Jak wiadomo Warszawiacy są źli z natury. Tak jak Paryżanie we Francji, Moskwiczanie w Rosji i zapewne Berlińczycy w Niemczech. Mieszkają w stolycy i wyobrażają sobie nie wiadomo co. Ja Warszawiakiem jestem od niedawna więc jestem w jakimś sensie rozdarty, bo to z jednej strony jako pochodzący z głębokiej prowincji owszem doświadczyłem warszawskiego zadzierania nosa a z drugiej od kilku już lat mieszkam w Warszawie i choć nawet nie przyszło mi do głowy żeby z tego powodu zadzierać nosa miałem do czynienia z sytuacjami, w których nie miało to znaczenia. Zadzierałem czy nie to na pewno miałem zamiar.
Ostatnio zadartego warszawskiego nosa postanowiła przytrzeć Warszawiakom ich prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz ogłaszając, oczywiście zupełnie przypadkiem zaraz po wyborach, podwyżkę wszystkiego. W tym cen biletów komunikacji miejskiej. Już nie pamiętam czy tam o sto czy tysiac procent ale z pewnością o jakąś wartość absolutnie absurdalną. A w wywiadzie, który czytałem we wczorajszym zdaje się lokalnym dodatku "Rzeczpospolitej" wyjaśniła motywację tak drastycznego ruchu. I tu uwaga: dlaczego bilety muszą podrożeć o absurdalną wartość? Ponieważ wszystko drożeje!:) Usatysfakcjonowani?:) Bo moja prowincjonalna składowa szaleje z radości! Wprawdzie ta bardziej związana ze stolycą trochę się martwi i swoją kieszenią i prawdopodobnym wzrostem długości korków spowodowanym złośliwością Warszawiaków i niezrozumieniem dla decyzji Pani Prezydent, ale jest to niczym wobec satysfakcji tej antywarszawskiej!;)

Inne tematy w dziale Polityka