Sam pochodzę ze wsi. Moi rodzice rolnikami nie byli, ale już ich rodzice jak najbardziej. Pracowałem na gospodarstwie, lubię wieś, lubię dobre jedzenie i rytm pracy zgodny z rytmem dnia i pór roku. Na wsi czuję się u siebie i na swoim miejscu. Na wsi czuję się zdrowszy i spokojniejszy. Jestem dumny ze swojego pochodzenia. Tylko traktorem nigdy nie nauczyłem się jeździć choć powozić umiem.
Wieś jest jednym z tych obszarów, z którym w ciągu ponad dwudziestu lat istnienia III RP sobie nie poradziła. W ciągu dziesięcioleci nie wpadła na żaden pomysł w tej materii. Jedyne na co było ją stać to konsekwentne omijanie tamatu w nadziei, że w wyniku przeprowadzenia się wsi do miasta problem zniknie. Nie zniknął. Dziś nadal na wieś składają się glównie gospodarstwa pracujące głównie same na siebie, emeryci i bieda. Miejscami zastępowane przez paraprzemysłowe latyfundia same będące rodzajem patologii. Z drugiej strony w naszym rolnictwie drzemie nieywkorzystany potencjał produkcji żywności cenionej na zachodzie, poszanownania tradycyjnych wartości i szacunku do pracy.
Jedyną dziś istotną partią pracującą nad kompleksowym programem dla państwa jest Prawo i Sprawiedliwość. Kolejną z serii debat zorganizowało nt. rolnictwa i wsi właśnie. Nie mogłem debaty śledzić na żywo. Wielka szkoda, że nie mogę jej również obejrzeć na stronie PiS czy na YT. W sytuacji, w której mainstreamowe szczekaczki usiłują z całej złośliwej mocy ugruntować wizerunek opozycji jako zbioru oderwanych od rzeczywistości szaleńców uważam taką sytuację za poważne zaniedbanie i błąd wizerunkowy.
Inne tematy w dziale Polityka