Czasem jest tak, że oglądamy, albo czytamy coś, co jest dla nas nie do przyjęcia, czego nie akceptujemy. Mimo to, wchłaniamy "produkt" własnie ze względu na jego niedorzeczność. Niedorzecznością dla mnie jest niesamowity podział polityczny społeczeństwa: na tych, co różne rzeczy różnie przyjmują, albo nie przyjmują, albo zmieniają stanowisko wobec lepszego zrozumienia, albo przemiany samej materii. Drudzy to ci, których nic nie wzrusza i nie zmienia. I nie reformuje. Ci, którzy patrząc nie widzą, bo tak naprawdę ich oczami są wydumane wyobrażenia. Oni nigdy nie powiedzą "stop", "dość", nigdy nie skrytykują swojego bóstwa. O kim mówię? No, chyba każdy tu wie - o większości salony, a mniejszości narodu. Nie mogę się nadziwić,dlatego tu jestem i wchłaniam tę rzeczywistość nierzeczywistą.
Ja potrafie powiedzieć: jestem przeciwnikiem PiSowskiego fanatyzmu, ale też daleki od jakiejkolwiek gloryfikacji obecnego rządu czy prezydenta-mogliby się zdarzyć lepsi na tych miejscach kandydaci. Ja ich nawet nie lubię.
Czy zagorzali zwolennicy PiSu i prezesa Jarosława są w ogóle zdolni do krytyki człowieka, którego uważają za swojego guru? Bo jesli nie uważają, to dlaczego nie znajduję żadnej jego krytyki, chociaż na nią, jak nikt, zasługuje? Nie można z człowieka, z jego wadami, ułomnościami, traktować jak boga, bo to jest chore i fanatyczne. Z doświadczenia w życiu, czyli realu, odnośnie ludzi, którzy przedstawiają się jako zwolennicy w/w także wysnuwam te same wnioski: jesli tylko temat schodzi na polityczną stronę, pojawiają się klapki na oczach, a uaktywnia wspomniane wyobrażenie rzeczywistości, i to bez względu na to jak by się ona nie przedstawiała. W tych ludzi wstepuje coś, co nazwałbym uaktywniającym się na zawołanie szaleństwem, choć z pozoru są to ludzie spokojni, stonowani, i w innych dziedzinach życia funkcjonujący całkiem normalnie. I nie to jest dziwne, że tacy ludzie są, ale to, że jest ich tak wielu. Ta druga strona, którą zwolennicy PiS postrzegają własnie jako drugą stronę, wcale nie jest tak jednolita, i to jest jej przewaga. My, przeciwnicy PiSu nie jesteśmy jak jeden, zwolennikami PO, absolutnie. Liczba podobnie zdeklarowanych, jak w przypadku PiS, gorących zwolenników PO jest nieporównywalnie mniejsza. Cała reszta, owszem, głosująca np. na Komorowskiego w ostatnich wyborach, zrobiła to nie z miłości do niego, ale z obawy przed Kaczyńskim - czyli mniejsze zło w obecnych warunkach. Dlatego ta większa część Polski jest większa przez swoją różnorodność zapatrywań politycznych. Ta mniejsza, aczkolwiek zastraszająco duża, jest ujednolicona i skrajna w swoich poglądach. Oto fenomen, dla którego wciąż tu jestem, przyczyna mojego nieustającego i nienasyconego zdziwienia.
Polityk to nie jest ktoś bezinteresowny, to wredna małpa, której wciąż trzeba przypominać o jej obowiązkach. Można mu przy okazji dokopać. Dlatego tu jestem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka