Kot z Cheshire Kot z Cheshire
274
BLOG

Podludzie

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Polityka historyczna Obserwuj temat Obserwuj notkę 11

Przeczytałem swego czasu, w okresie fascynacji postacią piekłoszczyka Adolfa Hitlera, kilka biografii i książek opowiadających o tej niewątpliwie ciekawej i ważnej postaci dziejów, już chyba nie najnowszych. Spektrum było szerokie: od najzupełniej grzecznych po te wyklęte ("Wojna Hitlera" Davida Irvinga). Oczywiście zawsze najbardziej dla mnie interesujący był wątek polski tych opowieści. Po latach muszę stwierdzić, że chyba najbardziej irytującym opracowaniem tego tematu może się "poszczycić" (moim zdaniem) Joachim C. Fest, autor uznanej i jak najbardziej "prawomyślnej", dwutomowej biografii wodza trzeciej rzeszy pod bezpretensjonalnym tytułem "Adolf Hitler". Dlaczego? Każdego namawiam do samodzielnej oceny, książka jest dostępna w bibliotekach i w internecie. Otóż moim zdaniem, przez opis wydarzeń roku 1939 przeziera zupełnie nie ukrywana irytacja autora postawą Polaków, którzy niepotrzebnie unieśli się honorem i rozmawiali z Niemcami "lodowatym tonem urażonego mocarstwa". A przecież wszystko tak dobrze szło! Autor wcale nie ukrywa podziwu dla Hitlera za to, jak umiejętnie rozegrał sprawy Nadrenii, Austrii czy też Czechosłowacji. Tylko ci pożałowania godni Polacy nie potrafili się zachować tak jak trzeba... Podkreślam jeszcze raz: to nie jest wyklęte dzieło "rewizjonisty" Irvinga, ale uznanego, powszechnie szanowanego i wysoko cenionego niemieckiego historyka (i dziennikarza, współwydawcy FAZ). Nie spotkałem się z jakąś szczególną krytyką autora za to co napisał (był krytykowany za co innego: za uwypuklenie lewicowej strony poglądów Hitlera). Dodajmy, że wątek holocaustu traktuje Fest z należytym pietyzmem i czcią.

Powyższy wstęp jest nieco przydługą dygresją do krótkiej tezy, którą stawiam poniżej. Do jej postawienia skłoniła mnie lawina potępień i połajanek jaka spadła na polskiego premiera po tym, jak wypowiedział kilka najzupełniej oczywistych zdań na temat historii Żydów i stosunków polsko- żydowskich w czasie II wojny światowej; ale i wcześniejsze, wcale liczne wydarzenia i komentarze. Po tym jak WSZYSCY z niezwykłą uwagą i współczuciem odnieśli się do poszanowania "żydowskiej wrażliwości", a NIKT - (no prawie NIKT poza Polakami) nie zauważa w ogóle problemu szargania "polskiej wrażliwości", straciłem ostatnie wątpliwości. Najwyraźniej polskie ofiary II wojny światowej, te miliony zamęczonych i wymordowanych Polaków nie liczą się tak samo jak żydowskie. Co tam "tak samo", nawet w nikłej części nie są tak ważne dla "świata", są nieistotne, niezauważalne, nie ma o czym mówić ani o czym pisać!

Powiedzmy więc sobie wprost, bo to trzeba wreszcie powiedzieć: DLA NICH, MY WCIĄŻ JESTEŚMY PODLUDŹMI. Dla Żydów, Amerykanów, większości zachodnich Europejczyków, a zwłaszcza dla ich "elit" intelektualnych (dziennikarzy, naukowców, pisarzy, artystów) Polacy są podludźmi. Jak by tego nie skrywali i zaprzeczali, jak by to brutalnie nie zabrzmiało, taka jest prawda. To się Hitlerowi udało: przekonał ich, uwierzyli mu i nadal mu wierzą. Był przecież jednym z NICH.


Na zdjęciu zamordowana w Auschwitz 14 letnia Czesława Kwoka ("dzieci zamojszczyzny")

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka