Kot z Cheshire Kot z Cheshire
947
BLOG

Klaps- niezastąpiona metoda wychowawcza

Kot z Cheshire Kot z Cheshire Wychowanie Obserwuj temat Obserwuj notkę 58

Kto miłuje swego syna, często używa na niego rózgi,

aby na końcu mógł się nim cieszyć.

(...)

Rozpieszcza syna swego ten, kto opatruje każdą jego ranę

i komu na każdy jego głos wzruszają się wnętrzności.

Koń nieujeżdżony jest narowisty,

a syn zostawiony samemu sobie staje się zuchwały.

Pieść dziecko, a wprawi cię w osłupienie,

baw się nim, a sprawi ci smutek.

Nie śmiej się razem z nim, abyś nie został wraz z nim zasmucony

i abyś na koniec nie zgrzytał zębami.

W młodości nie dawaj mu zbytniej swobody,

okładaj razami boki jego, gdy jest jeszcze młody,

aby, gdy zmężnieje, nie odmówił ci posłuchu.

Wychowuj syna swego i używaj do pracy,

abyś nie został zaskoczony jego bezczelnością.

(Syr. 30)


 Zdarzyło mi się dziś wejść w ciekawą polemikę "o klapsach" na blogu GPS, a ponieważ notka już zniknęła, postanowiłem napisać własną. Sam mam trójkę dzieci i uważam, że klapsy są niezastąpioną metoda wychowawczą. Dodam od razu, że moim zdaniem należy je stosować częściej we wczesnej fazie rozwoju dziecka (1 - 5 lat), dzięki czemu nie trzeba ich stosować później, gdy inne metody wychowawcze stają się skuteczniejsze i po prostu lepsze. Po 5 roku życia moje dzieci dostają klapsy sporadycznie i w zasadzie tylko za jedno przewinienie: jawne i ostentacyjne nieposłuszeństwo. Mam sąsiadów którzy klapsów nie stosują ideowo i wyniki są fatalne - prawie wszyscy w ten czy inny sposób izolują przed ich dziećmi swoje pociechy, a ich mama wypłakuje się przez telefon mojej żonie o tym że "już nie daje sobie rady". Tymczasem klaps jest chyba JEDYNĄ karą jaką da się skutecznie zastosować wobec małego dziecka (1- 3 lata). Jego przewaga nad innymi wynika z tego, że stosuje się go natychmiast po przewinieniu z którym jest bezpośrednio związany, dlatego dla dziecka jest łatwo zrozumiały. Inne kary małe dziecko nie będzie umiało powiązać z przewinieniem, więc ich skutek wychowawczy będzie żaden i pozostaną tylko niemądrym znęcaniem się nad nim. Szczególnie niemądre są wszelkie kary odwleczone w czasie lub długotrwałe, jakieś "pozbawienie lodów na podwieczorek", "stawianie do kąta" itp. Są często znacznie bardziej dotkliwe niż klaps, a dla małego dziecka kompletnie niezrozumiałe, bo po krótkim czasie już nie pamięta ono o przewinieniu i obietnicy kary i zwyczajnie nie wie dlaczego cierpi (tzn. czasem wie, ale nie odczuwa związku przewinienia ze swoim cierpieniem). To już jest czyste i bezsensowne znęcanie się nad dzieckiem.

 Po krótkiej polemice zrozumiałem, że moi adwersarze, nie tyle nie akceptują klapsów co nie akceptują kar jako takich (często nieświadomie) albo w ogóle nie rozumieją co to jest kara! Świadczą o tym jakieś porównania klapsów z biciem po twarzy czy jeszcze dziwniejsze nieporozumienia. Tymczasem już mój 7-letni syn rozumie znaczenie kary znakomicie. Świadczy o tym to, że gdy każę mu iść do pokoju i go posprzątać, on wpada w rozpacz a ja informuję go, że "to nie za karę ale dlatego że jest bałagan" - natychmiast się uspokaja i (niechętnie) wykonuje polecenie. Kara to nie jest przypadkowe nieprzyjemne wydarzenie, ale celowe i spokojne (bez okazywania agresji, szarpaniny, wrzasków i innych kompromitujących zachowań) wymierzenie sprawiedliwości. Ongiś tłumaczyłem to przedszkolance moich dzieci, gdy ta coś "bałakała", że "dziecka nie powinno się karać, tylko postawić go w niekomfortowej sytuacji, bo ono nie powinno wiedzieć że to kara by nie miało poczucia winy". Odpowiedziałem jej, że stanowczo życzę sobie by moje dzieci były karane za przewinienia, by wiedziały że to co je spotyka to kara i by MIAŁY poczucie winy. Możecie sobie wyobrazić jej minę? Innej by nie miała gdyby nagle stanął przed nią piekłoszczyk Adolf Hitler i zaczął wrzeszczeć po niemiecku :)))))

 Wydaje mi się, że główny problem z przeciwnikami klapsów polega na tym, że ich poglądy wydają im się współczesnym, powszechnym trendem, który staje się obowiązujący (przypominają w tym trochę dawnych marksistów, czy też innych wyznawców historycyzmu w ujęciu K. R. Poppera). Tymczasem kara cielesna i dyscyplina ("dyscyplina"- horrendalne, wyklęte słowo!) to są powszechne kanony wychowania dzieci od tysiącleci! Pomysł by dzieci nie karać cieleśnie, czy też "wychowywać bezstresowo" to nie tylko krótkotrwały współczesny eksperyment na ludziach (to trwa dopiero kilkadziesiąt lat i dotyczy drobnego procenta ludzkości, na tle tysiącleci powszechnego normalnego wychowania) ale też szkodliwa, by nie powiedzieć zbrodnicza głupota! Mam na myśli zwłaszcza tzw. "bezstresowe wychowanie", które jest przede wszystkim (jeśli nie jedynie) odsuwaniem w czasie nieuniknionego momentu gdy dziecko zetknie się z systemem nakazów i zakazów, oraz ze stresem; przeważnie aż do okresu dojrzewania. Skutek jest taki, że skrzywdzone w ten sposób dziecko wchodzi w najbardziej niebezpieczny okres swojego życia, gdy jego psychika jest mocno rozchwiana, zupełnie nieprzygotowane i nie potrafiące sobie radzić z przeciwnościami i niepowodzeniami! Efekty są dramatyczne- a zaliczę do nich ogromną ilość samobójstw wśród nastolatków. A będzie coraz gorzej, bo roczniki tak "wychowywane" (tzn nie wychowane!) wchodzą w wiek dojrzewania od niedawna i na razie dotyczy to nielicznych. Efekty takiego "wychowania" dopiero zaczynamy dostrzegać, a jeszcze się napatrzymy!Tymczasem dziecko powinno uczyć się sobie radzić ze stresem (oczywiście na swoją miarę) od najwcześniejszych lat!)

 Kiedyś dzieci inaczej wychowywano i wcale nie sięgam do czasów rzymskich. Dlatego też kiedyś ludzie byli bardziej szlachetni niż obecnie. Sam byłem wychowywany pasem. Z perspektywy lat jestem ojcu za takie wychowanie wdzięczny; zarówno ja jak i moje rodzeństwo „wyszliśmy na ludzi” uczciwych, spokojnych, nieagresywnych. Sam już nie mam tej surowości, niestety schodzimy wszyscy na psy... ;) Wiem też, że można dziecko wychować bez stosowania „klapsów”, ale biorąc pod uwagę to jacy są rodzice i jakie są dzieci, w 95% przypadków takie próby będą skazane na niepowodzenie, a dzieciom zostanie zrobiona nieodwracalne krzywda..

 

Ja jestem umysł ścisły. Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo