Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
1161
BLOG

O rzeczach ważnych. I rzeczach ważniejszych. (nowy rysunek)

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 57

   Cieszę się, że odpocząłem od salonu24. Cieszę się, że nie wziąłem udziału w kilku żenujących spektaklach, jak choćby ten z detronizacją Małysza (przy okazji, szacun P. Adamie) ale najbardziej cieszę się, że miałem szansę oczyścić umysł z salonowego mułu i okazję do przemyślenia spraw istotnych. A okres jest po temu właściwy. Rok temu w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem zginęła prawie setka spośród politycznej elity mojego kraju na czele z jego prezydentem. Z jednymi było mi po drodze bardziej, z innymi mniej ale kiedy tylko w niedzielny, zdaje się, poranek usłyszałem tą wstrząsającą wiadomość najpierw nie mogłem w nią uwierzyć a potem, kiedy ta łaska została mi odebrana, jedyną myślą, która kołatała mi się w głowie było: „O Boże...”

    Potem wydawało się przez chwilę, że ta ofiara nie pójdzie na marne, że poczucie narodowej wspólnoty zostało dzięki niej odbudowane, że ...sami wiecie. Dziś Smoleńsk jest jednym z narzędzi walki w politycznej ustawce. Z tym, że nie dla mnie. Nawet gdybym miał być ostatnim, który nie chce ani sikać do zniczy ani używać krzyża w poniżająco utylitarny sposób to nim będę.

    Śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej się jeszcze nie skończyło. Poznaliśmy jakąś część prawdy i to nie z samego źródła. Nie ma niczego dziwnego w tym, że emocje podpowiadają nam w tym zakresie najróżniejsze, choćby i najbardziej fantastyczne scenariusze. Może okazać się, że to wina pilotów, może okazać się że to wina obsługi lotniska, może okazać się, że (co moim zdaniem najbardziej prawdopodobne) katastrofa została spowodowana kombinacją niefrasobliwości pilotów z niekompetencją obsługi zapyziałego lotniska na końcu świata. A być może Rosjanie strącili samolot prezydencki za pomocą promieni śmierci. Nie ma niczego dziwnego w tym, że w obliczu co najmniej indolencji rządu Donalda Tuska obywatele mający prawo znać prawdę w desperacji snują choćby najbardziej fantastyczne domysły. Skoro gołym okiem widać kłamstwo to logiczną konsekwencją staje się pytanie o jego motywację.

    Skala oraz uparcie narzucająca się symbolika katastrofy w zrozumiały choć często niewłaściwy sposób organizuje nam dziś życie polityczne i publiczne. Konieczność maksymalnie czytelnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy stanowi nasz obowiązek wobec ofiar. Być może w tym świetle postulat powołania jakiegoś międzynarodowego ciała prowadzącego niezależne od rosyjskiego śledztwo ma sens. I być może kiedyś ktoś udzieli nam jakichś wiarygodnych wyjaśnień w tej sprawie. Zapewne nie odbędzie się to za kadencji tego rządu ani za rządów ciągle jeszcze najsilniejszej partii. Ale wierzę w to, że się odbędzie. I myślę, że wtedy komuś będzie co najmniej bardzo wstyd.

    A jednak nie powinniśmy pozwolić na to, żeby ta katastrofa, emocje i działania z nią związane stanowiły na lata podstawowy azymut naszego marszu. Sytuacja owszem, nakłada na nas powinność wyciągnięcia właściwych wniosków z katastrofy (i to nie takich jak z powtarzających się kilka razy do roku powodzi stulecia) i powinność poszukiwania prawdy w imieniu ofiar. Jednak przede wszystkim mamy obowiązki i powinności wobec żywych. Ta katastrofa nie powinna nas osłabić. Ona powinna nas wzmocnić. Nie powinniśmy się spalać w chocholim tańcu wokół niej. Zamiast nieustannie stękać i boleć nad naszą narodową martyrologią powinniśmy brać przykład z Japończyków, którzy w obliczu tragedii ze łzami w oczach ale i z determinacją układają rozrzucone przez tsunami cegły. Powinniśmy opracowywać strategie rozwoju kraju. Nie takie jak te Donalda Tuska, który rękoma swoich odległych następców chce nam budować lotniska, Pendolino, które nie ma po czym jeździć a im bliżej wyborów tym zapewne większe kosmodromy. Ani nie takich jak pierdoły o polskiej Nokii opowiadane przez ludzi może i sympatycznych ale nie mających pojęcia o gospodarce. Potrzebujemy celów ambitnych ale realnych i proponowanych przez wiarygodnych polityków. Takich jak wtedy kiedy wstępowaliśmy do NATO i Unii Europejskiej.

    Pięknoduchostwo. Marzycielstwo. Oderwanie od rzeczywistości. Ale czy nie byłoby to najpiękniejszym pomnikiem Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki i pozostałych 94 ofiar katastrofy?

 

1

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (57)

Inne tematy w dziale Polityka