Dawno nie pisałem, więc- wskutek nagromadzenia- o wielu sprawach na raz. A może wcale nie o wielu? Zacznijmy od sondaży.
W tej materii- żadnych niespodzianek- zachowują się dokładnie tak jak zawsze. Prawdę mówiąc, to właśnie owa powtarzalnośc jest tematem do ciekawych analiz „specjalistów” (Panie Flis- dlaczego Pan milczy?), ale jak zwykle w Polsce- o wadze i ciekawości zagadnienia świadczy najlepiej głębokość ciszy wokół niego. Mamy więc, podobnie jak przed wszystkimi dotychczasowymi wyborami, ów słynny „pościg”- notowania grupy znienawidzonej przez „mainstream” zaczynają, w miarę zbliżania się terminu głosowania, gwałtownie rosnąc. W związku z tym, Pan Migalski, który nagle zaczął podejrzewać tu jakiś szwindel, doszedł do wniosku, że „należałoby tego zakazać”. W sumie zgoda, tyle że MM wymyślił, że zakazać należało by publikowania sondaży w okresie… przedwyborczym! Tak, tak, właśnie wtedy, gdy zagrożone rychłą weryfikacją, przestają one manipulować (to znaczy, tfu!, przestają manipulować na chama i bezczelnie) i zaczynają podawać dane w miarę zbliżone do rzeczywistości! Doprawdy, nie jestem w stanie uwierzyć, że Pan MM aż tak nie orientuje się w tych sprawach, zbyt wysokie mam mniemanie o jego kompetencjach i inteligencji. Tym niemniej, biorąc jego bałakania za dobrą monetę, a podbechtany dodatkowo podobnymi majaczeniami Pana Flisa, tłumaczę jak dzieciom: sondaże manipulują i wpływają na wynik wyborów głównie w okresie „międzywyborczym”. To właśnie przez te prawie cztery lata partia lubiana przez „mainstream” (obecnie PO) „miażdży”, „dystansuje” i ośmiesza wręcz swoją przewagą opozycję (obecnie PiS). Tym samym, w potencjalnych wyborcach PiS-u pracowicie budowane jest przeświadczenie, że należą do mniejszości jakichś „frustratów”, co to „jednego wnerwia żona, innego teściowa”; a jak wiadomo nikt (prawie) do mniejszości, zwłaszcza skazanej na klęskę, należeć nie lubi. Równocześnie, znakomicie ułatwia to trwanie przy władzy (bo już słowo „sprawowanie” było by w odniesieniu do rządu PO chyba pewnym nadużyciem) pupilom „mainstreamu”, kiedy to każde ich posunięcie skutkuje wzrostem notowań, zaś każdy ruch opozycji, zwłaszcza ruch „mainstreamowi” niemiły, pogrąża ją w sondażach.
Czy naprawdę aż takie trudne do zauważenia? Ile razy musi się jeszcze powtórzyć ta sama hucpa?
Z kolei wielu zauważyło „ruch wajchy” w przypadku notowań partii Palikota. Z tym, że tu już chyba nikt się szczególnie nie krył: partyjka dołująca w sondażach i oscylująca wokół 1-2 % nagle, bez żadnego powodu zaczęła przekraczać (i to znacznie) próg wyborczy. Manipulacja jest oczywista, a jej jawność świadczy o pewnym pogubieniu w szeregach „grupy trzymającej władzę”, może nawet o… rozpaczy? Czyżby prawdziwe notowania Tuska były aż tak marne, że już lepiej postawić na kreowanie pajaca z Biłgoraju? I to przy całym ryzyku, że osiągnie on maksymalnie 4,9% głosów? Toż to by była klęska! Tu już nawet Korwin niewiele pomoże, a cały wysiłek (PKW, „sądy”, media!) włożony w jego reklamę odbierze wrażemu Kaczorowi góra 2%!
Tak tak, wyraźnie widać nadchodzący koniec świata, wojnę i „noc pisowską”, a to ostatnie – dla wielu ważnych ludzi w Polsce- chyba najstraszniejsze.
No właśnie, nie sposób nie wspomnieć tu o wojnie. Jakoś tak się porobiło, że wielu zaczęło ją przepowiadać, a co najciekawsze, wieszczą ją głównie przedstawiciele finansjery. A to się znaleźli specjaliści! Jakoś tak się też złożyło, że ma być ona skutkiem rozpadu europejskiej unii walutowej, a to z kolei – skutkiem bankructwa Grecji (znów- o tym ostatnim mówi się jakby mniej, to jest niby oczywiste). Tak więc: albo się zgodzicie na hojny pakiet pomocowy dla Grecji, albo będziecie mieć wojnę.
Tu trzeba koniecznie dodać, że owa „pomoc dla Grecji” (oczywiście z kieszeni podatników) jest w rzeczywistości pomocą dla banków które w tym kraju ulokowały bogate kredyty i tu się tłumaczy dlaczego to właśnie finansiści grożą nam wojną. Nie pierwszy to raz w dziejach Europy ktoś się zabiera za „handel wojną i pokojem”.
I to by było na tyle, po długim milczeniu, kilka zdań na wiele tematów. A może rzeczywiście nie na wiele?
Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka