Kot z Cheshire Kot z Cheshire
645
BLOG

Timmermans wczoraj, dziś i jutro

Kot z Cheshire Kot z Cheshire UE Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Tym nieco mętnym tytułem staram się zwrócić uwagę na rolę czynnika czasu w naszych rozgrywkach z KE, a czynię to tylko dlatego, że chyba nikt jeszcze tego nie zaakcentował. Najpierw pytanie: czy termin wizyty Timmermansa w Warszawie, dokładnie dzień po wyborach na Węgrzech to przypadek, czy też zabieg celowy?

Moim zdaniem to nie jest przypadek. Wyniki wyborów węgierskich w zasadzie decydują o tym, czy artykuł 7 ma w sobie ostrą amunicję czy kapiszona. Okazało się, że to drugie. Co bystrzejsi wiedzieli o tym już dawno, ale nie można wykluczyć, że w KE stanowią oni zdecydowaną mniejszość, więc trzeba było zaczekać. Dziś już pan Timmermans zna tzw. "horyzont czasowy" i wie, że prędzej on straci stanowisko w KE (to już w przyszłym roku), a i sama KE zmieni się nie do poznania, niż uda się ww. artykuł wprowadzić skutecznie w życie. To mu powinno ułatwić dopuszczenie rozsądku i stłumienie emocji  w warszawskich rozmowach. Polski rząd zachował się w negocjacjach bardzo racjonalnie (co muszę odnotować z satysfakcją, bo wcześniej nie miewałem takich okazji) najpierw pokazał że nie ustąpi i wykazał że nie musi, a później dał KE prezencik - czyli  zmianę swego składu i rzucił ochłap w postaci kosmetyki ustaw sądowych. Wszystko to, przy odpowiedniej oprawie propagandowej daje KE możliwość "wyjścia z twarzą". Jeśli tam są jacyś w miarę przytomni i nie zaczadzeni ideologicznie ludzie, to to powinno wystarczyć. Pożywiom- uwidim.

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka