Temat krzyża już chyba każdemu obrzydł, ale polskie piekiełko trwa nadal. Kościół postanowił wypowiadać się, tak ja politycy, za pośrednictwem mediów w konferencjach prasowych. Za późno, panowie. Teraz jakiekolwiek apele nie mają żadnego posłuchu, można tylko działac albo nic nie robić.
Protestuję przeciwko dwóm określeniom: "obrońców krzyża" i "przeciwników krzyża". Ta pierwsza grupa de facto prowadzi swoją pozaczasową walkę polityczną, sprzyjającą prezesowi Kaczyńskiemu, gloryfikujacą św. p. prezydenta, uciekającą się do stawiania żądań odnosnie miejsca postawienia pomnika, które absolutnie nie do nich należą i nie oni będą o tym decydować. Dlatego też z religijnością, wiarą w Chrystusa ich działania nie mają żadnego związku, mimo iż za swą broń uznali chrześcijański znak. Na podobnej zasadzie działają islamscy ekstremiści, którzy nazywają siebie męczennikami, kiedy opasani materiałami wybuchowymi wkraczają do autobusów, chwytają za ubranie przypadkowych ludzi i odpalają ładunek. Jak człowiek światły może patrzeć na podobne zachowania? Jakie słowo jest tu najbardziej adekwatne? Jasne, to fanatyzm. Ci z drugiej strony też nie są przeciwnikami krzyża, jako znaku, symbolu. Nie nienawidzą krzyża, ale tych, którzy się nim w takiej sytuacji posługują. Oni są więc przeciwnikami pseudoobrońców. Ale oni tez mają emocje, często zwielokrotnione napojami wyskokowymi i nic z tego dobrego nie wynika.
Niby wszystko jest proste, a jednak każdy w swoim zacietrzewieniu tkwi, a emocje narastają. W tej sytuacji proponowałbym nie robić nic. Dosłownie nic. Czas ma to do siebiek, że potrafi przewalczyć każdą zajadłość, byle dać temu czasowi czas. Drugim sprzymierzeńcem jest pogoda, a dokładnie temperatura. Niedługo przyjdzie jesień, a potem zima. To wystarczy, żeby stojących przy krzyżu zniechęcić. Wtedy, wykorzystując nocną porę przy pustym (jak myslę miejscu) można będzie zająć się krzyżem i zrobić z nim to, co ustalono.
Teraz natomiast radziłbym rządzącym zająć się sprawami gospodarki, bo, panowie, zbaczacie z kursu. Do Polski kryzys może przyjść wtedy, kiedy reszta świata się z niego otrząśnie i znów będziemy w d..., czyli sto lat za murzynami. Ponadto kurs, który obrano z podnoszeniem podatku VAT może stać się gwoździem do trumny rządu Tuska, a wtedy grozi nam kilka lat dyktatury PiSowskiej, i aż się zimno robi na mysl o tym.
Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka