Brockley Sid Brockley Sid
533
BLOG

O postawach żołnierskich i upływających turniejach.

Brockley Sid Brockley Sid Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 

 

Stań prosto. Klata do przodu. Ramiona do tyłu. Taka poza ma zapewnić nie tylko szacunek wobec siebie ale również odpowiednie traktowanie tych którzy na nas spoglądają. The Economist w swoim internetowym wydaniu, opublikował artykuł sugerujący, iż ma to ogromny wpływ na to jak wypadamy publicznie. Niby nic odkrywczego czy pionierskiego. Przecież powszechnie wiadomo, że garbiąc się i jąkając wywrzemy gorsze wrażenie, niż prężąc się w postawie żołnierskiej i opowiadając brednie. Budujące jest przede wszystkim to, iż zacny ów magazyn brytyjski powołuje się na badania przeprowadzone przez dwóch uczonych w USA, w tym jednego Polaka Adama Glińskiego.  

Odpowiednia postura znaczy, dużo więcej, sugerują naukowcy, niż wzmocnione ego czy powszechne poważanie. To jakby recepta na życie, powołując się przy tym na eksperyment przeprowadzony na 77 osobach, o którym można przeczytać tu.

Mnie jednak pociąga zupełnie co innego. Przyjęta postawa żołnierska jest tylko akcentem, w mojej walce o głosy w konkursie na blog roku w kategorii kultura. Z jednej strony zastanawiam się prawie każdego dnia po co mi to było, bo i tak argumentu w postaci – wszystko dla popularności bloga i tak nikt nie przyjmie. Splendor i nagrody to błahostka, a nerwy w czasie trwania niemałe. Oto do końca głosowania smsowego pozostały 2 dni. W walce o ‘sławę’ wypadam blado, ze swoim dwudziestym którymś miejscem. Miałem traktować wszystko z przymrużeniem oka, a powiem publicznie, że za każdym razem, kiedy wchodzę na stronę konkursową i widzę dwie mizerne kuleczki – oznaczające ilość oddanych głosów, z możliwych pięciu, nerw mnie rusza i powtarzam sobie po co mi to było? Powtarzam sobie:

Już czary moje moc straciły

Posiadam tylko własne siły

A te są wątłe

                               – W. Szekspir

Wiem doskonale, że to moja tylko i wyłącznie moja wina – przecież Piłsudski powiedział – kto nie znosi goryczy porażki ten nie potrafi doceniać słodyczy zwycięstwa. Ale jest jeszcze inne zagadnienie, chyba najbardziej dotkliwe, męczące jak cholera. Uczestnictwo = żebractwo o wysyłanie smsów. Taka jest prawda, to jest trudniejsze do przetrawienia, jeszcze bardziej od świadomości przegranej. Powiesiłem pod banerem konkursowym na swoim blogu apel. I za każdym razem kiedy nań spoglądam – moje twórcza energia ucieka niczym zając przed wilkiem. Miałem nawet kilka pomysłów na szerszą kampanię pod tytułem Bracia i Siostry z Salonu24 wysyłajcie na mnie swoje głosy, tak niezbędne, tak ważne, tak konieczne po to aby………..? I tutaj kolejny raz pojawiło się pytanie po co? To wie tylko opatrzność, reszta jest walką z cieniem. W potoku bolesnego bełkotu własnego - mam ostateczny apel do Was, szanowni użytkownicy S24, koledzy i koleżanki blogerzy – nie wysyłajcie na mnie smsów. Nawet gdyby były one wybawieniem dla tego misia z obrazka niżej:

 

 

 

 

Chyba że dojdziecie do wniosku, że słuchać mych rad nie warto i zagłosujecie wysyłając esemesika pod numer 7122 wpisując w treści E00111

 

 

 

 

Hymn na cześć smsika lub dyskusja dwóch obliczy mrocznego „ja”

 

Brockley

Ja na to nie przystaję

Ze strachu cały drżę

Bo mi się coś wydaje

Że to wypadnie źle

 

Sid

Nie lękaj się prezesie

Tu nie ma czego drżyć

Czytelnik dużo zniesie

Można zeń śmiało kpić

 

Brockley

Cierpliwość polska znana

Lecz to zrozumieć chciej

Że pan już, proszę pana

Mocno nadużył jej

 

Sid

Opiszę siebie ściśle

To dla mnie mały trud

Bo wprawdzie rzadko myślę

Lecz za to pisze w bród

 

Brockley

Myśleć – to zgubny nałóg

Głoszę to wiele lat

Nie słucha moich nauk

Dzisiejszy krnąbrny świat

 

 

 

Obiecuję, że kolejna notka będzie raczej w 100 % poważna, a ów wiersz jest parafrazą tego co stworzył ‘Boy’.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości