Rzadko ten blog jest sceną do recenzji książek, jednak tym razem nie mogę się powstrzymać od napisania kilku słów o dziele które ostatnio zdarzyło mi się przeczytać.
Zachęcony – niezwykle pochlebnymi recenzjami, przede wszystkim angielskiego Timesa, oraz targany namiętnością nieustannego czytania, prześladującą mnie od najmłodszych lat, trafiłem na książkę Andrew Marra, „A history of modern Britan” wydaną przez Macmillana w 2009 roku. Książka dotyczy historii Wielkiej Brytanii ostatnich 65 lat. Przede wszystkim jest to dzieło odnoszące się do przemian politycznych, których doświadczali mieszkańcy Albionu. Właściwie, od tego momentu zaczynać się powinno typowe, nudne prześwietlanie tej książki tak aby zasłużyć na miano recenzji.
Jednak ja zupełnie inaczej, niż wskazują na to zasady recenzowania, opowiem tylko o istotnych elementach, które przykuły moją uwagę i stanowią o wartości tego dzieła.
Autor stara się zobrazować czytelnikowi jak przebiegały procesy polityczne, w tym kraju, na przestrzeni kilkudziesięciu lat, a właściwie uświadamia każdemu sięgającemu po tę prozę, że Brytyjczycy mają za sobą burzliwą historię. Jeśli komuś wydaje się z pozoru, że historia Anglików to pasmo sukcesów, których uwieńczeniem jest obecna zamożność, jest w wielkim błędzie. Natomiast znawcy historii tego kraju będą mieli niezłą uciechę w odkrywaniu, prawdziwych kulisów, upadków i wzlotów politycznych, do których dochodziło, jak się okazuje, bardzo często. Kilkakrotnie Anglia była na skraju bankructwa i to znacznie bliżej niż jest nad nim obecnie Grecja. Jedynie splot, szczęśliwych wydarzeń oraz obecność w życiu publicznym charyzmatycznych przywódców, takich jak John Maynard Keynes, a nazywany wielokrotnie przez autora najinteligentniejszym człowiekiem w Wielkiej Brytanii, uchronił ten kraj przed najgorszym. Mamy opisane tutaj przemiany społeczno-polityczne, które zachwiały strukturą państwową tego kraju, kiedy do końca dobiegła dekolonizacja a w ciągu krótkiego czasu, 800 milionów ludzi uzyskało prawo posiadania obywatelstwa brytyjskiego z możliwością natychmiastowego przyjazdu do kraju nad Tamizą. Gdzie sytuacja gospodarcza była opłakana, kilkunastoprocentowa inflacja i nie mniejsze bezrobocie. Ostre pióro Marra nie oszczędziło również samych Brytów, którym zarzuca często gnuśność, brak rozsądku czy zwykłą głupotę. Zwraca również uwagę, że każdego roku w tym kraju dokonuje się 180 tysięcy legalnych aborcji, co nie jest również powodem do chwały. W mojej pamięci na długo zapadł fragment ze strony 198 i 199, gdzie autor opisuje pogrom dokonany na czarnoskórych mieszkańcach Londynu, a właściwie dzielnicy Notting Hill w 1958 roku. Podczas którego uzbrojeni w maczety, siekiery i noże biali mieszkańcy miasta, bezwzględnie rozprawiali się z przybyszami z czarnego lądu:
„Zgromadzeni, zaczęli wybierać niewielkie grupy czarnych, których łapali na ulicach, bijąc ich i poniewierając niemiłosiernie. Następnie ruszyli w stronę domów zamieszkałych przez czarnych, i zaczęli rozbijać szyby. Tłum atakujących powiększał się z każdą minutą aż osiągnął liczbę 700 osób. Wznoszono okrzyki: czarnuchy won.[…] W wyniku zamieszek kilkanaście osób zginęło, straty materialne były ogromne, aresztowano 140 osób”
Takich ciasteczek historycznych do schrupania w tej książce jest co niemiara. Przeplata się to z opisami zmian kulturowych odbywających się na Wyspach, pada tutaj również nazwa ikony angielskiego kina Jamesa Bonda, będącego jak się okazuje ironicznym symbolem samych Brytyjczyków, sprytnych, niezłomnych otaczających się pięknymi kobietami oraz drogimi autami. Ale jednocześnie od niechcenia współpracujących od czasu do czasu z głupkowatymi Amerykanami. Rozrywka którą imputował swoim krajanom Flemming miała:
zaspokoić wręcz pornograficzne pragnienia Brytyjczyków, którzy chociaż na ekranie mogli poczuć się bogatszym, bardziej usatysfakcjonowanym społeczeństwem niż Amerykanie.
Intrygujących historii wplatanych w treść, po to aby czytelnik nie zasnął po kilku kartkach, jest bez liku. Na przykład na stronie 253 jest przedstawiona postać właściciela pubu Alberta Pierrepoint, który w wolnych chwilach wykonywał zawód kata, wieszając ludzi skazanych na karę śmierci. Ten najsłynniejszy brytyjski oprawca zrezygnował ze swojego stanowiska po uśmierceniu 433 mężczyzn i 17 kobiet. Przy okazji dowiedziałem się również, że ostatni wyrok śmierci wykonany w Wielkiej Brytanii w 1957 roku, dokonany został na naszym rodaku Henryku Niemaszu, który zamordował kogoś lunatykując.
Czytelnik, którego pasjonuje wyłącznie twarda polityka oraz życiorysy wielkich, również znajdzie ciekawe kąski dla siebie. Dowiedzieć się tu można wiele o histeriach w które wpadał Blair, o apodyktyczności Margaret Tatcher, czy skłonnościach kieliszkowych Churchilla. Można dowiedzieć się również jak ważne są soczyste mowy w życiu każdego brytyjskiego polityka. Ma się wrażenie, po przeczytaniu tego co napisał A. Marr że historia polityczna Wielkiej Brytanii to chaos przywoływany nieustannie i w wielkich bólach do porządku. Ale okupiony utratą politycznej twarzy, dymisją ze stanowiska czy też ujawieniem tajemnic z nieprawego łoża. Dzieje polityczne Brytyjczyków, to nieustanne „przepychanki”, konserwatystów reprezentujących klasy wyższe, arystokratyczne społeczeństwa, oraz partii pracy zawsze mniej lub bardziej socjalistycznej czerpiącej siłę z grup pracujących, owocujące wygranymi wyborami przez jednych bądź drugich. Wszystko to powoduje, że tę książkę uważam za niezły diamencik na firmamencie wydawniczym tego typu, a przekonała mnie przede wszystkim bardzo wyważona ocena autora, wobec polskiej emigracji na Wyspach, zarówno tej obecnej jak i powojennej. Za to wielki szacunek i ukłon w stronę lekkości stylu, którym obdarza czytelnika na każdej stronie autor.
Jedyny minus, który dostrzegam w tej książce to czcionka numer 6, którą zadrukowane jest 629 stron, a która to kosztowała mnie na pewno kolejny uszczerbek na wzroku. Mimo to bardzo polecam.
Andrew Marr – A history of modern Britan
Inne tematy w dziale Kultura