Nie jestem ekonomistą i jako laik wierzę w to że ekonomia państwa powinna się opierać na zasadach podobnych do ekonomii gospodarstwa domowego tzn. wydatki trzeba trzymać w ryzach, długi spłacać i inwestować. Z kolei jako podatnik arbitralnie przyznaję sobie prawo do posiadania zdania na temat gospodarczego kształtu państwa, które moim zdaniem powinno być silne ale na wybranych odcinkach ponieważ próbując być omnipotentne nie radzi sobie na żadnym. Dlatego wszystkie huby bez których państwo (i centralne i samorządy) może się obejść powinny być odcięte przy pomocy prywatyzacji.
Wydaje mi się jednak, ze jedną z dziedzin w których państwo powinno zachować pozycję dominującą jest infrastruktura. No i nie może być jednak tak, że hasło prywatyzacji jest używane do jakichś dziwacznych machinacji. Nie może być tak, że komuś sprzedaje się państwowe przedsiębiorstwo razem z monopolem w jakimś segmencie rynku ponieważ klientów monopolu sprzedaje się razem z nim jak stado baranów. To nie powoduje ani rozwoju rynku ani podniesienia poziomu usług. To wywołuje stan "rynkowego niewolnictwa" tak jak się to działo w przypadku Telekomuniakcji Polskiej. Nie powinno być również tak, że jedna państwowa ręka sprzedaje przedsiębiorstwo innej państwowej ręce. Jak rozumiem jedynym powodem dla którego tak się dzieje są księgowe machinacje mające załatać tą czy inną dziurę w budżecie. Takie przypadki dla mnie jako laika (chyba że ktoś bardziej biegły w ekonomii wyjaśni mi że nie mam racji) są jakąś patologią nie prywatyzacją.
I wszystkie te patologie jak w soczewce skupiają się w przypadku "prywatyzacji" warszawskiego SPECu. Biorąc ten fakt pod uwagę jestem takiej patologii (szczególnie jako mieszkaniec Warszawy) zasadniczo przeciwny.

Inne tematy w dziale Polityka