Już w trakcie wizyty Donalda Trumpa w Warszawie miałem dziwne wrażenie, że w całej powodzi ochów i achów komentatorom umyka podstawowy fakt, że Trump po objęciu stanowiska prezydenta USA nie przestał być businessmanem. Piękne przemówienie jakie wygłosił trącające nutki polskiego patriotyzmu zawierało też słowa pochwały za wywiązywanie się ze zobowiązań sojuszniczych. W domyśle jesteście OK bo macie zamiar zakupić baterie patriot za ciężkie miliardy dolarów.
Najnowszy szczyt NATO tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że Trump przede wszystkim dba o interesy Stanów Zjednoczonych, a w tym zapatrzeniu w poprawę finansów swego kraju zapomina o historii, która jak mówi klasyk lubi się powtarzać.
Niemcy najsilniejsza gospodarka w Europie osiąga dochód krajowy brutto na poziomie 3 577 miliardów dolarów, Polska 513,8 miliardów dolarów. Jeżeli nasi zachodni sąsiedzi będą chcieli spełnić oczekiwania prezydenta USA to w sposób oczywisty różnica w poziomie uzbrojenia pomiędzy nimi, nami i resztą Europy będzie rosła. Tym bardziej wydaje się to niepokojące jeżeli przywołamy na pamięć związki firm zachodnioniemieckich z Gazpromem. W tym wypadku wydaje się, że pozycja firmy rosyjskiej budzi w USA zaniepokojenie. Jednak czy Donald Trump będzie miał na tyle daru przekonywania, że zawróci Niemcy z drogi ściślejszych związków wygląda na mocno wątpliwe.
