Bądźmy uczciwi. W negocjacjach z Niemcami w kwestii zmniejszenia różnic w statusach mniejszości niemieckiej w Polsce polegliśmy. Dostaliśmy garść paciorków i ogłosiliśmy sukces. Być może kiedyś zostaniemy światowym potentatem w eksporcie paciorków. Na razie jednak nazywanie ich posiadania sukcesem jest nadużyciem motywowanym politycznym interesem partii rządzacej.
Na początku lat dziewięćdziesiątych pewien trybut Niemcom musieliśmy zapłacić. To, że jesteśmy w Unii Europejskiej jest ich zasługą w całkiem niemałym stopniu. Od tego wydarzenia minęły już lata ale wciąż jesteśmy zbyt słabi by wyrównać dysproporcje. Niemcy, czego dowodzą kłopoty z obecnością sformułowania "mniejszość polska" w projekcie uchwały Bundestagu, mogą sobie pozwolić na to żeby mniejszości polskiej nawet w kontekście historycznym nie dostrzegać.
Nie sądzę żeby się to w najbliższym czasie zmieniło. Mniejszość polska w Niemczech ma prawo czuć się zawiedziona. Być może symbolicznym sposobem zadośćuczynienia byłaby możliwość przyznania Kart Polaka rodakom w Niemczech na wzór tych, które przyznajemy Polakom na wschodzie (nie mam pojęcia ilu jest w Niemczech Polaków nie posiadających polskiego obywatelstwa ale jacyś zapewne są). Oczywiście przywileje jakie się z posiadaniem Karty wiążą nie byłyby dla Polaków w Niemczech równie atrakcyjne jak dla Polaków na Białorusi czy Ukrainie. Byłyby jednak, być może, dowodem na to że Polska nie złożyła ich ze szczętem na ołtarzu dobrych stosunków z zachodnim sąsiadem.

Inne tematy w dziale Polityka