Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas
447
BLOG

Polska - jaka? Czy warto być polakiem?

Krzysztof J. Wojtas Krzysztof J. Wojtas Patriotyzm Obserwuj temat Obserwuj notkę 22

Trochę rozważań na temat Polski i polskości.


„Szli krzycząc: „Polska! Polska!” – wtem jednego razu

Chcąc krzyczeć zapomnieli na ustach wyrazu;

Pewni jednak, że Pan Bóg do synów się przyzna,

Szli dalej krzycząc: „Boże! Ojczyzna! Ojczyzna!”.

Wtem Bóg z Mojżeszowego pokazał się krzaka,

Spojrzał na te krzyczące i zapytał: „Jaka?” (J. Słowacki)

„Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy…”

Tytuł i wstęp wymagają wyjaśnienia. Otóż „polak” z małej litery – oznacza przynależność cywilizacyjną, a więc wskazuje system wartości jaki w danej cywilizacji stanowi podstawę współżycia społecznego i aby uznać siebie za „polaka” trzeba ten system wartości indywidualnie zaakceptować i stosować w życiu codziennym.

To koresponduje ze słowami hymnu wskazując, że Polska i polskość żyje w ludziach, którzy akceptują te wartości. Jednak (dalsze słowa hymnu – „będziem Polakami”) wskazują też, że utrzymywanie polskości może mieć miejsce tylko w polskim środowisku.

Można mieć wątpliwości dotyczących tej interpretacji, ale moim zdaniem, słowa hymnu wskazują na mentalność związaną z poczuciem polskości ludzi żyjących w tamtym czasie i świadomość ta daleko przewyższała obecne poczucie polskości.

Drugi element, który koniecznie trzeba wyróżnić, to to, że polskość nie jest jednoznacznie zdefiniowana, a istnieje ciągły proces konfrontacji różnych poglądów i kierunków związanych z wdrażaniem w realia codzienności. Ten proces ciągle trwa, a powstające spory są wyrazem różnych opcji politycznych.

Można wręcz stwierdzić, że polskość to nieustanne wrzenie – wszak przy dostrzeżeniu, że przedstawiane koncepcje ZAWSZE bazują na wartościach fundamentalnych i nie są z nimi w sprzeczności.

Twierdzenie, że jakaś określona koncepcja organizacji życia społecznego jest fundamentem polskości jest fałszem. Fundamentalne są tylko wartości bazowe.

Czy można pokusić się o określenie podstawowych cech świadczących o polskości? To trudne zadanie, ale nie będzie błędem, gdy określimy je jako ”nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe” i „żyj i daj żyć innym”.

W zasadzie i to jest podstawą moich twierdzeń, przytoczone zdania są znaczeniowo tożsame z ewangelicznym przykazaniem miłości ”.. miłuj bliźniego swego jak siebie samego”. Zwłaszcza wobec wypracowanej w ramach Cywilizacji Polskiej definicji „Miłości jako pragnienie współistnienia”.

Stąd też twierdzenie o tożsamości chrześcijaństwa „ewangelicznego” z polskością, ale już nie ma takiej tożsamości z katolicyzmem.

(Spaczenie chrześcijaństwa dokonane zostało przez Pawła, który to zasugerował, że zwolennicy jego wersji poglądów stali się dziedzictwem Przymierza, które Żydzi odrzucili skazując Chrystusa na śmierć; „Pawłowi chrześcijanie” stali się tym samym duchowymi Żydami. Ten pogląd jest ostatnio podważany, choćby przez papieża Benedykta XVI, a efektem jest uznanie wybraństwa Żydów w ramach KK i tym samym ich nadrzędnej roli. Teza całkowicie sprzeczna z egalitaryzmem nauk zawartych w Ewangeliach, a także z zasadą Miłości; wszak Miłość Stwórcy kierowana jest ku wszystkim elementom stworzenia i miłość ta nie wyróżnia, gdyż wskazywałaby na brak potrzeby istnienia elementów „gorszych”. [patrz – Amalakici]).

O ile zatem nie powinno być istotnego sporu o tę podstawową definicję polskości, nie powinno być także problemu z określeniem przynależności do polskiego środowiska Cywilizacji Polskiej: każdy, kto te zasady wyznaje i stosuje w życiu - jest (staje się) polakiem.

I jak widać – nie jest to powiązane z genetyką. Stąd, z tego rozumienia polskości brały się stwierdzenia występujące u różnych postaci tamtego życia jak choćby u Mickiewicza piszącego o Polaku Litwinie i podobne.

Polak – oznaczało system wartości, a dopiero dalsze określenie mówiło o rejonie pochodzenia.

Stąd w moich wcześniejszych tekstach można spotkać możliwe zależności: Polak – katolik (tak), ale polak – katolik (nie). Polak – Żyd (nie), Polak – żyd (tak), czy polak – żyd (nie), ale polak – Żyd (tak).

Kwestia, co było pierwsze: chrześcijaństwo, czy polskość?

Przez KK lansowana jest teza, że to KK wniósł w nauce Chrystusa określenie stosunku do drugiego człowieka. Jednak – przy bliższej analizie, teza ta wydaje się wątpliwa. Zasady polskości stosowane były znacznie wcześniej i w znacznie szerszym zakresie. Nawet więcej – poprzez wprowadzenie elementów hierarchiczności już u zarania chrześcijaństwa (wstawka o „chrześcijaństwie Pawłowym”) wskazuje na odrzucenie współistnienia jako podstawy miłości.

Proces kształtowania się postaw w relacjach społecznych powinien być na nowo i dogłębnie prześledzony. Obecnie daje możliwość fałszywego interpretowania nauki Chrystusa.

Tworzenie struktury organizacyjnej, która umożliwiałaby stosowanie fundamentalnych zasad polskości, to druga część rozważań tyczących polskości.

Celowo nie piszę o państwowości, gdyż rzeczpospolita jest szerszym pojęciem niż państwo; państwo zawiaduje tylko częścią funkcji – nie reguluje bezpośrednich relacji, aczkolwiek dąży do tworzenia takich szczegółowych uregulowań, co jest przejawem dążeń totalitarnych.

Można twierdzić, że historia Polski jest pasmem ciągłych przewrotów mających za cel tworzenie struktury hierarchicznej z konsekwencją w postaci podważania wartości fundamentalnych dla polskości i prób przywracania egalitaryzmu Rzeczypospolitej.

Pierwszym takim przewrotem był chrzest Polski. Wcześniej na terenach słowiańskich istotne były wpływy chrześcijaństwa wschodniego, które kultywowane było przez Cyryla i Metodego, a które nie naruszało struktur organizacyjnych społeczeństwa.

Mieszko I chrztem i oddaniem (nieuprawnionym) podległych mu terenów papieżowi (Dagome iudex) dokonał przewrotu wprowadzając hierarchiczność. Cechą hierarchiczności jest ciągłość władzy bez konsekwencji względem sposobu i celów jej sprawowania ze strony społeczeństwa. Władza królewska nadawana była przez papieża i nie zależała od woli społeczeństwa, które (w tym systemie) musiało wypełniać polecenia władcy. Lud miał służyć władcy, a nie odwrotnie.

Próba odbudowy poprzedniego (słowiańskiego ) systemu zakończyła się interwencją – wprowadzenie na tron Kazimierza Odnowiciela.

Jak widać, skutki chrztu ujawniają się w uzurpacji prawa do ustanawiania władców.

Kolejne przewroty – to usunięcie Bolesława Szczodrego, podległość cesarstwu Władysława Hermana i odbudowa słowiańskich struktur przez Bolesława Krzywoustego z próbą stabilizacji sytuacji w postaci zasad Senioratu (coś pośredniego między dziedziczeniem władzy, a wyborem nowego władcy), co zaowocowało, niestety, rozdrobnieniem dzielnicowym.

Odbudowa wspólnoty polskiej poprzez Władysława Łokietka nacechowana była elementami polskimi – to wtedy (najwcześniej w Europie) uformowano zasadę, że obowiązkiem władcy jest dbać o dobro poddanych. Teza rewolucyjna w owym czasie.

Proces odbudowy struktury słowiańskiej życia społecznego zakończył się w postaci utworzenia zasad I Rzeczypospolitej, a jej jednym z najważniejszych elementów była obieralność w Wolnej Elekcji króla, który był przede wszystkim strażnikiem praw (a może lepiej – obyczajów). Służył Rzeczypospolitej, a nie był Jej władcą.

Zależność od papieży została zredukowana, chociaż nie udało się zlikwidować w pełni skutków decyzji Mieszka I i pozostało „świętopietrze”, które budziło zgorszenie u szlacheckiej elity.

Struktura Rzeczypospolitej tworzyła warstwy, które tworząc wspólnotę i dbając o własne interesy były też zobowiązane do świadczenia na rzecz wspólnoty. Póki relacje miedzy dbałością o dobro własne i wspólne były zachowane, póty struktura wzmacniała się, Rzeczpospolita była potęgą i to najlepiej zorganizowaną w Europie, a może i na świecie.

Ten obraz zakłócony został dążeniami do uwolnienia się od kontroli społecznej wykonywania obowiązków warstw elitarnych – dotyczy to zarówno króla, który próbował utrzymać swoje uprawnienia jak i szlachty dążącej do poszerzenia swobód, a zmniejszenia obciążeń i odpowiedzialności.

Istotnym było przyznanie sobie statusu przynależności do stanu szlacheckiego „z urodzenia”. Czyli – szlachta nie musiała wykazywać się cechami „szlachetnymi”, aby przynależeć do warstwy uprzywilejowanej.

 (Patrz – dzisiejsi sędziowie, których wyroki bywają sprzeczne z poczuciem sprawiedliwości, ale to nie wpływa na przynależność do „kasty”).

O ile przy tym warstwa szlachecka w Polsce wyłoniła się z systemu rodowego, (starsi rodowi), to wprowadzenie dziedzicznej „szlacheckości” wyalienowało tę warstwę ze społeczeństwa. Z czasem uznano, że społeczeństwo obowiązane jest służyć szlachcie (proces podobny sposobowi hierarchizowania systemu organizacyjnego jaki miał miejsce wcześniej).

Proces przyspieszył wraz z sugestią, że szlachta nie jest rodzimego pochodzenia, a jej korzenie miały być sarmackie. (Można domniemywać, że powyższe sugestie pojawiły się z kręgów jezuickich).

Na degenerację Rzeczypospolitej nałożyło się dążenie do poszerzenia władzy królewskiej, co nasiliło się wraz z wymarciem ostatniego z Jagiellonów, a już działania Zygmunta III Wazy były szczególnie destrukcyjne.

Proces zakończył się wraz z uchwaleniem Konstytucji 3 Maja, która była być może próbą zakończenia postępującej anarchii, ale nie reformowała Rzeczypospolitej, a przewrotem wprowadzającym hierarchiczny system władzy.

Próby odbudowy niepodległości kończyły się niepowodzeniem (Powstanie Listopadowe i Styczniowe) nie tyle z uwagi na sytuację polityczną, co z racji prób odbudowania li tylko państwowości w kształcie sugerowanym Konstytucją 3 Maja. Nie miały więc szerszego poparcia społecznego.

Dopiero w 1918 roku nastąpiło szersze wsparcie społeczne wynikające z nadziei na odbudowę struktur Rzeczypospolitej. W tym kierunku szły działania Piłsudskiego i (mimo pewnych wątpliwości dotyczących przewrotu majowego) według tych zasad budowana była II RP.

PRL to znowu państwo hierarchiczne, w którym terror sprawowany był rzekomo w imieniu klas upośledzonych, a faktycznie w interesie czynnika obcego. Mimo blokad – następował powolny proces odtwarzania struktur charakterystycznych dla Rzeczypospolitej, a których cechą podstawową jest dbałość o dobro wspólne.

Fenomen Solidarności wynikał z potrzeby i oczekiwań lepszej organizacji życia, co miało zapewnić usunięcie zmurszałych „elit” komunistycznych z dużym udziałem elementu żydowskiego.

Czym nadzieje się skończyły – mamy tego obraz.

Tak więc rozważania o Polsce i polskości muszą (powinny) być prowadzone dwutorowo. Jeden tor to określenie jak być polakiem , jakimi cechami należy się wykazać w danych okolicznościach aby móc realizować zasady fundamentalne.

Drugi tor to kształt struktur organizacyjnych Rzeczypospolitej w której obowiązują wskazane zasady, a jednocześnie jest możliwość podołania wyzwaniom współczesności.

Czy ma to więc być totalny egalitaryzm na wzór komunistyczny? Dlaczego USA były dla nas wzorem wolności obywatelskich, gdy faktycznie stały się państwem totalitarnym?

W jakim zakresie dopuszczalny jest egalitaryzm, a w jakim indywidualne formy rozwoju – także materialnego?

Jak pisałem. PRL w ostatniej fazie weszła na taki etap rozwojowy, gdzie społeczeństwo zaczęło oczekiwać kompetentnego zarządzania. Tymczasem znaczna część pseudoelit nie była w stanie i nie chciała tego realizować, a była nastawiona na korzyści indywidualne.

Społeczne wzburzenie zostało wykorzystane do likwidacji znacznej części pozostałości egalitarnych więzi społecznych i przejęciu własności. Pseudoelity, pod inną formą, przetrwały a nawet umocniły swą pozycję.

Obecna sytuacja wymaga wskazania kierunkowego pożądanych zmian, czyli przywrócenia egalitarnych struktur organizacji życia publicznego przy zachowaniu zdolności współpracy z otaczającą rzeczywistością – państwami o hierarchicznych strukturach.

Egalitaryzm społeczny musi opierać się na równości szans umożliwiających rozwój zarówno materialny jak i mentalny. Tu słowa Prezesa PiS, że nie można mówić o rozwoju, gdy nie są zapewnione podstawowe warunki materialne, są ze wszech miar słuszne.

To jeden z kierunków rozwoju: każdy obywatel powinien mieć zapewnione warunki do fizycznego funkcjonowania w społeczeństwie, a dotyczy to zapewnienia bezpieczeństwa osobistego i dostępu do podstawowych dóbr materialnych.

Zwiększanie PKB powinno wiązać się też ze wzrostem tej formy konsumpcji społecznej. Jednak zawsze należy pamiętać, że powinno to dotyczyć tylko konsumpcji niezbędnej na danym etapie rozwoju. Nie można jej nierozważnie zwiększać, gdyż łatwo może stać się rozdawnictwem.

Należy też stosować zasadę, że nie są to świadczenia „ na zawsze”, a ich wysokość powinna być związana z PKB; w czasie kryzysu – mogą być obniżone.

Inną formą konsumpcji zbiorowej jest szeroko rozumiana infrastruktura. Mowa zarówno o drogach, czy mostach, ale też szkolnictwie, bibliotekach, czy muzeach, także służbie zdrowia i opiece nad emerytami.

Egalitaryzm w gospodarce powinien dotyczyć dziedziczenia praw własności. Tak bowiem jak kiedyś podstawą deformacji były przywileje przyznawane „z urodzenia”, tak teraz tę samą rolę spełniają okoliczności materialne.

Rzeczpospolita nie może opierać się na gromadzeniu bogactw, a na tworzeniu warunków dla dobrobytu. Tu należy dostrzec, że dobrobyt może mieć różny wymiar. Jeśli w wyniku dużego wysiłku uzyskuje się określony poziom życia – nie można mówić, że jest to bogactwo. Bogactwo jest wtedy, gdy swój standard życia uzyskuje się kosztem innych. Jeśli zaś nie chce ktoś uczestniczyć w tym wyścigu do zdobywania dóbr materialnych – może funkcjonować na poziomie podstawowym. Jego wybór.

Każda z wymienionych tu sugestii może i nawet powinna być znacznie rozszerzona i uszczegółowiona. Sądzę, że najwięcej kontrowersji może budzić stosunek do własności. Niestety, struktury wrogie Polsce i polskości wykrzywiły rozumienie tego pojęcia (jak i wielu innych związanych z polskością). Konieczne byłyby prace pozwalające w pierwszej kolejności dostosować język opisu do odmiennego rozumienia wielu pojęć względem wdrukowań jakich dokonał panujący system w tej dziedzinie.

Byłoby wielce wskazane powołanie Instytutu Badań Polskości, co wydaje się naturalne jako przeciwwaga dla utrzymywania wrogich polskości instytucji judaistycznych. 

członek SKPB, instruktor PZN, sternik jachtowy. 3 dzieci - dorośli. "Zaliczyłem" samotnie wycieczkę przez Kazachstan, Kirgizję, Chiny (prowincje Sinkiang, Tybet _ Kailash Kora, Quinghai, Gansu). Ostatnio, czyli od kilkudziesięciu już lat, zajmuję się porównaniami systemów filozoficznych kształtujących cywilizacje. Bazą jest myśl Konecznego, ale znacznie odbiegam od tamtych zasad. Tej tematyce, ale z naciskiem na podstawy rzeczypospolitej tworzę portal www.poczetRP.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo