Zarzut autopromocji jest najczęstszym i chyba najbardziej bolesnym argumentem w sporach blogerów S24. Jednak istotna treść, która przydarzyła się na moim blogu wymaga odnotowania. Otóż, podążając tropem wydarzeń kulturalnych, których doświadczam, popełniłem dwie notki na temat twórczości pana T. Słobodzianka. Ponieważ, S24 miejscem w którym pomijam często konwencję polityczną, przypisaną do tego rodzaju publicystyki i zajmuję się obszernie tematami szeroko pojętej kultury, można powiedzieć że należę do pewnej niszy.
Obydwie notki dotyczyły jego sztuk Nasza Klasaoraz Merlin, i były niezwykle emocjonalne i ostre. Niektórzy mogli by poczytać je nawet za obraźliwe i w swym kształcie przesiąknięte nienawiścią. Ja jednak, nic nie poradzę wrażliwość na tego typu sztukę mam niezwykle emocjonalną a przepojony negatywnymi uczuciami nie jestem. Stąd też, po ostatnim sobotnim spektaklu Merlina, sporządziłem tekst na temat tego co zobaczyłem w Laboratorium Dramatu. Los napisanej przeze mnie notki, był dosyć typowy, tym razem wyróżniony zostałem, przez umieszczenie jej na SG, co ucieszyło mnie bardzo i co zdarza się wobec mojej twórczości, z różną częstotliwością. Ale te pojedyncze „razy” kiedy tam trafiam, dają mi dużą satysfakcję, bo komentarze umieszczane pod każdą treścią są tutaj fenomenem, budują napięcie nie pozostawiając obojętnym na stawiane pytania – innymi słowy zmuszają do myślenia. Jednak dosyć niespodziewanie, kiedy notka trafiła w naturalny niebyt, mojego archiwum , odezwał się sam zainteresowany, czyli autor, twórca -Tadeusz Słobodzianek. Po wcześniejszym zarejestrowaniu się na S24 dodał swój komentarz. I wbrew temu, co na pierwszy rzut oka przynosi moja pseudorecenzja, nie zagroził procesem o zniesławienie tylko wyraził radość że ja (brockley sid) z taką wrażliwością śledzę jego twórczość. To było, jak kołek osikowy w serce wampira, ten komentarz „rozwalił” mnie całkowicie, ale zebrałem siły i odpowiedziałem. Jednak serce wapira – właściciela tego bloga – nie wytrzymało pod kolejnym, pchnięciem dociskającym ów osikowy kołek, a było nim umieszczenie, tego co stworzyłem na temat Merlina, jako jednej z recenzji widniejących na stronie internetowej, pod sztuką w Laboratorium Dramatu:
I jest to, jedyna, krytyczna opinia – recenzja, widniejąca na stronie, wśród tych sporządzonych przez Rzepę, Politykę i Gazetę Wyborczą.
Oczywiście odezwą się tutaj zapewne głosy: i co z tego? nie promuj się pan, żadna to sprawa lub nie podniecaj się pan. Otóż dla mnie to sprawa ważna i wielka, bowiem potwierdza coraz większą siłę oddziaływania S24, oraz przypomina mi w takich momentach, że pisać naprawdę warto – w imię własnych przekonań. Pomijając, towarzyszący temu zdarzeniu fakt, że T. Słobodzianek, mimo iż się z jego twórczością nigdy nie zgodzę i nie pogodzę jak zrobili to dziennikarze wymienionych gazet, jest osobą z niezwykłym dystansem wobec tego co robi, jestem mile zaskoczony, przede wszystkim, link do mojego tekstu, na stronie teatru jest aktywny. To siła i sukces, nie tylko mój prywatny, ale Salonowy24 przede wszystkim.
Inne tematy w dziale Kultura