Miałem naiwną nadzieję, że przynajmniej dziś- w niedzielę, odpuszczę sobie komentowanie najnowszych produkcji czerskich funkcjonariuszy (, bo ile można?). Nic z tego:( Najpierw Ogórek, zamiast rozśmieszyć (nie wierzę, że kiedykolwiek miał takie intencje), mnie sprowokował. Na koniec dnia "wyskoczył" Leszczyński...
Leszczyńskiego bym sobie odpuścił, gdyby nie rzecz niebywała- "desperacki i dramatyczny akt rozstania". Już pisze w czym rzecz:
Po pierwsze, Adam Leszczyński przyznał oficjalnie, że czyta namiętnie prawicowe blogi, zwłaszcza nasz salon24 (dowód- np. tu). Podział zadań w "Wyborczej" znów uległ korekcie: mamy speca od Radia Maryja (Jacek Hołub), "Gościa Niedzielnego (Katarzyna Wiśniewska), Leszczyński dostał salon24 (szczęściarz!). Istnieje malutka szansa, że się nawróci. Panie Adamie, kasa to nie wszystko, trochę odwagi!
Po drugie, Robert Leszczyński postanowił być rzecznikiem niepokornych kolegów z "Rzeczpospolitej" (za ich wiedzą?). Stwierdził mianowicie tak:
"Powrót prezesa PiS do starej wojennej retoryki naraził go na krytykę ze strony dawnych zwolenników. Na razie w prasie.(...)Trzeba tę krytykę - za którą Lisickiemu i innym publicystom już się solidnie dostało w prawicowych rejonach internetu - zauważyć i docenić. To desperacki i dramatyczny akt rozstania. "Coś w Polsce pękło, coś się skończyło" - można by było napisać, gdyby tylko tego sformułowania nie użył już kiedyś dostojny klasyk polskiej publicystyki." (źródło)
"Desperacki i dramatyczny akt rozstania"...Czy desperatowi- P. Lisickiemu coś na ten temat wiadomo? Czy "nasz" Igor przeszedł ostatnio jakiś dramat? Traumę? Załamanie nerwowe? Nie sądzę. Przecież poinformowałby nas ktoś na forum...Troska "Gazety" o nieprzewidywalnych dziennikarzy "Rzepy" budzi podziw. Ten solidaryzm zawodowy, pojawił się w najmniej spodziewanym momencie. Fakt warty odnotowania. Pozostaje pytanie, czy zainteresowani życzą sobie przesądzenia kwestii "rozstania" przez funkcyjnego Adasia?
Przypomnijmy, Magierowski, Lisicki, Jankę (i kilku innych "pisowskich" dziennikarzy) w ostatnich dniach popełnili krytyczne teksty na temat niedawnych wystąpień J. Kaczyńskiego.
Zdaniem niektórych blogerów (np. FYM-a i mojej skromnej osoby), przesadzili (mówiąc delikatnie). Leszczyński skonstatował te fakty "z automatu" (co na Czerskiej jest "normalką")- skoro koledzy z "Rzepy" dostają "łomot" od "swoich", podjęli "dramatyczną i desperacją decyzję"- odchodzą. Obrazili się i odchodzą. Gdzie? Jak? Już?
Leszczyńskiemu, nie mieści się w głowie, że można skrytykować "swoją" partię. Pan Adam nigdy nie zrobiłby tego z Platformą. Tak został na Czerskiej ukształtowany. Stać go, co najwyżej, na delikatne "szczypnięcia", to wszystko...
"Ciekawe, czy prezes PiS zechce choćby to rozczarowanie zauważyć?"- w puencie retorycznie pyta Leszczyński.
Panie Adamie, Prezes PIS ma inne rzeczy na głowie. Proszę wreszcie uwierzyć! To, że akurat Tusk uprawia politykę wyłącznie w oparciu o "oczekiwań mediów, dziennikarzy, postępowców z GW i TVN"- nie wpływa na analogiczną postawę J. Kaczyńskiego.
W polskiej polityce są jeszcze ludzie przyzwoici.
Inne tematy w dziale Polityka