W ostatni czasie głośne są trzy wypadki zakończone śmiercią. W zasadzie nic ich nie łączy, bohaterowie są od siebie oddaleni o lata świetlne, ale jak się bliżej przyjrzeć są bardzo podobne.
Pierwsze co się narzuca to to, że nie czekali na podniesienie przez Morawieckiego kwoty wolnej od podatku, po prostu mieli szmal, dobre życie, dochody pozwalające na szpanowanie. Kogo na to stać? Ich było stać chociaż byli ludźmi zupełnie nieznanymi, poznało się ich dopiero po śmierci.
Druga przesłanka wspólna dla nich to przekonanie o swojej wyjątkowości. Ta wyjątkowość jest uwidoczniona w nekrologach pisanych przez bliskich, przez żurnalistów i komentatorów. Okazuje się że wszyscy powinni ich znać bo byli wyjątkowi, więc jednego znali alpiniści, drugiego środowisko lotnicze, trzeciego, są wątpliwości, może środowisko nielegalnych rajdów samochodowych, może środowisko pijaków?
Łączy ich brawura bo jak są wyjątkowi to również ich czyny muszą być wyjątkowe, dzięki swojej swojej śmierci potomni ich zapamiętają. Wątpię w to, ich gwiazda już przeminęła. Zapisali się w historii tylko dzięki swojej śmierci.
Łączą ich również okoliczności wypadków, to znaczy zła pogoda bo gdyby była dobra to dzięki swojej wyjątkowości uniknęli by śmierci. Żeby wyjątkowi szukali usprawiedliwienia za swoje niepowodzenie? o nie, oni nie szukaliby usprawiedliwienia, to żurnaliści tego usprawiedliwienia szukają. Dreszczyk emocji, adrenalina, bez tego co to za życie? Gdyby wybierali tylko trasy bezpieczne nie byliby wyjątkowi.
Wątpliwość budzi ten co wsiadł do samolotu, czy go dobrze oceniam? bo nie był pilotem, ale się nie pogniewa, z nekrologów wynika że był wyjątkowy. Poza tą jedną wątpliwością wszystko się zgadza.
PS. Policja nadal poszukuje pieszego, kluczowego wg policji świadka, który cudem uniknął śmierci. Gdyby zrobił krok dalej też byłby wyjątkowy, ale cofnął krok, więc jest tylko podejrzanym.
