Byłem w niedzielę pod Pałacem Prezydenckim. I wydaje mi się że ludzi było tam więcej niż powtarzane tu i tam 7 tysięcy. W dodatku byli to ludzie różni. Bynajmniej ani same babcie ani sami łysi. Konflikty owszem się zdarzały ale wcale nie często. Za to to co mnie zniesmaczyło to wielowatowa machina nagłaśniajaca Gazety Polskiej (chyba Gazety, tak słyszałem w tłumie, jesli ktoś dysponuje wiarygodnymi informacjami proszę o sprostowanie) zagłuszajaca dysponujących jedynie starym megafonem tzw. "obrońców krzyża".
No ale właściwie to ja o czym innym. Istnieje dość powszechnie powtarzany sąd o "zawłaszczeniu katastrofy przez Kaczyńskiego". No i coś tam w tym jest, trudno nie odnieść wrażenia, że tragedia ta jest politycznie przez PiS i Kaczyńskiego wykorzystywana. A przecież w katastrofie zgineli ludzie i z róznych stron politycznej barykady i bezpośrednio w polityczne przepychanki niezaangażowani. Sęk w tym, że Kaczyński i PiS są chyba ostatnimi na polskiej scenie, którzy kwestiami dotyczącymi katastrofy są w sposób wykraczający poza składanie kwiatów zainteresowani.
Nie ma się co oszukiwać. Żałoba po katastrofie nie jest tylko żałobą po zmarłych. Ta zwyczajowo trwa rok. Ta żałoba jest również a może i przede wszytskim wyrazem sprzeciwu wobec "zawłaszczania jej przez Kaczyńskiego", które jest w istocie wypychaniem kwestii katastrofy z oficjalnej przestrzeni publicznej do przestrzeni alternatywnej, przestrzeni Kaczyńskiego, Rydzyka, Buki, Wuzli i Langolierów. Takim procederem są zainteresowane oczywiście obie strony politycznego konfliktu ponieważ w ten sposób mobilizują swoje elektoraty. Ale jeżeli zastosować tu prostą filozofię dwu stron barykady to moim zdaniem Kaczyński stoi po tej lepszej.

Inne tematy w dziale Polityka