OK, ktoś może być na tyle delikatny, że głośne i spektakularne formy ekspresji w Święto Niepodległości mogą mu przeszkadzać. Kto inny może nie lubić tłumów, ja np. nie lubię choć na marszu sam tłum współtworzyłem. Ktoś jeszcze może zgłaszać obiekcje do obecności ONR, ja jako stary punk również zgłaszam. Zjadą się również tacy, którzy powiedzą, że policjanci bijący dzieci i przebierający się za najagresywniejszych uczestników demonstracji to norma a to, że Marsz po odstąpieniu policji stał się nadzwyczaj spokojny to przypadek. OK, załóżmy.
Jednak nic, oprócz politycznych wytycznych, nie tłumaczy zatrzymania marszu tuż po starcie, jeszcze zanim tłum zdążył popełnić jakikolwiek czyn zabroniony. Policja nie mogła się spodziwać niczego innego jak wzrostu poziomu emocji w wyniku takiego działania. Atak gumowymi kulami i gazem oraz odcięcie dróg ucieczki tłumowi prawie spowodował panikę, sam musiałem przeskakiwać metalowe barierki żeby ludzie mnie nie stratowali, a co miały zrobić staruszki, ludzie na wózkach i matki z dziećmi?
To przekracza granice niekomeptencji. Całe to przedstawienie zainscenizowane zapewne na użytek kamer "wiodących mediów" mogło się skończyć tragicznie. A może tak właśnie miało się skończyć?
tekst został opublikowany i zilustrowany na portaluobserwator.com
Inne tematy w dziale Polityka