Do czego zdolny jest człowiek sztuki współczesnej? Do poświęceń, przełamywania wszelkich granic, wychodzenia poza nawias przyjętych poglądów na piękno. Damien Hirst, Brytyjczyk, znany, bardzo bogaty, zaciekle zwalczany, uwielbiany przez swoich fanów. Nazywany wizjonerem współczesności. Promowany przez niego rodzaj sztuki, stał się przyczyną powołania antyhirstowskiego ruchu, ukazującego światu, że ta twórczość opiera się w znacznej mierze na plagiacie. Jednak silnej pozycji tego artysty na angielskim rynku sztuki nie da się po prostu pominąć. W związku z pojawieniem wystawy o nazwie „Dusze” w londyńskiej galerii Paula Stolpera, Hirst udzielił „pasjonującego” wywiadu dla dziennika Guardian, którego fragmenty warto przytoczyć aby zrozumieć „wewnętrzną walkę” artysty:
Twoja nowa wystawa zawiera 120 oprawionych w ramki grafik motyli. Masz jakąś obsesję na punkcie motyli?
Hirst: Zawsze lubiłem tę część historii naturalnej. Przede wszystkim jednak, interesuje mnie fakt, że martwe motyle wyglądają jak żywe. Ukazują duszę.
Pisarz Michael Bracewell,powiedział kiedyś, że jesteś wielkim religijnym artystą. Zgadzasz się z tym?
Hirst:Naprawdę to powiedział? Nie raczej nie. Sądzę że lubię wielkie tematy, ale nie wierzę w Boga albo religię. Chociaż przyznam że wyrastałem w katolickiej rodzinie, aż do 12 roku życia – właściwie będąc indoktrynowanym, mam w sobie tego ślad. Mój ojciec nie był religijny w odróżnieniu od matki. Ojciec nie chodził do kościoła. Rozwiedli się kiedy miałem 12 lat, a nie możesz być katolikiem będąc po rozwodzie. W związku z tym zacząłem myśleć „to jest gówno warte”. To znaczy religia to poważne gówno, nieprawdaż? Wszyscy staramy się znaleźć własną drogę przez ciemność w naszym życiu. Religia może być tego częścią. Natomiast ja lubię wszystkiego po trochu: odrobinę sztuki, nauki i religii.
Jako młodzieniec byłeś aresztowany za kradzież, a następnie przeszedłeś fazę buntu. Czy to miało związek z odejściem od katolicyzmu?
Hirst: Nie. Przestępstwo jest twórcze. Albo może być twórcze.
Wiele z twoich prac odnosi się do motywów związanych ze śmiercią. Czy to jakaś obsesja?
Hirst: Nie sądzę. Byłem nauczony żeby stawiać czoła rzeczom nieuniknionym. Śmierć jest jedną z nich. Żyjąc w społeczeństwie nie oglądając się na nią, to nierozsądne, ponieważ patrząc na śmierć widzimy życie pełne wigoru i energii. Piękno kwiatów polega na tym że nie są wieczne.
Czy prawdą jest że pracowałeś w kostnicy?
Nie w muzeum anatomii. Otrzymałem list ze swojej szkoły artystycznej, aby namalować kilka martwych korpusów. Szkielety nie wyglądają jak martwe ciała, ponieważ mają ogolone głowy i są zanurzone w formalinie. Przed wizytą byłem mocno zdenerwowany, jednak po tym jak się tam znalazłem, trudno było mi uwierzyć, że są to martwe ciała. Nie było osobowości, krwi, włosów – zupełnie inaczej niż w przypadku kogoś znajomego kto umarł.
Przyciągnęła cię sztuka przez swoją zdolność do ukazywania niemoralności: idea, która pozwali ci żyć wiecznie poprzez swoje dzieła?
To całkiem dziwne uczucie. Kiedy zaczynasz, chciałbyś być znanym i rozpoznawanym. Następnie dochodzisz do momentu, w którym tak dużo osób kupiło twoje dzieła, że zdajesz sobie sprawę iż one przetrwają ciebie. Wszyscy szukamy określonej formy, ale jednocześnie chcielibyśmy żyć dłużej niż nasze dzieła. Ale właściwie nie mów o tym nikomu. Oczywiście nie ma takiej możliwości, choćby dlatego że niektóre wykonane przeze mnie dzieła z brązu mogą przetrwać nawet 6000 lat.
Czy wielka sztuka to bardziej wykonanie czy koncepcja?
Wielka sztuka – czy też dobra sztuka – jest wówczas gdy patrząc doświadczasz a wszystko pozostaje w twojej głowie. Nie sądzę jednak, aby sztuka koncepcyjna i tradycyjna były od siebie odległe. Można trafić zarówno na nudną sztukę tradycyjną jak i nudną sztukę koncepcyjną. Wielka sztuka jest wtedy gdy przestajesz o niej myśleć, a mimo to tkwi w twojej pamięci.
Wielokrotnie byłeś oskarżany o plagiat. Jest w tym choćby odrobina prawdy?
To tylko jazgot, nieprawdaż? Śmieszny i mało ważny.
Zatem czy możliwe jest stworzenie oryginalnego pomysłu?
Artysta komentuje swoimi dziełami, jak wygląda współczesne mu życie. Van Gogh nie może tego uczynić ponieważ nie żyje. Zwróćmy uwagę na filmy, albo każdą inną formę sztuki, zawsze jest jakieś oddziaływanie epoki, nieprawdaż? Film „Cela”, wszedł na ekrany przed kilkoma laty, i zawierał w sobie element mojej sztuki. To straszne.
Dwa lata temu aukcja twoich prac osiągnęła rekordowe 111 milionów funtów. Czy pieniądze są dla ciebie ważne?
Wydaje się że pieniądze są ważne dla wszystkich, ponieważ ich brak jest bardzo bolesny. Pracowałem bardzo ciężko, aby te pieniądze nie stały się podstawowym celem produkcji każdego dzieła. Miałem bardzo dobrego managera, który powiedział mi że należy zdobywać sztukę używając pieniędzy, bardziej niż używać sztuki dla zdobywania pieniędzy.
Powiedziałeś kiedyś: „nie mogę doczekać się momentu w którym, stworzę bardzo słabe dzieło i ujdzie mi to na sucho”. Czy osiągnąłeś to założenie?
Nie sądzę aby nastąpiło to kiedykolwiek. Nawet zły pomysł może stać się dobry. Pokładam ufność w wolności i chciałbym robić to na co mam ochotę. Skądinąd mam pomysł aby wykonać z brązu gigantyczne ludzkie gówno, długie na 12 metrów i nazwać je: „Bez tytułu nr 2”
Czy znudziło ci się malowanie sportu?
O tak. Namalowałem jedynie pięć pierwszych obrazów, a później wynająłem ludzi aby robili to za mnie.
Czy twoim dzieciom podoba się to co robisz?
Tak one to uwielbiają. Zawsze staram się tworzyć w oparciu o zaskoczenie, ponieważ kiedy dorastałem podniecałem się zbiorami muzeum historii naturalnej w Leeds. Były tan wypchane tygrysy bengalskie, wielkie akwaria, i zawsze pragnąłem robić dokładnie taką sztukę. Sztuka jest dziecinna i podobna do dzieci. Brancusi powiedział: „Kiedy przestajemy być dziećmi jesteśmy już martwi”
Czy twoje dzieci są grzeczne?
Tak, są świetne. Jedno z nich, pewnego dnia przywiązało do krzesła telewizor i kolorowy parasol, postawiło na tym własne zdjęcie i powiedziało: „mam własną pracownie artystyczą”. Chciałem użyć tego pomysłu do kolejnej rzeźby, ale ono mi nie pozwoliło.
Pogodziłeś się z Charlem Saatchim po tym jak powiedziałeś że „rozpoznaje sztukę jedynie przez portfel”
Tak jesteśmy nadal przyjaciółmi. Jakiś czas temu jadłem z nim i z Martinem Amisem kolację. Był rozczarowany tym że rzuciłem palenie.
Zatem sztuka wielką jest. Tak wielką, jak potężne są umysły, które ją tworzą. Tak na marginesie 12 metrowe gówno z brązu, to zachwycające przedsięwzięcie, godne sztuki współczesnej.
Uprzedzając atakującą pięść obrońców prawdziwych i wartościowych artystów tego świata to wiem oczywiście, że Damien Hirst nie jest całkowitym i jedynym reprezentantem wszystkich artystów sztuki współczesnej. Również zdaję sobie sprawę, że istnieją artyści lepsi. Jednak mimo to przedstawia on pewien ważny trend. Ukazuje świat, pozbawiony złudzeń wartości a może czegoś jeszcze. Lektura tych słów Hirsta mówi wiele a wszystko zależy od interpretacji – świat sztuki jest niezmierzony.
Być może twórczość Hirsta jest wentylem bezpieczeństwa współczesnego świata? Freudowską radością z nonsensów. Gdzie człowiek pod brzemieniem obowiązków kulturalnych, społecznych, rodzinnych gromadzi w swojej duszy mnóstwo treści życiowych, nie zaspokojonych, dzikich i spycha je w nieświadomość, nie przyznaje się do nich, wyrzeka się ich na zawsze. Ale: Flectere si Nemeo superos, Archernota movebo (tak brzmi motto głównego dzieła Freuda „Objaśnianie marzeń sennych”). W postaciach snu, dziwactwach newrozy i psychozy, pomyłkach mowy i pisma, w poezji, w dowcipie, w malarstwie, wychodzą one z Achertonu duszy na światło dzienne i szaleją. Rzeźba, sen, dowcip, poezja są samo leczeniem się duszy, otwieraniem się klapy bezpieczeństwa. Właśnie w absurdzie dzieł współczesnej sztuki, we śnie, dziki nonsens urządza swoje orgie bezkarnie. Jednak w każdym dziele, zawiera się pewien sens, lepszy lub gorszy, banalny lub genialny: nie on jest jednak panem, jest tylko wózkiem, na którym wjeżdża nonsens i gra rolę Sancho Pansy na tronie – na wyspie izolacyjnej.
Inne tematy w dziale Kultura