To się w głowie nie mieści, cała Polska staje na baczność bo postkomunista Broniarz zapowiedział strajk nauczycieli. Wszyscy rozpatrują i analizują paski wypłat nauczycieli, oj jaka bieda, ale nikt się nie zająknie jakie dochody mają nauczyciele.
Rząd staje na baczność, negocjuje nie wiadomo co, kolejne przywileje są szykowane, tak jakby to była Rzeczpospolita szlachecka. Pakiet p. Szydło jest do odrzucenia, podwyżki uposażenia nauczycieli może powinny być ale powinny być negocjowane na poziomie samorządów. Rząd nie powinien się mieszać do spraw między samorządem a szkołą. Kiedy to w końcu rządzący zrozumieją? Nauczyciel jest pracownikiem samorządów.
Szkoła, dzięki takim regulacjom jak obecnie, jest nieprzyjazna dla uczniów. W relacji uczeń - nauczyciel, uczeń jest na straconej pozycji. Nauczyciel ma nad nim władzę nieograniczoną, co powoduje że i z rodzicami może sobie pozwolić na zbyt wiele. Strajk nauczycieli, jeśli się odbędzie, unaoczni to w 100%, uczniowie i rodzice nic nie znaczą dla grona, jak to się mówi. Nie ma żadnej równości w relacjach, nauczyciel ubezpieczony w karcie nauczyciela jest jak szlachcic na zagrodzie.
Jestem za tym żeby strajk się odbył, ale również za tym żeby rząd przestał się ośmieszać dając nauczycielstwu kolejne przywileje. Kiedy wreszcie skończy się szantaż poszczególnych grup pracowniczych? grup pracowników budżetówki? na których reszta pracowników musi ciężko pracować, bez możliwości uzyskania jakichkolwiek przywilejów, bez gwarancji zatrudnienia i podwyżek płac? Kiedy rząd powie stop?
Jak słyszę, nauczycieli jest w Polsce 700 tysięcy, uczniów jest ok. 5 mln. czyli 1 nauczyciel przypada średnio na 7 uczniów, jakoś tego w szkołach nie widać.
