Kot z Cheshire Kot z Cheshire
1373
BLOG

Coś o "pisaniu na nowo", czyli historia historii.

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 54

    Nieustanne i radosne "bicie piany" na wiadomy temat, wydało mi się tak wciągające, że postanowiłem się dołączyć. Oczywiście chodzi o "polsko -żydowskie rozrachunki z historią" i "pisanie jej na nowo" przez IPN. Zacznę od tego drugiego.

    Historia jest, obok dawnej literatury, moją niespełnioną pasją. W tym dziale chyba warto by napisać coś na temat historii historii (sic!) holocaustu. Jest jakiś odważny? Wiem, że nie ma, więc ja zacznę... Na początek (dla wciągnięcia w temat) ciekawostka: kiedy została użyta najważniejsza liczba wszech czasów: 6 mln. zamordowanych? Otóż w czasie... I wojny światowej. Nie pamiętam już kto to wtedy mordował i kogo (chyba jednak chodziło o Żydów), ale historycy historii, próbując wyśledzić tą "liczbę potężną , przytłaczającą i nienaruszalną jak egipska piramida" znaleźli ją właśnie wtedy. Oczywiście była tylko elementem wojennej propagandy, niestety okazało się że słowa potrafią stawać się ciałem (a nawet milionami ciał) i może dlatego warto znacznie bardziej się z nimi liczyć.

Kolejny raz historia holocaustu zaczęła być pisana w trakcie zagłady. Co ciekawe, najbardziej zaangażowani okazali się historycy polscy (Karski), ale ich opracowania spotkały się z bardzo nikłym zainteresowaniem i zerowym odzewem tzw. "zachodu".

Następny etap to lata 1945 - 1946. Ówczesna twórczość historyczna rozpoczęła się od przerażających odkryć w wyzwalanych obozach koncentracyjnych, a opracowana została na salach sądowych w Norymberdze. To trochę dziwne, ale ówczesne opracowania pełne są (z dzisiejszego punktu widzenia) dziwnych lub "dziwnych" pomyłek. Np. odkrycie puszek z trupią czaszką i napisem GIFTGAS! ZYKLON, obok ogromnej ilości ledwo żywych i umierających (od chorób i z głodu) ludzi w wyzwalanych przez amerykanów niemieckich obozach koncentracyjnych w Dachau, Bergen-Belsen, Buchenwald, Mauthausen, posłużyło do oskarżenia Niemców o mordowanie ofiar gazem. Później "ponad wszelką wątpliwość" ustalono, że w ww. obozach nie było komór gazowych do mordowania ludzi, to się działo TYLKO na terenie Polski, ale kilku esesmanów zdążyło za to zadyndać na sznurku! Trzeba jednak stwierdzić, że procesy norymberskie to kamień milowy w pisaniu historii historii, i że wówczas wiele naprawdę zostało ustalone. Później zmieniały się liczby, przesuwano akcenty, ale obraz został zarysowany. Dodajmy, że nikt wtedy, na gorąco nie oskarżał o holocaust ... Polaków, a zeznawało naprawdę wielu i mówili rzeczy różne, nieraz przedziwne.

W kolejnych latach niewiele się działo. Holocaust cieszył się nikłym zainteresowaniem na świecie i w Izraelu. Może większym w Polsce, tutaj wciąż to była otwarta rana. W Izraelu temat nie był modny, Żyd (sabra) miał być silny i waleczny jak młodzi izraelscy żołnierze walczący o swój kraj z Arabami, bezsilne i bierne tłumy Żydów prowadzonych na rzeź zupełnie się z tym nie kojarzyły. Proces Eichmanna w Jerozolimie wniósł pewne ożywienie, wielu ocalonych przemówiło. Dotąd byli zepchnięci w cień (nieraz wręcz pogardzani!) teraz stanęli w blasku i mogli opowiedzieć swoje historie, które okazały się ważne. Tłumy przepłynęły przez sale sądowe w Jerozolimie, znów popłynęły przedziwne nieraz historie ludzi którzy przeżyli piekło i ... znów nikt nie oskarżał Polaków! Oczywiście byli obecni w tych opowieściach, podobnie jak inne narody europejskie. Hannah Arendt, obecna na procesie, napisała swoje chyba najbardziej komercyjne dział(k)o "Eichmann w Jerozolimie- rzecz o banalności zła", w którym m.in. podsumowała stosunek do Żydów w czasie zagłady w poszczególnych krajach europejskich, na podstawie ogromnej liczby zeznań z procesu Eichmanna. Polacy wychodzą obronną ręką, obraz Polski i Polaków i ich stosunku do Żydów w czasie II WS jest podobny do tego który wszyscy dobrze znamy. Arendt pisze, że mimo silnych konfliktów narodowościowych i przedwojennego antysemityzmu w Polsce, w czasie zagłady Żydzi spotkali się ze strony Polaków "ze znacznie lepszym traktowaniem niż można się było spodziewać". Lepiej wypadli Duńczycy, ale zdecydowana większość narodów znacznie gorzej. Taki był stan historii historii holocaustu do końca lat 70-tych XXw.

    Nagle na przełomie lat 70-tych i 80-tych ubiegłego wieku coś się zaczęło zmieniać. Holocaust stał się tematem modnym, z czasem zapanowała wręcz "holocaustomania"! Zaczęły powstawać filmy i książki, setki, tysiące książek. Zaczęto budować muzea. Rozpoczęło działalność "przedsiębiorstwo holocaust" (N. Finkelstein) i pojawił się "rewizjonizm holocaustu". Dziać się zaczęło tak dużo, że nie będę o tym pisał, to już jest zadanie dla prawdziwego historyka historii, a ja jestem skromnym inżynierem i nie będę się pchał w dziedzinę do której nie mam przygotowania jak jakiś, nie przymierzając, T. Gross (socjolog). Dla potrzeb  niniejszej notki wspomnę tylko, że dopiero wtedy, to POLACY zaczęli być wskazywani jako winni, zamiast Niemców. Pamiętam te czasy i swoje reakcje na te absurdalne zarzuty. Było to lekceważenie, wydawało się wtedy, że przecież historii nie da się napisać na nowo! Wtedy jeszcze nie wiedziałem, że nie wszyscy ludzie na świecie mają jednakowe (europejskie: grecko- rzymskie) podejście do idei "prawdy". Był to czas postmodernizmu, modny był relatywizm, "każdy miał swoją prawdę". Starzy mądrzy Żydzi wiedzą, że ważna jest "hagada", czyli "opowiadanie", a "fakt prasowy" to też fakt. Dziś już wiemy to wszyscy.

    Niedawno, podczas protestu w Tel Avivie, starsza kobieta - jedna z ocalonych - opowiadała o tym jak "eskortowali ją żołnierze niemieccy i POLSCY". Czy celowo kłamała? Nie sądzę, myślę że wierzyła w to co mówi. Jacyś żołnierze ją kiedyś eskortowali, minęło wiele lat, a ona tyle razy słyszała o Polakach, że to z pewnością musieli być polscy żołnierze. A czy byli też niemieccy? Może byli, ale kto by pamiętał... W czasie procesów norymberskich by pamiętała dobrze, w procesie Eichmanna pewnie zeznawała i wiedziała że tam nie było Polaków, ale dziś, po tylu latach?

I tak to jest z tym pisaniem historii na nowo. Oczywiście przez IPN... 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka