Sztuka- tajemny sojusz między lepszą a gorszą naturą człowieka; w skutku – efekt zamiast faktu. – K. Irzykowski
Odpowiedź na pytanie co łączy politykę i kulturę jest zadaniem niezwykle trudnym. Przede wszystkim dlatego, że wymaga odniesienia się do wielu płaszczyzn i odnalezienia ich punktów wspólnych. Jak pisał Fred Inglis: „niebem i piekłem studiów nad kulturą i polityką jest to że każdy z nas, kto w nich tkwi i z nich się wywodzi, jest zarazem przez nie kształtowany i z nich się wywodzi, jest zarazem przez nie kształtowany i jednocześnie sam coś z nich kształtuje”. Zatem wszelka neutralność jest tutaj niemożliwa, a podejście do tematu choćby oparte na nieskończonej liczbie źródeł i przykładów nie wyczerpuje pytania a właściwie całego zagadnienia. Niezaprzeczalnie jednak, trwając przy zasadach politycznych wpływających na kulturę i na odwrót, każdy człowiek zaznacza w mniejszym lub większym stopniu poziom swojego uczestnictwa.
Nie możemy sobie radzić bez kultury i nie umiemy tego tolerować. Stanowi ona niezbędną, moralną broń, przy pomocy której można wymyślić i odmierzyć tak cenne wartości jak tożsamość i etniczność. Jednocześnie zarówno dla tych którzy są wewnątrz poszczególnych wersji tych wartości, jak i poza nimi, oczywiste jest że pod tym parasolem kryje się wiele hipokryzji. Pojawia się więc wspólny czynnik dla działania zarówno kultury jak polityki. Z jednej strony może być to zachwyt nad wielkim dziełem, który wywołuje łzy i przechodzi do historii, jednak prawdziwe tło jego powstania może okazać się przytłaczające dla widza poszukującego piękna. Może okazać się bowiem, i tak najczęściej jest, że skrajne emocje, wymieniony autor może rodzić tylko i wyłącznie dla zdobycia jak największych pieniędzy. O hipokryzji w polityce, nawet nie trzeba za wiele mówić, wystarczy dodać że cel polityczny zawsze musi wykorzystywać kłamliwość, ponieważ jest to skuteczny oręż w utrzymywaniu się przy władzy.
Obraza jako cecha wspólna
Poszukując wspólnych kryteriów dla polityki i kultury, polska scena polityczna może okazać się laboratorium generującym cechy wspólne nie spotykane nigdzie na świecie. Palikotyzm w polskim życiu politycznym urósł do rangi symbolu, chętnie i namiętnie wykorzystywany przez PO, wspominany z obrzydzeniem przez przeciwników politycznych ale również wielbicieli dobrego smaku. Debata publiczna traci zupełnie swą wartość gdy parlamentarzysta zaczyna przebierać się w szaty błazna, obrazoburczość i wulgarność zachowań powszednieją za pomącą różnych eufemizmów używanych jako zasłona dymna dla chamskich zachowań, konferencja ze świńskim ryjem i wibratorem, staje się zabawnym happeningiem. Głupkowato chamskie odzywki profanujące zmarłych, zaczynają być nazywane otwartym i nieskrępowanym wyrażaniem poglądów. I cichutko ale stanowczo obrażanie, staje się wymaganą cechą życia politycznego, ale tylko w Polsce. Wszyscy dzięki temu mają zajęcie media, znaczącą puszczając oko do widza, mówią pokażemy wam kolejny raz Palikota, będzie skandalicznie, ciekawie i politycznie – czytajmy – śmiesznie. I dobry „fun” generuje nieustanną polityczą jatkę i medialne zapotrzebowanie na kolejne reakcje, komentarze, miny, posła. Treść jest rzeczą trzeciorzędną, ważna jest reakcja, bo przecież ciśnienie widza jak i polityka opozycyjnego musi być utrzymywane na odpowiednio wysokim poziomie.
Burzyć kanony, za pomocą skandalu to czynność którą współcześni twórcy kultury umiłowali sobie wyjątkowo. Bo co robić jeśli talent nie domaga, rynek sztuki jest przesycony, a poza tym pojawiają się rzesze coraz lepszych artystów? Każdy z nich zmierza do tego aby być zauważonym. Recepta opracowana jakiś czas temu wydaje się prosta zburzyć wszystko to co do tej pory było święte i niepodważalne. Zatem uderzenie w religię to standard. Pokazać symbole religijne w skrajnie obrazoburczej formie. Jezusa jako homoseksualistę, dopasować św. Marię do jakiejś teorii spiskowej czyniąc z niej mężczyznę i gotowe. Skandalizuję, obrażam, jestem aktywnym uczestnikiem życia kulturalnego ponieważ jestem dyskutowany, zwłaszcza w mediach. Sukces i to kasowy murowany. Istnieją oczywiście nieco bardziej subtelne formy zyskiwania publiki, pokazujące instalacje złożone ze śmieci i z towarzyszącym opisem moich, czyli transcendentalnych przeżyć. Każdy śmieci, śmieci jako element twórczy i te pe i te de. A jeśli tego będzie za mało, to w szklanym akwarium umieszczam ludzkie gówno, i również piszę o swoich, jako artysty zmaganiach wewnętrznych. Wszystkie opisane przykłady dotyczą przede wszystkim młodych europejskich twórców, których „dzieła” przedstawiałem we wcześniejszych notkach o sztuce. Kiedyś zastanawiałem się nad problemem wkładu w kulturę, instalacji artystycznej. Kilka lat temu i zupełnie przypadkiem trafiłem do muzeum sztuki współczesnej w Londynie - Tate Modern, i zapadły mi w pamięci dwie z nich, biała ściana pozbawiona czegokolwiek, ale wprawiająca w obłęd wzrok, oraz również ściana ale z zawieszonym pisuarem na wysokości 1 metra.
Stąd też kultura nie tylko ta masowa, również ta nieco bardziej wysublimowana, oraz polityka spotykają się tutaj ewidentnie. Przyjmując konwencję powszechnej obrazy. Można powiedzieć, że Palikot z ogromną radością ściska się ze wszystkimi ekskrementami, wylanymi w obrazach i różnych instalacjach. A związek ten jest o tyle nietypowy i odkrywczy ponieważ istnieje tylko w polskim życiu polityczno kulturalnym.
Tym samym kultura jest strukturą wartości i należących do nich uczuć, która przemieszcza się przez pole oddziaływania społecznego. Polityka stanowi wzorzec relacji, w który wpada dane społeczeństwo, podczas gdy jego członkowie zarówno stawiają opór jak i wyrażają swoją kulturę. Żadna z nich nie stanowi przewagi. Żadna nie powinna stanowić materii narracji. Przewaga jest konsekwencją wysiłków i przypadku. Niekiedy wygrywa kultura, czasami polityka, żadna z nich na dobre. Jak zauważa Wolf Lepenis, gdy polityka przynosi samej sobie wstyd, za wymówkę może służyć kultura. Zatem połączenie, a właściwie cechy wspólne polityki i kultury mogą być wszystkim albo niczym, ponieważ ostatecznie to społeczeństwo ponosi odpowiedzialność za „wyniesienie kultury i zdegradowanie polityki”.
C.D.N……
Wolf Lepenies, Exile and Emigration: The Survival of „German Culture”
Fred Inglis – Kultura
M. Horkheimer, Th. W. Adorno – Dialektyka oświecenia, Fragmenty filozoficzne.
Inne tematy w dziale Kultura