brzdyl brzdyl
88
BLOG

Nie ma i nie będzie obrońców krzyża

brzdyl brzdyl Polityka Obserwuj notkę 3

Co się dzieje na placu przed pałacem prezydenckim? Kim są tak zwani obrońcy krzyża? Dlaczego pojawiają się tak zwani przeciwnicy krzyża?

Nic z tych rzeczy nie jest prawdą, a narastające teorie przekraczają granice rzeczywistości. W pierwszych dniach po tragedii zaaferowana kobieta, jedna z wielu spośród tłumu powiedziała, że "nie ma już naszego ukochanego prezydenta. Teraz powinien zostać nim Jarosław..."

Ludzie, którzy pozostaja pod krzyżem i chronią go to ludzie, dla których zmarły tragicznie Kaczyński stał się ikoną, wykraczającym poza polityczną sferę prywatnym bóstwem. W naturalny sposób przenoszą to uwielbienie na jego brata i partię, którą kieruje. Nie zgadzają się na sposób prowadzonego śledztwa w sprawie tragedii, wręcz mają urobioną, gotową opinię o spisku PO i Rosji. Wyniki wyborów pogrązyły ich jeszcze bardziej, więc co im pozostało? Fanatyczna niezgoda na rzeczywistość i dosłowne trzymanie się jedynego przedmiotu świadczącego o ich uczuciach, postawionego zgodnie z ich intencjami - stał się nim krzyż. Ale ten krzyż nie ma nic wspólnego z wyznaniem wiary katolickiej, szerzej, z chrześcijaństwem, z ofiarą i odkupieniem. Z tego powodu Kościół, do którego miał być przeniesiony, a także hierarchia Kościoła nic dla nich nie znaczą. Co innego świątynia, do której uczęszczał Kaczyński i w niej grzał ławę - to już lepiej, a nie jakiś tam akademicki. 

Co zadowoli tych ludzi i pozwoli opuścić krzyż? Po pierwsze gwarancja wystawienia pomnika i to bezpośrednio przy pałacu prezydenckim. Po drugie przeniesienie krzyża do Kościoła, do którego uczęszczał były prezydent. Po trzecie przyznanie racji spiskowej teorii tragedii. Póki co, tylko jedno z tych żądań jest możliwe - miejsce usytuowania krzyża, i to przy dużej elastyczności kleru (co nie będzie takie łatwe). 

Kim są "przeciwnicy" krzyża? Nie są przeciwnikami krzyża, ale tych, dla których krzyż stał się pałą baseballowa i którzy chrześcijański znak zawłaszczyli do zupełnie innych celów - obrony nieziszczonych nadziei na doczesne panowanie rodu Kaczyńskich. Sam Jarosław nadal podburza atmosferę przychodząc w takiej sytuacji pod krzyż i składając wiązanki kwiatów - w innych okolicznościach byłoby to całkiem normalne i zrozumiałe, ale nie w tych, bo jest dla ludzi tam koczujących potwierdzeniem zajmowania przez nich "pozycji obronnych". 

W normalnych warunkach (a w takich przecież żyjemy) nie da się patrzeć bez emocji na takie zachowania w centrum dużego, europejskiego miasta. Prawdziwa wiara jest po pierwsze prywatną sprawą każdego człowieka i nawet Pismo mówi o modlitwie w skrytości, o nie epatowaniu własnymi uczcuciami. Tu jednak (powtarzam kolejny raz) nie chodzi o żadne wartości religijne, zatem nie można tych ludzi nazywać obrońcami krzyża bo jest to bluźnierstwo. Od początku chrześcijaństwo boryka się z rozrostem sekt wszelakich i fałszywej gnozy, zatem i tu, i w przypadku moherowego potentata rzeczy mają się podobnie.    

brzdyl
O mnie brzdyl

Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka