Dyplomatyka i łowy
księga IV
94 - 97
W Soplicowie ruch wielki; lecz ni psów hałasy,
Ani rżące rumaki, skrzypiące kolasy,
Ni odgłos trąb dających hasło polowania
Nie mogły Tadeusza wyciągnąć z posłania.
###
Takie i dziś, w Warszawie było przedstawienie,
Kiedy to Jaro Zbawca nie przybył na scenę;
Pozostawiając w polu swego rodu braci;
Jak zwykle się przyznając do marnej postaci
Którą to już w przeszłości okazywać raczył.
On to nie przyjął kogoś, kto dla niego znaczył
W nieodległych miesiącach wzór naśladowania.
I zamiast z przyjacielem zasiąść do śniadania;
Przekonując go społem z innymi w gromadzie
Którzy przyjęli gościa po dłuższej naradzie;
O jakże złych zamiarach niedawnego wroga
Chcącego pełnić tutaj rolę cara... Boga;
Wolał się z nim nie spotkać, czując że swobodniej
Będzie znów mógł nas bajać, jak jemu wygodnie.
###
155 - 158
We dworze, gdzie przed chwilą tyle było krzyku,
Teraz pusto i głucho jak na mogilniku:
Wszyscy ruszyli w pole; Tadeusz nadstawił
Uszu i ręce do nich jak trąbki przyprawił.
Nerwowy samotnik spod znaku Wodnika...... Wczytując się w wypowiedzi wielkich ludzi, przedstawicieli świata kultury, czy też znakomitych i uznanych mężów stanu, czujemy pewien zastrzyk witalny na potrzeby doskonalenia swojej osobowości. Wysłuchując zaś wynurzeń Jarosława Kaczyńskiego mam obawy, aby jego małostkowość nie udzieliła się również nam - bronmus45
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości