chinaski chinaski
205
BLOG

Prawnik AGORY 'miażdży' Wildsteina i Cenckiewicza. Polemicznie

chinaski chinaski Polityka Obserwuj notkę 24

Salon ma wielki kompleks Bronisława Wildsteina. Wildstein jest dla NICH publicystyczną kalką J. Kaczyńskiego. Człowiekiem, którego nieustannie walą pałami, ale zwyciężyć ostatecznie (zwłaszcza w aspekcie moralnym) nie potrafią. Dlatego każda próba agorowej krytyki, która najczęściej przybiera brutalną formę łajania, musi żenować, sieje zgorszenie i olbrzymi niesmak.
Wildstein demaskując "Ketmana", ohydnego sługusa SBecji, a potem istotnego pomagiera Nadredaktora, stał się ikoną. Jego osobista walka o prawdę wyzwoliła w opinii publicznej potrzebę dyskusji o najważniejszych problemach kruchej, zdeprawowanej Rzeczpospolitej nr III.
Dała asumpt do ostatecznego odrzucenia koncepcji państwa forsowanej przez Michnika, marginalizacji partii reprezentujących interesy rzeszy "Ketmanów" (SLD i Unia Wolności).

"Gazeta Wyborcza" (,czy szerzej salon polski) przetrwała dzięki wpływom uzyskanym jeszcze przy Okrągłym Stole. Fortuny pozyskane w "różowych" latach 90., pozwoliły zagospodarować pod względem ideologicznym niemałą rzeszę Polaków. Michnik nieprzypadkowo wycofał się z polityki na rzecz mediów; koncern przezeń zarządzany wpływa na sprawy Rzeczpospolitej stale, nie martwiąc się o kolejne wybory. Ważne tylko, by Kaczyńscy nie wygrali, z całą resztą stawki- jak pokazała historia- można się zawsze ułożyć ( to kwestia ceny)....

Jedyny problem stwarzają jednostki, osobowości wybitne, znające salonowe towarzystwo z autopsji, będące w stanie wywołać pośród tłumu jakieś zastanowienie, konsternację, wyrwać (choć na chwilę) "motłoch" z chocholego tańca.
Taką osobami są niewątpliwie J. Kaczyński i B. Wildstein właśnie.

Po tym krótkim wstępie możemy przejść do meritum. Otóż "Gazeta Wyborcza" reaguje dziś na krótki tekst- komentarz B. Wildsteina do wczorajszego wyroku Sadu Okręgowego w sprawie Wałęsa vs. Wyszkowski.
Publicystyczne (, a nie prawne!) oceny niekorzystnego dla "Bolka" orzeczenia Sądu, dziś "miażdży" radca prawny Michnika- mecenas P. Rogowski. Rogowskiemu nie można odmówić umiejętności "uwodzenia" niezwisłych sądów (sędziów) III RP, co nie znaczy, że ten Pan potrafi sensownie polemizować na gruncie dziennika ogólnopolskiego. Z resztą, przekonajcie się sami, oddaje głos mecenasowi:

"A jeszcze niedawno, na łamach tej samej "Rz" odsądzał (Wildstein- przyp. chinaski) je i samych sędziów od czci i wiary. Kiedy zapadały orzeczenia niekorzystne dla przyjaciół Wildsteina, grzmiał, że grożą nam rządy sądokracji.(...)
Zarzucał Wildstein sędziom pychę, brak właściwych standardów etyczno-obyczajowych, a w konsekwencji podatność na rozmaite naciski.
Wystarczyło jedno nieprawomocne orzeczenie, tyle tylko, że korzystne dla linii politycznej i teorii dziejów lansowanej przez Wildsteina i jego przyjaciół, żeby bezgranicznie pokochać polskie sądy. Czas pokaże, czy jest to miłość na lata, czy tylko krótkotrwały efekt pożądania."

Nie wiem skąd Rogowski zaczerpnął te myśli o " wildsteinowej miłości do polskich sądów", sądzę, iż to przejaw swoistej bezradności retorycznej, brak argumentów, może jakiś element własnego, dotychczasowego stosunku do organów polskiego wymiaru sprawiedliwości?
Publicysta "Rzeczpospolitej" nie szafuje jakimikolwiek peanami pod adresem gdańskiego Sądu, co najwyżej wyraża ubolewanie nad "niezwykłością" takiego, a nie innego wyroku:

"Proces przeciwko Wyszkowskiemu był próbą nałożenia sądowej cenzury na biografię byłego lidera „Solidarności”.
Fakt, że oddychamy z ulgą po tak oczywistym wyroku, mówi dużo o naszej rzeczywistości."

Notabene, świetna pointa, oddająca meritum problemów związanych z oceną postPRLowskiego sądownictwa. Szczerze życzę mecenasowi R. równie trafnych konstatacji podczas pracy zawodowej, niekoniecznie wtedy, gdy reprezentuje interesy obywatela M.(sprawy o ochronę dóbr osobistych), pozywającego wszystkich o wszystko ("notoryjność urzędowa").

Rogowski używa sobie z resztą nie tylko na Wildsteinie; dostaje się także S. Cenckiewiczowi (ten to ma dopiero prze...e, nie dość, że prawnik- publicysta kpi z jego warsztatu, to jeszcze niespełniony politykier Czech napisał straszną recenzję na temat książki-biografii A. Walentynowicz autorstwa Cenckiewicza właśnie):

'Radość, jaką wyrażono po tym wyroku na łamach "Rzeczpospolitej" przybrała karykaturalny wymiar. Jego wyrazem była m.in. wypowiedź Sławomira Cenckiewicza, który stwierdził, że po raz pierwszy w Polsce sąd uznał, że wolność wypowiedzi jest wartością nadrzędną. Tymczasem takich orzeczeń było w Polsce dziesiątki. Jeżeli więc badania historyczne prowadzone przez Pana Cenckiewicza są na takim samym poziomie jak jego wiedza na temat orzeczeń w sprawach dotyczących swobody wypowiedzi, to można powątpiewać nad rezultatami tych badań, którymi pan Cenckiewicz tak chętnie ostatnio się chwali."

Można byłoby, kierując się chociażby dobitnymi sugestiami D. Wielowieyskiej z wczoraj, zwrócić uwagę Rogowskiemu na "kontekst" wypowiedzi Cenckiewicza...można, tylko po co? Mecenas to wybitny profesjonalista, świetny publicysta, mistrzów się nie niepokoi...

"Gdy ja dołożę, wtedy nie daj Boże
Reanimacja nawet nie pomoże
Po dobrej wódzie lepszy jestem w dżudzie
Ja jestem "King Bruce Lee Karate Mistrz""

chinaski
O mnie chinaski

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (24)

Inne tematy w dziale Polityka