Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa
924
BLOG

Nie ma obowiązku bycia nowoczesnym

Cezary Krysztopa Cezary Krysztopa Polityka Obserwuj notkę 37

   Co jest dzisiaj standardowym wyznacznikiem bycia nowoczesnym? To ile się zarabia? W jakiej korporacji się pracuje? Gdzie się chodzi? Jak bardzo awangardowej muzyki się słucha? Czy też może to jak bardzo ma się modne okulary? Powiedzmy, że dla tych, którzy za modnymi okularami ukrywają jakiś rozum takimi wyznacznikami jest również bycie „eko”, bycie tolerancyjnym lub „tolerancyjnym”, kreatywnym, asertywnym, mniej lub bardziej uświadomiony antyteizm, pogarda dla oszołomstwa i moherstwa i przede wszystkim odwoływanie się do pewnego rodzaju nowej moralności, która jako rzekomo w jakiś sposób obiektywna a przez to wobec swoich poprzedniczek nadrzędna pozwala wykazać ich ułomność.

    Spróbuję wyekstrahować jej przykazania.

  1. Wszyscy jesteśmy tacy sami. No tak, to dlatego, kobiety nie chcą być już kobietami a mężczyźni mężczyznami. Podkreślanie różnic między kobietą i mężczyzną jest niemodne i nie w porządku. No chyba, że idzie o jakiś geszeft. Wtedy w grę wchodzi np. parytetowy terror. Niejednokrotnie wykazywałem jego alogiczność wynikającą choćby z tego, że w zależności od tego jak zdefiniujemy dyskryminowaną grupę możemy otrzymać dowolną liczbę grup, którym trzeba by jakoś zrekompensować długotrwałą dyskryminację. Żydzi, geje, niscy, rudzi, garbaci, brzydcy itd. itp. Zresztą zbiory owych „nieszczęśników” (ja np. należę do niskich:)) mogą się na różne sposoby przenikać. Suma summarum każda z „nagród” jakimi chcielibyśmy im ich „nieszczęście” wynagrodzić ma daleko za mało procentów żeby starczyło i dla nich i dla pozostałej, ciągle zapewne pozostającej w większości, reszty szczęściarzy. Dlaczego to oczywisty absurd? Dlatego, że NIE JESTEŚMY TACY SAMI. Mamy różne potencjały, możliwości, aspiracje, ta różnorodność jest często niesprawiedliwa ale jest jednym z fundamentalnych elementów konstrukcji społeczności.

  2. Wszyscy powinni mieć po równo. Niby czasy kiedy to przykazanie było państwową doktryną mamy za sobą ale to w jaki sposób ciągle jesteśmy nim zatruci najlepiej odbija się w całkiem współczesnym postulacie płacy minimalnej stanowiącej jakiś procent płacy średniej. 50 procent, 68 procent. Przecież ten mechanizm jest idiotyczny. Dlaczego nie 100 procent? Automatyczne podnoszenie płacy minimalnej powoduje automatyczne podnoszenie płacy średniej, to z kolei powoduje automatyczne podniesienie płacy minimalnej. Istne perpetuum mobile, albo raczej sprzężenie zwrotne, które absolutnie musi doprowadzić do czegoś gwałtownego. Każdy ma absolutne prawo walczyć o swoje choćby zębami i pazurami ale absurd takich instytucjonalnych automatów dowodzi, że NIE BĘDZIEMY MIELI PO RÓWNO.

  3. Mamy prawo do egoizmu. Tradycyjne, „przestarzałe” moralności przeciwstawiają pojęcia egoizmu jako postawy niewłaściwej i altruizmu jako postawy pożądanej. W typowy dla nowej moralności sposób pojęcie egoizmu jest tu na różne sposoby ukrywane jak choćby za nadużywanym określeniem asertywności. Nie istnieje, a przynajmniej ja go podać nie potrafię, żaden logiczny dowód wyższości altruizmu nad egoizmem. Wydaje mi się jednak, że skutki „uświęcenia” tego drugiego mamy okazję oglądać na przykładzie postępującej atomizacji społeczeństw, zrywania więzi między ich składowymi i tego co nazywamy dziś potocznie znieczulicą.

  4. Ma być miło. Absolutnie nie wolno wyrażać sądów niezgodnych z ogólnie przyjętym obyczajem. Nie wolno powiedzieć, że ktoś jest Żydem (koledzy z Forum polsko-żydowskiego wiedzą, że na tym odcinku uprzedzeń jestem pozbawiony:)), bo to faux pas, podobnie rzecz ma się z gejami, jeśli ktoś jest gejem to znaczy, ze ma rację. Wszyscy sąsiedzi mają nam się podobać. Do każdej sytuacji mamy mieć pozytywne nastawienie a jeśli go nie mieliśmy i coś nam nie wyszło to sami jesteśmy sobie winni. Jeśli jakiś bonzo nam się nie podoba to znaczy, ze zazdrościmy mu sławy i sukcesu. Opinie nie mogą być wyraziste ponieważ opinie wyraziste są radykalne a opinie radykalne są z definicji złe. Uśmiech! Cheeese!!!...To się niestety nie sprawdza w sytuacjach, w których nie jest nam do śmiechu. A właściwie nie tyle nie jest co nie powinno. To co się dzieje wokół katastrofy smoleńskiej, te wszystkie śmichy-chichy na grobach ofiar dowodzi tego, że ludzie wyznający nową moralność po prostu nie radzą sobie w sytuacji trudnej. Uciekają przed konstatacją czegoś czego potworność ich przerasta w coś co psycholodzy nazywają (niech mnie jakiś psycholog poprawi jeśli coś pokręciłem) zaśmiewaniem. W ich ciągle, w istocie, dziecięcym świecie nie ma miejsca na sytuacje trudne. Radziliby sobie z nimi jak dorośli tylko jeśli wiedzieliby, że NIE ZAWSZE MOŻE BYĆ MIŁO.

  5. Mamy prawo stawać tylko przed pytaniami, które nas nie przerastają. Czy ktoś nam obiecał, że życie będzie sprawiedliwe? Że dostaniemy wszystkie niezbędne narzędzia do tego żeby przejść przez nie w miarę bezboleśnie i bezproblemowo? Wyznawcy nowej moralności zachowują się tak jakby uważali, że tak to właśnie wygląda. A zdarza się nam stawać przed różnymi problemami. Czy gejowska para ma prawo „posiadać” dzieci? Czy ja mam coś do gejów? Nic mi do nich, wara też innym. W odbieraniu jakichkolwiek praw w ogóle należy być ostrożnym. A jednak w tym przypadku odpowiem „nie” ponieważ jedyne prawo o jakim można w tej sytuacji mówić to prawo dziecka do posiadania mamy i taty a nie mamy i mamy, taty i taty czy taty i kozy. Nowa moralność ma na takie wywołujące ból głowy paradoksy doskonałą receptę. Deprecjacja tradycyjnej rodziny. Bo opresyjna, bo przeżytek, bo właściwie kto powiedział, że tata i koza nie mogą stanowić rodziny? Albo kwestia aborcji. I sytuacji, którą w kółko jestem chłostany czyli dziecka pochodzącego z gwałtu. Czyż można zmuszać kobietę do urodzenia takiego dziecka? A czy można karać śmiercią dziecko za grzechy ojca? Pytania na które nikt wolałby nie odpowiadać. A jednak czasem jest to konieczne. Nowa moralność radzi sobie z sumieniem odbierając dziecku człowieczeństwo. W takim kontekście decyzja jest już łatwiejsza. Taką postawę nawet nazywa „pro choice” co biorąc pod uwagę manipulacyjny charakter „ułatwienia” brzmi jak drwina. W takiej, niewątpliwie przerastającej zwykłego człowieka, sytuacji rozumny człowiek wybiera życie. Robi tak ponieważ CZASEM STAJEMY PRZED PYTANIAMI, KTÓRE NAS PRZERASTAJĄ. I nikt nie zwolni nas z odpowiedzi.

    Oczywiście listę „przykazań” można rozszerzać, z pewnością jej nie wyczerpałem. Powyższa lista w takim kształcie jest mi potrzebna żeby wyjaśnić czym jest dla mnie konserwatyzm. Do wikipedii nie zaglądałem, mądrych książek o konserwatyzmie nie czytałem. W ogóle uważam, że tego typu etykietki są rzeczą wtórną. Człowiek powinien uważać to co uznaje za słuszne a dopiero później to etykietować a nie uważać to czy tamto dlatego że „zapisał się” do liberałów czy socjalistów. Więc ja uważam jak wyżej a nazywam to konserwatyzmem ponieważ konserwatyzm jest dla mnie stawaniem w prawdzie, w prawdzie o człowieku, z całą jego złożonością i słabością, w prawdzie o społeczeństwie, bez iluzji społecznej inżynierii. I kiedy ktoś mówi mi, że nie jestem nowoczesny czy „postępowy” to się na niego nie złoszczę, bo ma rację. Wzruszam ramionami i się do niego uśmiecham, bo być nowoczesnym nie mam obowiązku i nikt nie jest w stanie mnie do tego zmusić.

    I na koniec. Swoistym paradoksem jest to, że podejmując się krytyki owych „religijnie wypaczonych” moralności sama jako „nadrzędna” i „obiektywna” nowa moralność wydaje się być, w sposób jak rozumiem przez swoich wyznawców niezamierzony, mimo wszystko dowodem tęsknoty człowieka za istnieniem nadrzędnego punktu odniesienia. Zabawne prawda?

 

1

 

>>> Wypromuj również swoją stronę

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (37)

Inne tematy w dziale Polityka