Czyli rzecz o Josephie Mallordzie Williamie Turnerze (1775-1851).
„Człowiek może zniszczyć w sobie doszczętnie wszystkie uczucia – miłość i nienawiść, i wiarę, nawet zwątpienie. Ale póki lgnie do życia nie może zniszczyć lęku. Lęk pozostaje zawsze” – Joseph Conrad
Rekordy zawsze przyciągają uwagę, zwłaszcza rekordy w licytacjach dzieł sztuki. W maju obraz Picassa sprzedano za około 330 milionów złotych. Obrazy Williama Turnera, brytyjskiej ikony XIX wiecznego malarstwa osiągają średnią cenę od 15 do około 100 milionów złotych. Tyle wart jest kawał płótna i farby. Ale bezcenna wydaje się wartość dzieła, które wywiera tak duży wpływ na umysły, że przyczynia się do ocalania ludzkiego życia.
Turner dla każdego Brytyjczyka jest wartością ściśle związaną z ojczyzną. Jest pojmowany jako kompletnie angielski, i całkowicie wielki. Jego obrazy w przytłaczającej ilości wiszące na ścianach Galerii Narodowej w Londynie, mówią tylko że mamy do czynienia z ulubieńcem ludu. Porywająca w jego twórczości jest jednak różnorodność akcentu rozkładanego na obrazach, od idyllicznych pejzaży wiejskiej sielanki po chaos, śmierć i zniszczenie. Na taką sztukę powinniśmy przede wszystkim zwracać uwagę, cierpką, wywołującą drżenie, przepełnioną nieskrywaną goryczą.
J. M. W. Turner już jako 20 latek został okrzyknięty mistrzem pędzla. Wiedział doskonale jak uchwycić mit narodu. W wieku 26 lat, został członkiem Królewskiej Akademii Sztuki. Sława i pieniądze nie opuszczały go od tej pory. Trafia doskonale w gusty klasy próżniaczej. Na przyjęcie przedstawił obraz Zamek Dolbadarn:
Przedstawił ruiny zamku w poświacie. Bulwersujący jak na owe czasy. Zaburzał doskonałość i piękno malowanych dotychczas pejzaży. Przez ten obraz pokazał los tragicznie zmarłego księcia walijskiego, jego wołanie o wolność. Dla lepszego zrozumienia obrazu, przedkłada wiersz:
Jak straszna jest cisza umierania
Gdzie natura ku niebu wznosi gór korony
Wieże otacza samotność głęboka
A nieszczęsny książę Owen, uwięziony
Na próżno dłońmi chce uchwycić wolność
Wielka Brytania dla Turnera była epickim sentymentem. Jednak wyobraźnia zaczynała powoli rodzić projekty coraz bardziej niepokojące. Mroczne epickie obrazy czekały na swoją kolej. Uwielbiany był przede wszystkim za pokazywanie Anglii jako miejsca idyllicznego, przepełnionego narkotycznym wręcz spokojem. Ogromną kolekcję 720 jego dzieł zgromadzono na stronie http://www.william-turner.org/
Jego twórczość powoli zaczyna przeszywać również pewna cierpka treść, zaburzająca dotychczasowe fantazyjne krajobrazy. Armia Hannibala, pokazuje zagładę i cierpienie. Armia trafia w pułapkę, z atakującymi ludźmi gór. Szalejąca burza przyczynia się do ludzkiej zagłady. Najważniejsze jest jednak to że obraz Turnera przyciąga rzesze gapiów. Dlaczego? Oddaje niepokój społeczny. Na białym tle, prawie niewidoczna jest postać Napoleona, ucieleśnienia zła ówczesnej Anglii. Wódz Francuzów, głęboko w tle białej poświaty, jest prawie mikroskopijny, siedzi na słoniu. I przypomina robaka, żuka gnojnego. To cieszy i wręcz zachwyca widzów. Realne niebezpieczeństwo zostało sprowadzone do poziomu rynsztoku.
Turner wiedział doskonale, że powinien mówić, poprzez swoje obrazy jak najwięcej o ludzkich nastrojach. W ówczesnej Anglii największym zagrożeniem była Francja Napoleona. W obrazie Pole Waterloo 1818, odchodzi od schematu gloryfikowania jednej postaci. Czy pokazuje zwycięstwo Wellingtona nad Waterloo? Nie. Raczej koncertuje się poległych i wdowach po nich płaczących dzieciach i cierpieniu. To krytyka decyzji Wellingtona. To swojego rodzaju manifest polityczny. A ludzka tragedia w jego kolejnych obrazach odgrywa ważną rolę. Pokazuje w ten sposób że jest outsiderem w słodkim brytyjskim świecie. Aby obraz miał dusze, do malowania używa palców i paznokci. To wszystko coraz bardziej szokuje. Pragnął więcej niż słodkiego pogranicza konwencji i uwielbienia.
Death on Pale Horse – to jeden z obrazów nie dających spokoju. Zmaganie życia i śmierci. I ujrzałem białego jeźdźca, którego imię było śmierć a piekło kroczyło za nim.
Morze, jest elementem często pojawiającym się w jego obrazach. Podobnie jak w Jądrze ciemności Conrada, malarz wiedział, że w swoich odmętach niesie ono cierpienie. Najważniejszą wypowiedzią życia Turnera, którą był obraz, było przypomnienie wszystkim Anglikom wydarzeń z 1771 roku z Morza Karaibskiego. Wówczas to kwitł handel niewolnikami, pod pokładem brytyjskiego statku znajdują się niewolnicy. Ten rejs nie idzie po myśli kapitana, niewolnicy zaczynają masowo umierać. Dowódca Luck Callingwood staje w obliczu biznesowej klęski. Ładunek był ubezpieczony ale odszkodowanie zostanie wypłacone tylko wtedy gdy śmierć niewolników nastąpi na pełnym morzu. Callingwood schodzi pod pokład i rozpoczyna selekcję. 132 mężczyzn, kobiet i dzieci, ze spętanymi dłońmi i nogami zostaje wrzucona do Karaibskich głębi. Horror na pokładzie statku, rozpoczyna kampanię przeciwko handlowi niewolnikami. Wielki czarodziej płótna, chce u schyłku swojego życia przywołać to zdarzenie. To przypomnienie nie tylko grzechu ale i kary. Fale wściekłe jak potwory. Na pierwszym planie obrazu pojawiają się tajemnicze kajdany, odcięte kończyny. W obrazie brak spójności i tutaj jest jego fundamentalna rola. Obraz przeraża i porusza do żywego. Turner topi widza w odmętach wody. Obraz zostaje wystawiony w 1840 roku w Londyńskiej Akademii Sztuki, tam zostaje uznany przez krytyków za dowód skrajnego braku szacunku malarza dla panujących kanonów sztuki.
Statek niewolników -
Furia oceanu jest pośrodku przecięta białą wstęgą, która wąski pasek oceanu mocno uspokaja. Jakby tchnienie boskie w czasie pożogi. Czas oczyszczenia. Grzech zostanie odpuszczony, nastąpi kres niewolnictwa. Prawy górny róg obrazu to błękit zwiastujący spokój. Handlarze wyrzucają niewolników za burtę.
Jak wiele może powiedzieć w swojej symbolice obraz dzisiaj. Trupy katastrofy smoleńskiej, także są obecnie wyrzucane poza burtę pamięci. Statek musi szybko odpłynąć i rychło zapomnieć o tym co nastąpiło niedawno. Dumny kapitan, dobijając do portu, odbierze swój zysk. Chociaż ma dłonie ubroczone we krwi, istnieje przecież grzech zaniechania. Ten obraz jest doskonałą proporcją między treścią a formą. Turner malując i jakby wchodząc w oko cyklonu pokazuje nam czym jest grzech i cierpienie. Wyrzuca za burtę łatwe do przełknięcia ideały i obietnice, które mogą być bardzo szybko zapomniane.
„Wiesz już wystarczająco dużo. Ja też. To nie wiedzy nam brakuje. Brak nam odwagi, by zrozumieć to, co wiemy, i wyciągnąć z tego wnioski” – Sven Lindquist
Inne tematy w dziale Kultura