Wydaje się, że oczekiwania są niewłaściwie określane.
Stanowiska stron są dosyć wyraźne.
Rosja sformowała swoje principia w grudniu 2021 - chodzi jej o przywrócenie relacji i stref wpływów jakie ustalono po II WŚ. Może z pewnymi ustępstwami, ale bez zmiany strategicznej. W tej koncepcji nie ma miejsca na Ukrainę należącą do NATO, a do tego kształtującej swą politykę w oparciu o nacjonalizm w ideowym opracowaniu Doncowa a realizowanym przez Banderę i jego następców.
Trudniejsza w opisie jest postawa USA. Po "wygraniu" zimnej wojny, co raczej było wynikiem wewnętrznego kryzysu ZSRR niż przewagi Zachodu, USA uzyskały rolę hegemona światowego. I tę pozycję chciałyby utrzymać, gdy wyraźnie widać, że ich wpływy gwałtownie się kurczą.
Wszystkie interwencje podejmowane w duchu imperialnym poniosły klęskę. W efekcie mamy do czynienia z postępującą implozją Zachodu. Kolorowe rewolucje, które miały pozwolić utrzymać istniejące relacje światowe, doprowadziły do chaosu a ostatnie próby doprowadziły do pewnego rodzaju konsolidacji oporu.
I nie chodzi o najbardziej spektakularne "projekty" (Syria, Iran, Libia, Ukraina), ale o zmniejszające się wpływy Zachodu w Afryce i Ameryce Południowej, bo główna część Azji jest już poza zasięgiem (Chiny, Indie, Wietnam, Indonezja).
Co zatem chce uzyskać Trump w rozmowie z Putinem?
Można sądzić, że chce uzyskać , czy odzyskać dominującą rolę w relacjach z Rosją, co pozwoli na kontrolę Bliskiego Wschodu a być może odbudować wpływy w Afryce i Ameryce Południowej.
Co ma do zaoferowania?
I tu jest problem, bo niewiele.
Militarnie Zachód przegrywa konfrontację na Ukrainie, a do tego praktycznie przegrał starcie z Iranem (starcie zostało przerwane spektakularną akcją mającą przesłonić fakt, że wyczerpane zostały zasoby uzbrojenia, a "uzyski" były niewielkie). Gdyby walki przedłużyły się - straty Izraela mogłyby być olbrzymie.
Zatem za cenę oddania Ukrainy (przy okazji i państw bałtyckich), Trump chce mieć wolne ręce w innych częściach świata.
Tymczasem dla Putina jedynie dolegliwości wojny są istotne, ale nie mają one zasadniczego znaczenia zwłaszcza, że Rosja starcie wygrywa. Obietnice współpracy gospodarczej , wobec przejęcia rosyjskich zasobów, mają iluzoryczne znaczenie. To raczej Zachód "cierpi" z racji braku dostępu do tanich rosyjskich surowców.
Czego zatem się spodziewać?
Tylko tego, że rozmowy nie przyniosą żadnych konkretnych efektów a to z uwagi, że USA nie są jeszcze na etapie gotowości do zmiany swojej roli w świecie. Więcej. Gdyby nawet Trump zdecydował się na taką zmianę roli - umowy nie zostaną dotrzymane, gdyż inne ośrodki wpływu raczej usuną go ze stanowiska i będą dążyć do utrzymanie dotychczasowego statusu.
Ukraina?
Rosja przedstawi swoje stanowisko, czyli na pewno cztery okręgi plus Krym rosyjskie, a przynajmniej w trzech referenda tyczące statusu. Do tego demilitaryzacja przynajmniej do Dniepru.
Cóż. Jakie będą wyniki faktyczne - dowiemy się niedługo.
członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka