Matka Teresa z Kalkuty była jednym z tych ludzi, którzy pozostawiają po sobie niezatarty ślad w historii. I nie trzeba być ani katolikiem ani chrześcijaninem żeby ten ślad dostrzegać. Była człowiekiem, który na świecie składającym się głównie z ludzi na różne sposoby ułomnych wydawał się człowiekiem nierealnym, legendarnym herosem. Była człowiekiem przed życiem którego człowiekowi zwykłemu ale potrafiącemu pojąć jej wielkość muszą mięknąć kolana. A jednak kiedy w 1997 roku umarła jej śmierć przeszła prawie bez echa ponieważ w tym samym mniej więcej czasie zginęła Lady Diana.
Żyję w kraju, który dostąpił zaszczytu wydania jednego z papieży, ba wydaje się, że jednego z istotniejszych. Znów nie trzeba być ani katolikiem ani chrześcijaninem żeby dostrzec wagę tego faktu. Jan Paweł II nawet biorąc pod uwagę cień jakim kładzie się na jego pontyfikacie kwestia tuszowania seksualnych skandali w Kościele był człowiekiem wielkim. Dla katolików był moralną latarnią bez której (również mnie, chociem katolik niedoskonały) trudniej przedzierać się przez rafy współczesnego świata. Dla reszty świata był moralnym autorytetem, wielkim politykiem. Dla Polaków nadzieją na lepsze jutro. Dla wszystkich zabawnym staruszkiem, który potrafił przepleść żarty z wstrząsaniem sumieniami. Jego beatyfikacja nikogo nie dzieli, nie jest wygodną polityczną amunicją a jest za to dobrym powodem do ogólnonarodowego współodczuwania. Jest to wydarzenie dla Polski i Polaków niewątpliwie ważne.
Dziś mam wrażenie pewnego deja vu ponieważ wydaje mi się że celebra ślubu w brytyjskiej rodzinie królewskiej to wydarzenie przyćmiewa. I o ile rozumiem, że przyćmiewa dla Brytyjczyków to nie mogę pojąć dlaczego miałaby być ważniejsza dla Polaków. A wg. mediów jest. Zdaje się że tylko TVP na swój kostyczny, drętwy i nieprofesjonalny sposób próbuje do beatyfikacji nawiązywać. TVN i Polsat ekscytują się przede wszystkim ślubem. Chciałbym wierzyć, ze jest to tylko konsekwencją schlebiania płytkim potrzebom ich odbiorców łaknących celebrytycznej „duchowej strawy” ale może ktoś uznał że przed zbliżającymi się wyborami nadmiar emocji związanych z beatyfikacją jest niepożądany?
Może. A może Ktoś znów wystawia nas na próbę? Test, do zaliczenia którego nie wystarczy przełączyć telewizyjny kanał?

Inne tematy w dziale Polityka