
Pod pałacem znalazłem się przed 13 razem z grupą "Gazety Polskiej". Na miejscu tłum ludzi, myślę, że w 1/4 przeciwników krzyża, którzy przyszli popatrzeć na największe zgrupowanie wariatów, jak powiedział mi jeden z moich sympatycznych rozmówców. Nie szkodzi - chcąc, nie chcąc, nabijali frekwencję.
Na miejscu zamieniłem dwa słowa z Leszkiem Bublem, nie mogąc odmówić sobie zadania pytania o jego obecność pod pałacem w kontekście jego stosunku do Lecha Kaczyńskiego. Leszek Bubel powiedział mi, że jego opinia o prezydencie jest niezmienna, natomiast przybył tu, aby bronić krzyża jako symbolu. Rozmawiałem też z Bartłomiejem Kurzeją, który zupełnie nie zdaje sobie sprawy ze swojej popularności.
Niestety, wylądowałem w miejscu, z którego widać było niewiele, za to - w bardzo ciekawym towarzystwie.
Chłopcy z APP Racja przynieśli własny, sympatyczny transparent, zgodny z ich wyobrażeniami na temat uczestników właściwego protestu. Ta wesoła grupa w pewnym stopniu zdominowała część demonstracji, ponieważ jako jedyna przyszła tam z zamiarem robienia hałasu. Po pewnym czasie jednak się zmęczyła i poszła sobie gdzie indziej. Mniej więcej w tym samym czasie, gdy atmosfera zaczęła się zmieniać - wiedzieliśmy już, że krzyż, przynajmniej na razie, zostaje.
To zdjęcia robione już po przełomie w sprawie krzyża, ludzie trochę się przerzedzili, ale wielu zostało. Skandowano "Chcemy na piśmie" - oczywiście chodziło o zapewnienie o pozostawieniu krzyża. Zamiast pisma usłyszeliśmy słowa o kapitulacji w obliczu niespodziewanej agresji. Zaklęcie to podchwyciły media, zapinając dodać, że największą agresją wykazywali się wmieszani w tłum przeciwnicy demonstrantów.
Transparent, pod którym jeszcze długo po częściowym rozejściu się ludzi śpiewano hymn i inne pieśni. W śpiewach udział brało kilkoro dzieci.
Kolejny z transparentów
Krzyż ułożony na Krakowskim Przedmieściu przez czytelników "Gazety Polskiej"
Inne tematy w dziale Polityka