- Mój sen -
o śniącym ważniaku
*

*
Umęczony nie tylko fizycznie ale i mentalnie Mały Brat zasypia gdzieś w hotelu pomiędzy Bałtykiem a Karpatami w otoczeniu swoich przybocznych. Od wielu już lat śni sen o władzy; jaka mu się należy w dziedzictwie po koronowanych głowach - swoich przodkach. Zasypiając kreśli w myślach scenariusz dzisiejszego odcinka snu - serialu zatytułowanego wstępnie - "Jarosław Zbawca - ostatni z potomków". Rano Jego przyboczny PiSmak spisuje owe prorocze sny dla wiadomości przyszłych pokoleń a przytomności obecnych. Oto skopiowana treść Jego snu:
Rozległy zamek obronny urządzony z pałacowym przepychem. Wszyscy dworzanie płci męskiej. Wszelkie prace pomocnicze wykonywane przez kobiety odbywają się poza murami zamczyska. W najbliższym otoczeniu przybocznych sług wyłącznie młodzi chłopcy o słowiańskiej urodzie i jasnych włosach. Ich błękitne oczęta spijają z ust swojego Pana każde słowo, a Jego myśli i ukryte w nich życzenia odczytywane są bezpośrednio - przekazem telepatycznym. Więc starają się - jeden przez drugiego - być jak najbliżej Pana i władcy. Bo a nuż na nich spocznie Jego łaskawe oko. A tenże Pan i Władca - czyli On sam - zarządza ze swojego zamczyska krajem o wdzięcznej dla Jego uszu nazwie - Kaczjar. Hymnem tegoż "mocarstwa" jest pieśń napisana przez Niego samego - oparta o zapomnianą już melodię "Międzynarodówki". Pierwsze słowa pieśni to: "Chwalimy zawsze Pana swego, Panu więc oddajemy cześć..." Szeregowi obywatele Kaczjaru zamieszkują w bliźniaczo podobnych - jednakowych barakach zbudowanych wg. zamierzchłego planu trzech milionów mieszkań. Zbudowano ich znacznie więcej, aby wszyscy mogli się cieszyć jednakowym standardem. Prawo i Sprawiedliwość tego kraju oparte są o kanony rozumiane tylko i wyłącznie przez Niego samego - jako Sędziego Ewentualnych Nieporozumień [SEN]. Niewątpliwym bogactwem tego kraju jest niewyobrażalna bieda, która to właśnie zmusza wszystkich do bezwzględnego podporządkowania się woli Pana - za miskę strawy. Coś na wzór Korei Północnej. Produkcja przemysłowa jak i rolnictwo - sterowane centralnie - wytwarzają jedynie to, co odpowiada samemu Zbawcy. Inne wytwory nie są dopuszczane nawet w samych zamierzeniach. Służby administracyjne jak i policyjno - represyjne pomieszkują w nieco lepszych warunkach - opasując dookoła Zamek potrójnym pierścieniem baraków; tworzących obwody zamknięte. W ten oto sposób nikt z niepowołanych nie dostanie się przed oblicze swego Pana bez poprzedzającej drobiazgowej kontroli. Wojsko dla Kaczjaru nie stanowi problemu - po prostu go nie ma. Bo po cóż niby armia dla obrony czegoś tak biednego - jak strategicznie wykoncypował sam Władca i Pan. Każdy ewentualny agresor miałby olbrzymie kłopoty z doprowadzeniem tego obszaru i warunków bytowych zamieszkujących tu ludzi do jako takich standardów. Za to kapłani Jego religii - gdzie On sam jako Zbawca - jest prorokobogiem, stanowią jeden z działów resortu policyjno - represyjnego - czyli Wydział Propagandy. Służba Zdrowia nie zdążyła MU się przyśnić - bo ją zobaczył na jawie. Obudził się bowiem w szpitalu psychiatrycznym...
***
A mnie to wszystko się tylko przyśniło - oby w proroczym
śnie...
Wszelkie podobieństwa osób lub okoliczności zdarzeń czy nazw, są przypadkowymi widziadłami sennymi autora tekstu, niezależnymi od niego samego.
Nerwowy samotnik spod znaku Wodnika...... Wczytując się w wypowiedzi wielkich ludzi, przedstawicieli świata kultury, czy też znakomitych i uznanych mężów stanu, czujemy pewien zastrzyk witalny na potrzeby doskonalenia swojej osobowości. Wysłuchując zaś wynurzeń Jarosława Kaczyńskiego mam obawy, aby jego małostkowość nie udzieliła się również nam - bronmus45
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości