Tak się zastanawiam czym Ukochany Premier chce nas jesienią zaskoczyć. Dreamliner już był, nie lata, może i dobrze, bo gdyby latał mógłby komuś krzywdę zrobić, Pendolino "pendzi" po polskich torach bez wychylnego pudła, za to ciągnięte przez wysłużoną ale najwyraźniej bardziej skuteczną lokomotywę, rządowe przesunięcia mało kogo obejdą, no chyba, że dotyczyć będą fotela premiera, szczerzone groźnie Polskie Kły jakieś takie wyscerbione psez to ze Rosto nie umi dodawać, no to co jeszcze?
Być może jakimś tropem jest ogłoszony niedawno pomysł koalicjanta dot. podoboju kosmosu. Widzę to tak: na początku września premier robi konferencję prasową na tle pomalowanej w kurpiowskie wzorki rakiety ze sklejki i mówi: To jest nasza rakieta, przez nas zrobiona i to nie jest nasze ostatnie słowo! Następnie na oczach telewidzów TVN24 podpala lont a kiedy iskra dochodzi do rakiety, ta spektakularnie płonie, przewraca się i wywołuje panikę, po czym Gazeta Wyborcza organizuje akcję "nic się nie stało" a Paweł Graś na Twitterze ogłasza, że to wina PiS, Kaczyńskiego i światowego kryzysu.
Wszystko pięknie, tylko, że któregoś dnia się znudzi i co wtedy? Wypowiemy wojnę czarnoksiężnikowi z Krainy Oz?
Inne tematy w dziale Polityka
