazami we wszystkich aspektach życia.

Poglądy idące w poprzek politycznych podziałów, unikanie zamykania się w bańkach dezinformacyjnych, chętniej konkretne sprawy niż partyjne spekulacje. Dziennikarz, publicysta, bloger, z wykształcenia historyk.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka