Jest wiele powodów dla których Jarosław Kaczyński pomimo wielu przeciwności utrzymuje sie na powierzchni polskiej polityki. Wiele powodów dla których wielkokrotnie już ogłaszana wiadomość o jego politycznej śmierci nie mniej wielokrotnie okazywała się wiadomością przesadzoną. Nie bez znaczenia jest pewna feudalna natura polskiej prawicy, lub raczej tego co w Polsce czasem nie wiedzieć czemu prawicą nazywamy. Natura wyrażona potrzebą posiadania silnego i wyrazistego wodza. Czy to w osobie swego czasu Wałęsy, czy później Rydzyka z przybocznym Giertychem czy w końcu Jarosława Kaczyńskiego właśnie. Samemu Prezesowi zresztą nie można odmówić wielu cech dzięki którym może on do takiej roli aspirować. Cech takich jak odwaga w wyrażaniu poglądów spoza głównego nurtu poprawności politycznej, umiejętność mobilizacji grup ludzi wokół wyznaczonych przez siebie celów czy nawet pewien (tak tak, nawet pomimo pewnego bełkotliwego sposobu mówienia) talent krasomówczy. No i w miarę spójna koncepcja państwa, której posiadania większości dzisiejszych liderów zarzucić nie sposób.
Jednak tak jak chyba ostatnią bronią Tuska i PO jest Jarosław Kaczyński tak najlepszą bronią Jarosława Kaczyńskiego jest może nie sam Tusk tylko machina, która istniała i przed nim ale którą on twórczo rozwinął i z której skwapliwie korzysta. Machina produkująca gorliwie kolejne na temat Jarosława Kaczyńskiego rzekome prawdy. Że szalony (nie wiadomo dokładnie o co z tym szaleństwem chodzi ale wszyscy wiedzą ze szalony więc to musi być prawda), że chce władzy (bo inni politycy to tylko tyle że chcą nam zrobić fajnie), że brzydki (widać na zdjęciach), że zły (też na zdjeciach widać) i że zadaje pytania na temat Smoleńska co (dla każdego kulturalnego człowieka jest to oczywiste) jest strasznym foux pas. Machina produkuje na ten temat po trzy wiadomosci na kazdej jedynce większości informacyjnych portali. Większosć telewizji z którego końca nie zaczęłaby jakiegokowliek tematu zawsze na końcu wyjdzie jej że musimy się mobilizować, bo Kaczyński przyjdzie itd. itp.
Czy można się więc dziwić, że jakaś grupa ludzi na taki prymitywny przekaz może bardziej odporna dochodzi do wniosku że skoro w ten sposób się Kaczyńskiego atakuje to coś tu nie gra? Że siłą rzeczy dochodzi do wniosku, że skoro spotyka się on z tak podłym odporem to musi być kimś wspaniałym? Czy można się dziwić, że takie wnioski prowadzą czasem do irracjonalnego uwielbienia?
I pamięć dwóch lat dość słabych rzadów PiS i Prezesa może tutaj nie pomóc. Prezes może znów wygrać na złość durnemu choć przekonanemu o swojej wyższości mainstreamowi.

Inne tematy w dziale Polityka