„Muszę zachować spokój to przede wszystkim” – te słowa podtrzymywały AmerykaninaEda Rosenthala przez 6 dni przy życiu, podczas wędrówki, po parku narodowym Joshua Tree. Jego „wycieczka” rozpoczęła się 24 września 2010 dobiegła końca 30. Właściwie nie była to wędrówka, człowieczyna ów zgubił się po prostu, błąkając się po lesie przez kilka dni, zanim nie odnalazły go służby poszukiwawcze.
Ed powtarzał sobie – „nie mogę ekscytować się tą sytuacją i wykonać określony plan”. Całkiem skutecznie, aby nie zamarznąć maszerował w nocy, natomiast w ciągu dnia dla zachowania sił szukał schronienia pod drzewami. Już po szczęśliwym ocaleniu, wyznał że determinacja i wola życia pozwoliła mu przetrwać.
Orwell George, wybrał się do Hiszpanii w 1936 roku aby walczyć w obronie wyznawanych ideałów, stanął po stronie socjalistów i walczył. Do ręki dostał zardzewiałą broń - mausera pamiętającego 1896 rok. Jednak ziemia hiszpańska i doskonałe oko snajpera, nie oszczędziło świetnego kronikarza XX wieku. 20 maja 1937 roku o 5 rano snajperski pocisk kalibru 7 mm pokryty miedzią i wystrzelony z około 160 metrów, trafia Orwella w gardło. Kula weszła w szyję tuż pod krtanią, nieco w lewo od jej osi pionowej i wyszła po stronie grzbietu. Dowódca Orwella George Kopp, zilustrował ranę rysunkiem, który znajduje się w British Library pod numerem katalogowym Mss Add. 49384. Na skutek impetu uderzenia Eric upadł na plecy. Krwawienie jakimś cudem było nieznaczne. 24 maja do rodziców Orwella mieszkających w angielskim Southwold dociera telegram „Eric lekko ranny, bardzo szybko wraca do zdrowia, przesyła pozdrowienia, nie ma powodów do niepokoju”. 50 godzin po postrzale odwiedza go jego dowódca i wynotowuje: „ogólny stan Erica doskonały, oddech całkowicie regularny, poczucie humoru - jak zawsze”.
Można by zastanowić się co łączy te dwie historie, tak nadzwyczajne a prawdziwe, które nastąpiły w odstępie kilkudziesięciu lat? Pozornie nie łączy je nic, z jednej strony burzliwy czas wojny domowej, wygłodzeni ludzie ze wszystkich stron świata, ginący w imię mętnych ideałów. Z drugiej strony Amerykanin, który przez przypadek i z braku własnej rozwagi zgubił drogę do domu. Obydwie przygody łączy szczęśliwe zakończenie oraz fakt ciągłego zmagania życia i śmierci. Życie i determinacja do przetrwania spowodowały że groźna rana zagoiła się szybko, a mordercze warunki i 6 dniowa tułaczka znalazły swój finał. Doszukiwać się w tym można jeszcze innej płaszczyzny ludzkiego poznania. Może nie tak dramatycznie, ale również zmagając się z niechęcią do własnych notek oraz nieprzyzwoicie nieprzystępną grafiką S24, powoływać do życia ciągle nowe teksty. I to wydaje się być tak nieprawdopodobnym zmaganiem trwania i przemijania, blogerskiego żywota.
p.s notka powstała jako kontrreakcja na palikotyzm, dopalacze, cienie w pieczarze, mieszkanie w sejmie, psl, sld, pis, po, zielone ludki i czerwone krasnoludki.
Inne tematy w dziale Kultura