box2008 box2008
636
BLOG

Oszukani – rzecz o wydłużaniu czasu pracy,

box2008 box2008 Polityka Obserwuj notkę 4

 

i nie tylko.

Jak czytamy dziś na portalu TVN 24: „Podniesienie wieku emerytalnego w Polsce jest koniecznością i jestem gotów ponieść za to pełne ryzyko polityczne” - oświadczył premier Donald Tusk.

Już pierwsza refleksja przynosi pytanie, dlaczego premier nie informował o tej, podobno, konieczności przed wyborami, które odbyły się wcale nie tak znowu dawno temu? Skoro to rzecz tak ważna i jest gotów ponieść odpowiedzialność, dlaczego uchylił się przed nią, ukrywając swoje plany na czas kiedy obywatele nie mają możliwości prostego wypowiedzenia się w ww. sprawie, czyli po przez głosowanie w wyborach parlamentarnych?

Tu od razu nasuwa się podejrzenie o jakieś ukryte cele i motywy, a skoro tak to czy sytuacja „konieczności”, o której mówi Donald Tusk, rzeczywiście występuje? Czy może jest kolejną pijarowi zagrywką, która ma uzasadnić łatwiejsze wyjście z problemów jakich sobie sam napytał rząd PO-PSL, od ponad 4 lat grający w gałę?

Tak zarysowany problem wygląda trochę niepoważnie, ale proszę zastanowić się nieco głębiej nad całą sprawą.

Jak do te pory rząd skrzętnie uchyla się od udzielenia wyczerpującej informacji co do stanu skarbu państwa. Sztuczki księgowe min. Rostowskiego przeszły już do legendy III RP, tak samo jak jego bezczelne wystąpienia sejmowe, w których regularnie ruga opozycję za dociekliwe stawianie pytań kluczowych dla obywateli. Tej akcji dezinformacyjnej i kreatywnej księgowości towarzyszy gigantyczny przyrost długu publicznego i marnotrawstwo, którego pierwszym z brzegu przykładem prawie pół miliarda zł. puszczonych lekka ręką na wielkie nic, czyli prezydencję, lub 30 mlrd. zł. jakie mamy podarować na Grecję i Włochy (a to tylko czubek góry lodowej skrzętnie skrywanej przez zaprzyjaźnione z rządem media). W tle zaś mamy ciągłe kadzenie o zielonej wyspie, dzielnie prącej do przodu pośród sztormu kryzysu światowego.

Już na pierwszy rzut oka widać że coś tu nie gra, ale pójdźmy dalej.

Poprzednia kadencja rządowa, nawet w opinii zaplecza eksperckiego i dziennikarskiego ekipy PO, oceniona została jako czas przespany, z perspektywy wprowadzania koniecznych reform. I trudno nie zgodzić się z ta opinią, pamiętając tę mizerię działań Donalda Tuska, którego bardziej interesowali pedofile, gra w piłkę, dopalacze, wojna z PiS-em, narty w Dolomitach i ukrywanie wpadek własnych i swoich partyjnych kolegów (żeby wspomnieć tylko afery hazardową, stoczniową, Misiaka itd. itp.) niż podatek liniowy, zniesienie barier biurokratycznych, nowe miejsca pracy (po za urzędami, oczywiście). Nie lepiej sprawa miała się z ministrami zatrudnionymi przez premiera. Szkoda tu miejsca żeby wymieniać choćby grubsze babole Cezarego Grabarczyka, Ewy Kopacz, Katarzyny Hall czy Bogdana Klicha, dość powiedzieć, że efektem ich pracy stało się pogłębienie problemów trapiących i tak kulejące już państwo. Nawet tak drobne, z pozoru i perspektywy 38 mln. kraju o ambicji bycia „nowoczesnym”, i łatwe rzeczy, jak sławetne jedno okienko, układanie rozkładów jazdy czy zarządzanie paroma stoczniami, okazały się przerastać możliwości tego rządu. Co więcej, pomimo zaniechania przeprowadzania zmian pobudzających i uruchamiających aktywność zawodową Polaków, rząd Donalda Tuska podjął szereg działań podnoszących obciążenia podatkowe i koszty przedsiębiorstw, w tym koszty pracy (VAT 23%, akcyza na paliwo, składka rentowa itp.). Skutkiem powyższego mamy największy od 7 lat poziom bezrobocie (obecnie ponad 2,1 mln. osób z czgo 700 tyś przybyło nam w ostatnich 3 latach) nie licząc tych rodaków, którzy czasowo, bądź na stałe, zarabiają na chleb za granicą (kolejne 2 mln.). Nie sposób nie wspomnieć o takich działaniach jak obcięcie i tak niewystarczających środków jakie przeznaczano na aktywizację pozostających bez pracy, przy czym rzecz całą sprowadzono do absurdu tłumacząc, że pieniądze te i tak były marnowane! Nie chcę wchodzić w ten temat, ale nie mogę powstrzymać się od dygresji: skoro rząd nie potrafi wydać posiadanych środków, tak by zaskutkowały rozwiązaniem ,choćby i częściowym, istotnego problemu, to po pierwsze, wykazuje całkowity brak kompetencji, a po drugie, te pieniądze powinien natychmiast zwrócić podatnikom.

Nie chcę rozdymać tekstu tak więc zmierzać będziemy do konluzji.

Sprawa wygląda następująco. Donald Tusk, szef rządu III RP, przez ostatnie 4 lata nie informował obywateli o stanie państwa, starannie uchylając się od tego obowiązku, mamiąc ich mirażem zielonej wyspy (delikatnie mówiąc). W tym czasie podjął, wraz z koleżankami i kolegami, szereg działań, w efekcie których ogromnie przyrosło nasze zadłużenie (wiemy o jakichś 300-400 mlrd. zł.) i obciążenia fiskalne. Nie widać jednak pozytywnych efektów tego wysiłku finansowego (trudno za takie uznać kilkaset przyszkolnych boisk, czy te drogi na Euro 2012, których nie ma), wzrosło za to rekordowo bezrobocie, będące de facto marnotrawstwem potencjału. Co więcej, w wyborach które obyły się zaledwie 3 miesiące temu słowem nie wspomniał o tym w jak ciężkim, podobno, znajdujemy się położeniu. W takiej sytuacji trudno w ogóle uznać mandat obecnego rządu do prowadzenia rozmów i działań nakładających tak drastyczne, jak w przypadku proponowanych rozwiązań, obciążeń.

Co więcej, ostatnie wydarzenia (ustawa refundacyjna i ACTA) pokazują jak słabo merytorycznie są decyzje, podejmowane przez premiera i członków jego gabinetu. Zaś nad wszystkim ciąży narastający skandal wokół tragedii smoleńskiej i farsy jakim było, dotychczas, śledztwo w tej kluczowej dla Państwa Polskiego sprawie.

box2008
O mnie box2008

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Polityka