Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
146
BLOG

Rejs 18.11 - 9.12 (4)

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Po przenocowaniu w marinie San Wito lo Capo wystartowaliśmy w kierunku Sardynii. To jakieś 160 mil.

 

W ub. roku , na rejsie po Morzu Północnym używaliśmy jachtu typu Opal. To stara konstrukcja. Stosunkowo wąska i ciężka. Niemniej – ma szereg zalet. Przede wszystkim „miękko” wchodzi na fale i jest mniej podatna na rozkołys boczny przez co kołysanie jest mniej dokuczliwe. Bo np. dla mnie nieprzyjemne jest właśnie kołysanie na boki. Zawartość żołądka doznaje rotacji.
Obecne konstrukcje jachtów są szersze i bardziej płaskie. Efektem jest bardzo dokuczliwe bujanie , a fala nawet metrowa jest bardzo nieprzyjemna. Poza tym jacht uderza o falę, co w kabinie i odczuwa się, i jest głośne.
W zasadzie te jachty są dostosowane do fali najwyżej 30 cm, a kapitan twierdził, że przy większej fali z „turystyczną” załogą, to nie odważyłby się wyjść w morze. Do tego jachty są ubezpieczone na pływania max do 6 B (do 30 węzłów) i gdyby wyszło, że skipper wyszedł w morze z prognozą wiatru silniejszego – nie podlega ubezpieczeniu.
Wiatr 6 B – tworzy na dłuższych odcinkach falę do circa 3 m. Na morzu Śródziemnym to rzadkość, a na Adriatyku, czy Morzu Egejskim – chyba trudno to spotkać.
Jeszcze rzut oka na Sycylię.
 
Wychodząc w morze mieliśmy wiatr zachodni, co pozwalało płynąć bajdewindem na północny zachód. Jednak następowała zmiana kierunku i po kilku godzinach kurs powodował odpadanie od Sardynii. Warto zaznaczyć, że o ile na śródlądziu tzw. martwy kurs względem wiatru to 30  do 40 stopni, a można wykorzystywać porywy do „ostrzenia”, to jachty morskie mają ten kąt rzędu 60 – 70 stopni. W efekcie halsowanie pod wiatr, gdy bierze się pod uwagę dryf jachtu, nie ma sensu. Dlatego żagle są wykorzystywane tylko przy wiatrach sprzyjających.
Stąd, niekiedy może nadmierna, skłonność skipperów do używania silnika. W sumie, na około 180 godzinach w morzu na 3-tygodniowym rejsie, pod żaglem było może 25 godzin, a i to część przy wspomaganiu silnikiem.
Czy to jeszcze żeglarstwo?
Cóż, my byliśmy na doszkoleniu i ważne były nauki dotyczące wszystkich okoliczności pływań morskich. Z niektórymi głęboko się nie zgadzam. Hough.
 
W trakcie tej części rejsu - nie robiłem zdjęć. Co prawda nie chorowałem, ale nie było specjalnie okazji i ciekawych ujęć. Dopiero na Sardynii, po circa 36 godzinach płynięcia.
 
Dotarliśmy do Villasimius na Sardynii. To siedziba Guardia di Financa + Guardia costiera. Zawsze na posterunku.
A styl ciekawy - nawiązanie do mauretańskiego.
Całość nowa - chyba fundusze  UE, bo standard bliski temu, co np. u nas w Kołobrzegu.
 
Pusto, to wybraliśmy się na wycieczkę po okolicy. Ponoć tam jest jedna z najładniejszych plaż, a wewnętrzne bajorko jest dla dzieci - napełnia się przelaniem przez mierzejkę przy sztormie.
  
 
 
 
 
Pozostałość latarni
 
 
A to już w drodze do Kagliari: Pogoda miała się zmienić i miało wiać powyżej 8 B. Do Kagliari było około 30 mil - dotarliśmy wieczorem.
 
Problemem wpływania nocnego do portów włoskich są rozstawione, a słabo oznaczone sieci. Często tuż przy rucie. Trzeba bardzo uważać.
No i w czwartek wieczorem dobiliśmy do Kagliari.

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (4)

Inne tematy w dziale Rozmaitości