|
Inicjatywa przedstawiania znaczących postaci tamtego okresu jest bardzo cenna, przybliża tło wydarzeń. O tyle to ważne, że znajduję szereg analogii między ówczesną sytuacją i obecną.
To, co budzi moje zastrzeżenia, to jednostronność przekazu - znakomita większość tekstów pisana jest z perspektywy Narodowej Demokracji, gdzie głównym antagonistą jest Józef Piłsudski.
W odniesieniu do wspomnianego tekstu chciałbym zaznaczyć odmienne spojrzenie na kwestię rozmowy Piłsudskiego z Wojciechowskim, która to rozmowa nie doprowadziła do kompromisu, a zaowocowała zbrojnym starciem.
Rozmowa wg Wojciechowskiego miała następujący przebieg:
"(…) powitałem go [Piłsudskiego] słowami: stoję na straży honoru wojska polskiego – co widocznie wzburzyło go, gdyż uchwycił mnie za rękaw i zduszonym głosem powiedział – No, no! Tylko nie w ten sposób. – Strząsnąłem jego rękę i nie dopuszczając do dyskusji: – Reprezentuję tutaj Polskę, żądam dochodzenia swych pretensji na drodze legalnej, kategorycznej odpowiedzi na odezwę rządu. – Dla mnie droga legalna zamknięta – wyminął mnie i skierował się do stojącego o kilka kroków za mną szeregu żołnierzy. Zrozumiałem to jako chęć buntowania żołnierzy przeciwko rządowi w mojej obecności, dlatego idąc wzdłuż szeregu do swego samochodu, zawołałem: – Żołnierze, spełnijcie swój obowiązek”.
Zastanawiając się nad sytuacją daje się dostrzec, że w przypadku Wojciechowskiego nie wystąpiła żadna gotowość do jakiegokolwiek kompromisu, a wręcz forma wypowiedzi skłaniała do konfliktu.
Czy w spotkaniu tych dwóch osób Wojciechowski miał prawo wyłącznej reprezentacji wojska polskiego?
Wojsko organizowane było w znacznym zakresie przez Piłsudskiego. Wojciechowski nie uczestniczył w tym procesie. Funkcja Prezydenta, wobec silnie rozczłonkowanej sceny politycznej - nie dawała jednoznacznie silnej legitymacji reprezentowania Polskiej Racji Stanu, a jedynie racji tych ugrupowań, które asygnowały go na tę funkcję.
Można tu sądzić, że Wojciechowski był uczciwym człowiekiem dążącym do stabilizacji politycznej w państwie, ale jednocześnie należy też dostrzec, że jego rola mediacyjna była słaba, o czym świadczą powtarzające się kryzysy rządowe.
W takiej sytuacj wystąpuje domniemanie. że osoba pełniąca funkcję Prezydenta jest tylko marionetką w rękach sił , którym polityczne zamieszanie jest korzystne.
Dlatego moja ocena tej sytuacji stawia Wojciechowskiego w niekorzystnym świetle jako osoby, która nie potrafiła wznieść się ponad bieżące uwarunkowania. Byłoby znacznie cenniejszym, gdyby wystąpiła przynajmniej chęć zapoznania się z kierunkiem zamierzeń rokoszan.
Dalsza sprawa. Bardzo negatywnie oceniam użycie podchorążych do obrony władz; podchorążowie są zawsze dopiero narybkiem, a użycie ich do obrony jednej opcji politycznej wskazuje na koniunkturalne traktowanie sytuacji. Generalnie - wojsko nie powinno być angażowane w rozwiązywanie problemów politycznych. Zaistniała sytuacja, gdy wojsko pod dowództwem Piłsudskiego dokonywało manifestacji siły - już była niedopuszczalna. Jednak użycie podchorążych po jednej stronie konfliktu stanowiło pogwałcenie zasad kształtowania etyki armii w znacznie większym stopniu.
W sumie można uznać, że postawa Wojciechowskiego, aczkolwiek przyczynił się do zaostrzenia konfliktu, nie może być w pełni negatywnie oceniana. Świadczy o tym, że zdecydował ustąpić z urzędu, aby nie przedłużać i zaostrzać starcia sił prezentujących różne koncepcje rozwojowe. A oceny tych kierunków można dokonać dopiero teraz, po analizie efektów i alternatywnych porównań.
To zaś powinno być tematem odrębnych rozważań.
|