Brun Brun
325
BLOG

Altacet - część większej całości

Brun Brun Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 2

[...]

Przy okazji altacetu przypomniał mi się inny przypadek, dosyć międzynarodowy. Na wyspie pod norweskim protektoratem jeden z moich kolegów poszedł oprowadzić po pobliskim, spływającym z góry lodowcu szwedzkiego glacjologa lat dosyć zaawansowanych i z tytułem naukowym profesorskim. Po dotarciu na szczyt góry, wyrastającej na sześćset metrów bezpośrednio z morza, kolega się był zbyt mocno, celem pokazania panoramy, zamachnął, potknął i poleciał plecami do lodowca prawie kilometr w dół, bo te sześćset metrów było w pionie, a lodowiec mimo wszystko miał jednak pewne nachylenie. Szwedzki profesor poczuł się na tym szczycie nagle opuszczony. Spojrzał ostrożnie w dół na tuman śniegu, z którego po dłuższej chwili, ale zanim jeszcze zupełnie opadł wyleciało w powietrze raz za razem sześć czerwonych rakiet wystrzelonych przez nieszczęśnika, w ten sposób dającego znak, ze jeszcze żyje. Rakiety te, sygnalizacyjne, nieszczęśliwym trafem zaczęły się rozbijać dookoła naszego profesora tworząc przy tym kontrastowo na białym śniegu bardzo kolorystyczne efekty, których jednak Szwed nie chciał podziwiać i rzucił się na dół, nieco co prawda wolniej i ostrożniej niż mój kolega, niemniej w podobnym nastroju, powiedzmy, pewnego zdenerwowania.

A gdzie tutaj altacet?

Otóż po pewnym czasie potrzebnym Szwedowi na zorganizowanie, via radio VHF, pomocy, która sprowadziła ofiarę wypadku, wraz z asystującym akcji profesorem, do bazy, gdzie troskliwie zajął się nią jedyny dostępny, jakby powiedzieć, paramedyk, w osobie weterynarza, który właśnie był nas odwiedził celem kastracji. Nie nas oczywiście, chociaż po burzliwym powitaniu na wszelki wypadek odłożyliśmy operację na dzień następny celem trzeźwego spojrzenia na problem. Weterynarz zatem był trzeźwy, słowo honoru. Szwedzki profesor glacjolog natomiast był wstrząśnięty i też nieco po nogach, przez pożyczone i zbyt ciasne buty, przytarty. Poprosił zatem coś na stłuczoną nogę i koleżanka, ta sama zresztą, którą Seba chciał mi wcześniej wcisnąć razem ze skrzynką wódki (co stanowi osobną historię), dała mu Altacet w postaci proszku do rozpuszczenia w wodzie. Starannie też objaśniła polską instrukcję na opakowaniu, że trzeba w wodzie rozpuścić i użyć. W zamieszaniu zapomniała dodać, że do stosowania zewnętrznego.

Na drugi dzień profesor zapytany jak tam noga odparł, ze OK i w porządku, tylko lekarstwo gorzkie było trochę...

Ale to i tak pikuś w porównaniu z tym gościem który przez miesiąc chodził i spał w bucie narciarskim po stłuczeniu stopy bo nie było innej możliwości jej unieruchomienia.

Gdyby ktoś zapytał co to ma wspólnego z PRLem, to powiedziałbym, że bardzo dużo, wszystko w zasadzie, bo my wszyscy (oprócz Szweda rzecz jasna) byliśmy z PRLu i ten zatrzymany w lodowym zamrożeniu świat również.


Polarny świat zamrożony w jedynej swojego rodzaju opowieści:

https://allegro.pl/oferta/szpiczasty-lad-czyli-zaglowka-po-wodach-arktyki-7427537076

image



Brun
O mnie Brun

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości