Barbara Bubula Barbara Bubula
1291
BLOG

Jak Piotr Kraśko wychowuje Polaków

Barbara Bubula Barbara Bubula Polityka Obserwuj notkę 4

Ważnym wydarzeniem ostatniego tygodnia było głosowanie w sejmie nad wnioskiem Prawa i Sprawiedliwości w sprawie odwołania ministra zdrowia. Najważniejszym powodem złożenia wniosku był fakt, że pod koniec zeszłego roku Centrum Zdrowia Dziecka po raz pierwszy w historii odmówiło przyjmowania pacjentów z powodów finansowych. Była to jednak tylko kropla, która przelała czarę. Sytuacja finansowa w szpitalach przybrała rozmiary katastrofy, dostępność do świadczeń medycznych pogorszyła się drastycznie. Oczekiwanie na poradę endokrynologiczną wynosi nawet 2,5 roku, do okulisty – dwa lata, do kardiologa – ponad rok. Zawodzi organizacja opieki zdrowotnej. Ustawa refundacyjna spowodowała wzrost obciążenia pacjentów o pół miliarda złotych. Poseł Piecha przypomniał, że wskutek błędu w ustawie przygotowanej w ministerstwie zagrożone było istnienie hospicjów. Fatalnie działa system eWUŚ. Odwołania ministra domagają się nie tylko posłowie opozycji, ale i organizacje pacjentów, izba lekarska, związki zawodowe.

Dlaczego o tym przypominam? Niewątpliwie, stan opieki zdrowotnej to jedna z najważniejszych spraw dla Polaka. Zobaczmy teraz, jak o wspomnianej debacie w sejmie poinformowały tego dnia Wiadomości TVP o 19.30. Zgadną państwo od razu, że żaden z przytoczonych przeze mnie argumentów posła Piechy nie znalazł się w przekazie. Materiał o debacie nad odwołaniem Arłukowicza trwał około pięciu minut. Na wstępie prowadzący Piotr Kraśko przedstawił pierwszą tezę, która miała odpowiednio nastawić widzów. To teza obrony ministra: już wielu próbowało naprawić służbę zdrowia i nikomu się nie udało, więc Arłukowicz jest niewinny. Oto, co powiedział prezenter Wiadomości: „To był bardzo ciekawy dzień w sejmie. Likwidator publicznej służby zdrowia czy przyzwoity człowiek, który już dawno by odszedł. Tak mówili dzisiaj ci, którzy chcą dymisji Bartosza Arłukowicza. W debacie padło wiele słów krytyki. I wiele całkowicie zrozumiałych dla każdego, kto raz na jakiś czas trafił do szpitala. Ale rzecz w tym, że wielu już służbę zdrowia próbowało naprawiać, ale z sukcesami to było już raczej ciężko”. Zwróćmy uwagę, że negatywne określenia ministra zostają przywołane od razu z zastrzeżeniem, że tak mówią ci, którzy chcą jego odwołania. To typowy chwyt stosowany w manipulacji medialnej. Widzowie mają mieć wrażenie, że opinie np. Prawa i Sprawiedliwości są odosobnione i subiektywne. Obiektywną, poprawną wersję prezentują dziennikarze wiadomości i eksperci. A ich pogląd pokrywa się ze stanowiskiem PO i rządu.
 
Idźmy dalej: reporterka pokazuje kolejki w szpitalach, jednak za chwilę opatruje to komentarzem, cytuję: Opozycja wykorzystuje swoje wilcze prawo i już drugi raz żąda głowy Bartosza Arłukowicza. Warto pochylić się nad tym określeniem, powtórzonym potem nazajutrz przez kolejnego dziennikarza TVP, w wersji: „zbójeckie prawo opozycji”. Tego typu określenie w ustach dziennikarzy mediów publicznych to kompromitacja. Oni powinni wytłumaczyć widzom w demokratycznym państwie, że istnienie opozycji ma służyć ograniczeniu nadużyć rządu i kontroli jego działań, powinni cieszyć się ze sformułowania zarzutów w imieniu społeczeństwa przez posłów opozycji i rzetelnie przedstawić ich racje. Wniosek o dymisję ministra jest narzędziem kontroli i ma służyć poprawie ochrony zdrowia. Co by było dopiero, gdyby nad rządem nie było żadnego nadzoru? Jednak nie w Polsce. Tu dziennikarze przedstawiają spory sejmowe jako bezsensowną kłótnię, w ten sposób podkopując fundament demokracji, niszcząc wolność i służąc budowie totalitaryzmu. Taka jest bowiem podstawowa teza materiału o odwołaniu Arłukowicza w Wiadomościach. Na koniec relacji reporterka wspiera się cytatem z bajki Krasickiego „chłopcy przestańcie, bo się źle bawicie. Dla was to jest igraszką, nam – idzie o życie”. Pojawia się ekspert, który mówi, że: „Próbę odwołania pana ministra można traktować jako hucpę polityczną. Partie, szukają jakichś tematów, żeby zwiększyć sobie słupki wyborcze”. I pacjentka, wspierająca podstawowe przesłanie, przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, wolności słowa i zasadom demokratycznej kontroli: „W koło gadają, a nic się nie robi. Tylko w koło debatują, debatują i nic”. Ktoś te cytaty wybrał, ktoś ułożył pod z góry przyjętą tezę.
 
W materiale pojawia się poseł Piecha, którego siedemnaście słów, całkowicie wyrwanych z kontekstu i bezsensownie wmontowanych (jedno zdanie do koalicjanta z PSL, że nie reaguje na sytuację w słuzbie zdrowia), zostaje przeciwstawione trzem wypowiedziom Arłukowicza, do którego sympatia wyrażona jest przez dziennikarkę w doborze słów: „w końcu się przebił, nie składa broni”. Dodatkowo tę sympatię ma wzbudzić fakt, że dzielny minister musiał bronić się sam, bo premier chwilowo znalazł się w szpitalu. Zainteresowanie widzów przenosi się z troską na premiera. I znowu to tylko zła opozycja szydzi, że premier nie musi leżeć na korytarzu. W debacie dwa razy więcej czasu niż wnioskodawcy z PiS dano przedstawicielowi SLD, bo równie ważnym problemem jak stan ochrony zdrowia jest dla Wiadomości TVP partyjna przeszłość Arłukowicza. Ponadto, dziwnym sposobem słyszymy głos Ewy Kopacz, zwracającej ni w pięć ni w dziewięc uwagę posłom, żeby wyszli z sali, kiedy przeszkadzają.
 
Kto chce sprawdzić, niech sobie to obejrzy, póki jest na stronach TVP www.tvp.pl/publicystyka/programy-informacyjne/wiadomosci/wideo/24012013-1930/9627093
 
Po raz kolejny, 4 miliony ludzi zostało nakarmionych porcją propagandy, w której nawet tak jednoznaczny temat, jak wniosek o odwołanie ministra zdrowia został wykorzystany do zdyskredytowania największej partii opozycyjnej, podważenia sensu krytyki rządu w ogóle i zakwestionowania potrzeby debaty sejmowej oraz umocnienia przekonania widzów, że mają dalej cierpieć obiektywne trudności w dostępie do lekarza. Cztery pieczenie na jednym ogniu, a wszystkie smaczne dla rządu Tuska. To tylko jeden przykład. Pięć minut wybrane z wielu godzin propagandowej sieczki. Słowa Krasickiego „źle się bawicie” wypada zadedykować samym dziennikarzom (i tym, którzy wydają im polecenia), którzy przez lata przyczyniają się w ten sposób do złej jakości życia w Polsce. Ile osób nie bierze udziału w wyborach tylko dlatego, że regularnie wmawia im się, że ustrój demokratyczny to bezsensowne kłótnie? Ilu nie rozumie, po co istnieje opozycja a szczególnie Prawo i Sprawiedliwość, dlatego, że regularnie, co najmniej od kilku lat pakuje im się do głowy, że to ona jest winna całemu złu w kraju?

Wystąpiłam właśnie do prezesa TVP z listem, by przedstawił Radzie Programowej pisemne zasady redagowania najważniejszych programów informacyjnych w telewizji publicznej. Niech to wreszcie się stanie przedmiotem poważnej debaty w naszym kraju. Jakiego Polaka wychowuje Piotr Kraśko?

Powyższy tekst, w skróconej formie został wygłoszony 3o stycznia na antenie Radia Maryja.

Lubię ciszę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka