Rozmowa z księdzem Mądlem odbyła się kilka dni temu. Przystąpiliśmy do niej doskonale wiedząc, że się różnimy. Więcej, myślałem, że ksiądz mi tej rozmowy odmówi, ale ją podjął. Rozmowa była trudna, z wielu powodów. Po pierwsze dlatego, że do tej pory z księżmi o sprawach poważnych rozmawiałem raczej w ramach spowiedzi. Niekoniecznie według wszelkich reguł, ale jednak spowiedzi. W tym przypadku, choć ta konstatacja przychodzi mi z trudem role się odwróciły.
Ksiądz Krzysztof Mądel zadeklarował, że nie boi się żadnych pytań więc się przed żadnymi nie wzdragałem, choć były pewne sprawy, o które uważałem, że pytać nie powinienem. Rozmawialiśmy o sprawie medialnych zwierzeń księdza na temat molestowania przez innego księdza w dzieciństwie, ogólnie o jego flircie z mediami, o lustracji i o tzw. „kościele otwartym”. Rozmawialiśmy długo i treściwie. Obaj włożyliśmy w ta rozmowę wiele wysiłku, ale ksiądz z natury rzeczy, jako pytany, więcej. Dziękuję za ten wysiłek.
I jeszcze jedno. Tak jak pisałem w pierwszym akapicie, owszem różnimy się, ale choć do rozmowy przystąpiłem przekonany o tym, że ksiądz w sprawie molestowania konfabuluje w celu zwrócenia na siebie uwagi mediów, tak dzisiaj jestem bliski uwierzenia mu. Myślę, że nie mógł sobie tego wszystkiego wymyślić.
Dziś o 15.01 publikacja na www.blogpublika.com. Mocna rzecz. Zapraszam
Inne tematy w dziale Społeczeństwo