Uff... Udało mi się w końcu wyekspediować Panią Małżonkę do sanatorium.
Cóż. Wiek ma swoje prawa i lepiej zapobiegać niż leczyć.
Ponieważ zaś moja Pani Małżonka co i rusz uskarżała się na jakieś dolegliwości, to wybrane zostały te rokujące najbardziej na rozwój i z takim ukierunkowaniem wybrane zostało sanatorium.
Trudny proces, który pilotowałem od wiosny, bo kobiety są bardzo przywiązane do domu. Wysunięcie nosa poza drzwi i to na teren nieznany, a gdzie jeszcze trzeba będzie się podporządkować rygorom leczniczym i do tego nie da się "ciosać kołków na głowie" (chociaż zdarzają się Panie, które jadą po to, aby innym podokuczać), to skrajnie trudne obciążenie dla damskiej psychiki.
Tak więc wszyscy powinni doceniać moje poświęcenie i determinację, aby proces doprowadzić do końca.
Ostatnie dni, to już wręcz katastrofalne wyżywanie się na mojej skromnej i pełnej poświęcenia osobie. Wszystko, co tylko robiłem, podlegało aktywnej i bezkompromisowej krytyce.
Przetrwałem, bo rozumiem, że ta forma jest odreagowywaniem na 2 tygodniowy zakaz krytyki.
Niemniej zacząłem się zastanawiać, czy jednak sanatorium zostało właściwie wybrane. Może jednak powinna tam być leczona jędzowatość.
Czy ktoś zna takie sanatorium? Jestem skłonny sfinansować nawet jeszcze jeden pobyt tam rzeczonej. I jestem przekonany, że takie sanatorium miałoby duże obłożenie. Może jakiś rezydent, zamiast głodować, zająłby się organizacją, co byłoby korzystne dla całego społeczeństwa. Już stawiam wniosek, że wyjazdy tamże powinny być obligatoryjne z opcją doprowadzenia.
