brasileirao brasileirao
118
BLOG

Boca Juniors mistrzem Argentyny!

brasileirao brasileirao Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

 

Boca zmiażdżyła bezradny i nie mający nic do zaoferowania Banfield 3-0. Tym samym rezydenci La Bombonera zapewnili sobie pierwszy od trzech lat tytuł mistrzowski. Na dwie kolejki przed końcem Apertury Boca ma 11 (!!!) punktów przewagi na Racingiem Avellaneda.

Wygrana z Banfield była 27 meczem bez porażki, a to oznacza drugą najdłuższą serię w historii klubu! Lepsi byli tylko w latach 1998-1999 za kadencji legendarnego Carlosa Bianchiego, wtedy nie przegrali w 40 kolejnych meczach!

O wczorajszym meczu wiele pisać nie będę, jeśli popatrzycie na sposów w jaki genueńczycy wbijali gole nie będziecie mieli wątpliwości, że rywal nie miał zamiaru stawiać zbyt wielkiego oporu. Gol Rivero na 3-0 to kompromitacja dla zawodowej drużyny. Bynajmniej nie dziwi taki stan rzeczy, bo jest to jedna z tych tradycji latynoamerykańskiego futbolu, która skutecznie uniemożliwia mu podbój światowych mass mediów (oprócz zegara stref czasowych i kompletnie niekomercyjnego i absurdalnego systemu rozgrywek Apertura - Clausura + tabela spadkowa): drużyny, które nie mają określonego celu na finiszu rozgrywek (walka o tytuł, puchary lub obrona przed spadkiem) zlewają mecze na całego.

Warto jednak odnotować, że po 17 meczach Boca mają 39 punktów, bilans meczów 11-6-, goli 22-4! Słowem: królowie wrócili!

Idzie nowe?

I to po zakończeniu kariery przez Martina Palermo i z coraz mniejszą pomocą J.R. Riquelmego, który w rywalizacji z Banfield pojawił się na muraowie przy stanie 3-0.

Cvitanich, Mouche, Blandi, Viatri, Araujo - wybór w ataku jest znakomity. Bez Tytana też jest życie!

Chavez w roli motorka napędzającego akcje gigantów z Buenos Aires sprawdza się lepiej niż dostojnie kroczący Riquelme. 33-letni as zdaje się ma podobny problem co Ronaldinho: geniusze są wypaleni i trudno im znaleźć motywację do ekstremalnego wysiłku jakim jest dowodzenie teamem.

Z Riquelme problem też jest taki, że zarabia fortunę jak na argentyńskie warunki (1,2 mln USD netto + dodatki). Jego gaża przewyższa wspólne zarobki Chaveza, Mouche i Viatriego, tymczasem Julio Cesar Falcioni dobitnie pokazuje (tak też było podczas Clausury), że Roman nie jest czynnikiem niezbędnym do wygrywania.

Oczywiście, jeśli klub zdecyduje się na sprzedaż Chaveza to akcje JRR z miejsca poszybują w górę, ale na razie brylantowy technik z Buenos Aires zdaje się tracić swoje uprzywilejowane miejsce w drużynie.

Mistrz bezkonkurencyjny

Co wyróżnia i imponuje, szczególnie komentatorowi ligi brazylijskiej? Taktyczna konsekwencja trenera. Podczas Clausury przegrał a teraz wygrał grając w tym samym ustawieniu taktycznym: 4-4-2 w rombie. To się chwali, bo niezależnie od tego czy Riquelme gra czy nie ustawienie jest niezmienne.

Oczywiście można kręcić nosem na częste granie długich podań jak nieprzymierzając w Scottish Premier League, ale cóż, w obniżającej loty Primera Division to wystarczy do ogrywania rywali na potęgę.

Ba, w przeciwieństwie do mistrzostw Brazylii, w Argentynie nie mamy najmniejszych wątpliwości, że tytuł poszedł w najlepsze ręce. Seria gier bez porażki, najmniej straconych goli, drugi wynik pod względem goli zdobytych (razem z Atletico Rafaela ale za Godoy Cruz), no i styl gry w większości meczów sprawiający widzowi przyjemność i satysfakcję, o co szczególnie trudno, kiedy ogląda się mecze w środku nocy.

Nowy prezydent, nowe wyzwania

Wgranej w mistrzostwach towarzyszyło oczekiwanie na wynik niedzielnych wyborów na prezydenta klubu. Jorge Amor Ameal, urzędujący szef klubu stworzył wokół siebie koalicję ważnych ludzi Boca niczym niedawno byli współpracownicy Laporty w Barcelonie. Ale i tak przegrał z naznaczonym przez Mauricio Macriego, 47-letnim Danielem Angelicim.

Czy to dobra wiadomość? Sądzę, że tak. Bo kibice pokazali, że chcą kontynuacji złotej ery Macriego. Przypomnę, że Ameal zasiadł na stołku w dosyć przypadkowych okolicznościach. W 2007 rzadzący Boca Marci (6 mistrzostw kraju, 4 Copa Libertadores, 2 Pucharu Interkontynentalne, rozbudowa Bombonery... prezydent wszechczasów!) został burmistrzem Buenos Aires i naznaczył na swego następcę w klubie Pedro Pompilio. Ten rządził klubem tylko parę miesięcy. Zmarł w październiku 2008. Tak to na scenę wkroczył Ameal, za kadencji którego klub wydawał dużo a zarabiał znacznie mniej, co gorsza zaś, niewiele wygrywał (Apertura 2008, chociaż z niewielkim pewnie udziałem JJA i teraz Apertura 2011).

Przed wyborami sporo mówiło się, że będą to najbardziej rozpolitykowane wybory klubowe od wielu lat. Ameal nieoficjalnie został naznaczony przez ludzi prezydent Kirchner, dla której praktycznie jedyną sensowna opozycją są umiarkowani konserwatywni-liberałowie z grupy PRO...Mauricio Macriego, który za cztery lata będzie walczyć z kirchneryzmem w wyborach na prezydenta Argentyny. Wiemy, że Julio Grondona gra do tej samej bramki co prezydent Kirchner więc przejęcie Boca byłoby zdobyciem ostatniego bastionu niechętnego staremu satrapie i Lady Botox.

 Pierwsza decyzja nowego szefa (dostał 55% głosów, a w samych wyborach brało udział ok. 24300 spośród 60 000 uprawionych socios): przedłużamy współpracę z Falcionim!

 

PS. I jeszcze ciekawa statystka, piłkarze, którzy najcześciej grali w tym sezonie:

JUGADORES CON MÁS PRESENCIAS:
Agustín Orión 17
Walter Erviti 17
Clemente Rodríguez 17
Facundo Roncaglia 17
Rolando Schiavi 17
Juan Manuel Insaurralde 15
Pablo Mouche 15
Leandro Somoza 15

brasileirao
O mnie brasileirao

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości