Partisan gardening Partisan gardening
1659
BLOG

Dlaczego dobra zmiana nie chroni swoich najlepszych ludzi?

Partisan gardening Partisan gardening Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 103


  Nie zadbano o to aby profesor Andrzej Przyłębski mógł sprawować swoją misję w sposób komfortowy i z pełnym wsparciem ojczyzny na trudnej niemieckiej placówce. Fakt, że teraz dochodzi do nagonki na Ambasadora to wynik zaniedbania ze strony instytucji państwa, które nie zareagowało odpowiednio sprawnie. Od paru dni toczy się żenująca kampania ponownego pognębiania ofiar dawnego systemu.

  Posterunek niemiecki jest wyjątkowo trudny w czasach gdy trzeba się zmagać z przekłamaniami niemieckich mediów i gdy Berlin tracąc wcześniejszą kontrolę nad polskim rządem nie stara się w budowaniu dobrosąsiedzkich relacji.

  Pan Ambasador wypowiadał się w tamtejszej prasie wielokrotnie, przedstawiając śmiało i cierpliwie tłumacząc stanowisko nowego polskiego rządu. Organizował spotkania z niemieckimi i polskimi elitami prawniczymi by wyjaśniać nieporozumienia. Profesor filozofii, intelektualista, badacz i współpracownik na niemieckich uczelniach. Po prostu niezwykle cenna postać dla naszej dyplomacji.Teraz dopadła go zemsta starego systemu. 

  Każdy, kto żył w tamtych przedsierpniowych czasach, gdy to esbecja właziła w życie każdego kto się wychylał, kto czegoś chciał, choćby ruszyć w świat - wie doskonale o czym mowa. Mój pierwszy paszport i wyjazd na zachód to Niemcy, Francja, autostop, to zobaczyć Paryż, galerie, winnice i w ogóle, ile się da. Jakaś praca, żeby było za co. Raptem dwa miesiące uciechy w nowym lepszym świecie na studenckich wakacjach.

  Po powrocie z zagranicy, przy obowiązkowym zdawaniu paszportu, przyszedł na rozmowę bardziej elokwentny esbek z imponującym tytułem doktora historii i w konfidencjonalnym tonie przekonywał, że trzeba napisać gdzie się było, u kogo mieszkało, co robią ci ludzie, jakieś adresy - aby utwierdzić władzę, że się nie nabroiło i wstydu na zachodzie PRL owi nie przyniosło. Każdy przecież w PRLu był potencjalnym przestępcą i trzeba się było tłumaczyć z czynów niepopełnionych. 

Na koniec padło to najważniejsze i testujące dla studenta pytanie; 

  • Czy wierzę, że Pyjasa zabiła milicja? - (jak tu wybrnąć w zgodzie z sumieniem skoro z kolegami organizowaliśmy marsz protestacyjny w Warszawie?)
  • Od kiedy milicja spałowała hipisów pod barem Barbara to ja we wszystko wierzę. - przyszła mi do głowy szybka riposta dla mojego wrocławskiego esbeka. Nie skomentował ale liczył na kolejne spotkania, których już na szczęście nie było.

Stale trzeba było uważać by odpowiedziami nikomu nie zaszkodzić ale i nie zamykać sobie szansy na ponowne uzyskanie paszportu. Paszport to było przecież okno na świat, które otworzyło Polakom oczy na to jak można żyć lepiej a czego komuna nam dać nie mogła. I to też była inspiracja dla Sierpnia. Widzieliśmy już tyle, że byle czym nie dało się nas przekupić.

 Młody student Andrzej Przyłębski miał podobnie przykrą przygodę ze swoim esbekiem. Był ofiarą nadgorliwca z mniejszej miejscowości gdzie władza była bardziej głodna sukcesu na lokalnej niwie.

  Potem była Solidarność i stan wojenny oraz moje internowanie, ale już ze świadomością, że nie jest się samotnym wobec systemu i jego ludzi. Należę do osób represjonowanych i odznaczonych krzyżem kawalerskim od Prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

  Mam poczucie, że dzisiaj jesteśmy wszyscy ponownie poddani represjom przez tą zakrzepłą postkomunę, która wtedy nas gnębiła i teraz - utraciwszy dochody, które dawno powinna utracić - ponownie się mści.


Próbuję zrozumieć

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka